Wpis z mikrobloga

Jak byłem młody, tak jakoś w wieku 13 lat, to uważałem, że w kontekście relacji damsko-męskich największą zaletą bycia facetem jest to, że kobiety oddają nam inicjatywę w nawiązywaniu i późniejszym utrzymywaniu kontaktów.
Myślałem sobie: zajebiście, to ja decyduję kogo zaproszę na randkę, to ja będę decydował kogo zaproszę na bal gimbazjalny, studniówkę. Nie będę się bał, że jakiś pasztet wyskoczy nagle i mnie zaprosi do kina. Nie muszę się obawiać, że jakaś gruba kulka podejdzie nagle do mnie i zapyta, czy nie chciałbym się z nią umówić. Jestem facetem, mam spokój - jeśli mi się jakaś spodoba, to mój ruch. Jeśli ja się jakiejś spodobam - ma pecha, musi czekać na mój ruch albo kombinować intrygi. Tak, naprawdę zawsze uważałem, że społeczeństwo to cudownie wymyśliło i postawiło facetów w uprzywilejowanej pozycji.

A potem poznałem wykop i inne śmieszne stronki i dowiedziałem się, że są faceci, którzy mają pretensję, że "laski ich nie adorują i nie podrywają, bo hurr durr, trochę inicjatywy mogłyby wykazać, dlaczego ona by mnie miała nie zdobywać, co to w ogóle znaczy, za kogo one się księżniczki mają, równouprawnienie jest" xDDDDDDDD

#przemysleniazdupy #logikaniebieskichpaskow #bekazestulei
  • 10
  • Odpowiedz
@advert coś w tym jest ale ja tam lubię i nie ma w tym nic złego jak różowa sama zagada. Już sam uśmiech w moją stronę wystarczy żebym zagadał a to przecież ona wykazała inicjatywę. I like that feel bro ( ͡ ͜ʖ ͡)
  • Odpowiedz
coś w tym jest ale ja tam lubię i nie ma w tym nic złego jak różowa sama zagada.


@Djkudlaty: oczywiście że nie ma w tym nic złego. ale płacze i #!$%@?, bo "różowe mnie nie chcą zdobywać" to już jest przesada i stulejarstwo
  • Odpowiedz
@advert: Gorzej kiedy nagle uświadamiasz sobie, że te kobiety które chcesz poderwać, na których Ci zależy, wobec których inwestujesz swoje wszelkie zasoby jako mężczyzna, jednak albo na wstępie, albo po czasie urywają kontakt. Odkrywasz że po prostu to one decydują w dłuższej perspektywie. I tak naprawdę to one mają ostatnie słowo. Ty jedynie możesz coś skutecznie zainicjować. Potem znajdujesz się z kobietami w sytuacjach typu: "Jesteś dla mnie za dobry"
  • Odpowiedz
Zależało ci, zaryzykowałeś, pokazałeś jaja, ale nagle odkrywasz, że przegrałeś z ich tęsknotą za czymś jeszcze lepszym.

@Syntax: bywa. w takich sytuacjach też się znajdowałem. otrzepujesz się i żyjesz dalej.

I tu zaczyna się poczucie przegrywu mężczyzny

Nie chcę tutaj przywoływać jakiegoś nierealnego archetypu silnego faceta ze stali, ale c'mon, dostanie kosza od kobiety, nawet za którymś razem i któregoś z kolei to naprawdę nie jest koniec świata.
W swoim
  • Odpowiedz
@advert: No dobra, jesteś super. Ja nie mówię o mizoginistycznych myślach, ale o zwyczajnym złym samopoczuciu, czasie potrzebnym na zapomnienie o tej osobie i zaczęciu życia od nowa. Takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień. Jeśli coś poszło nie tak w jakiejkolwiek relacji, potrzebny jest też czas, by zrozumieć co tak naprawdę się stało i to dotyczy tak samo kobiet jak i mężczyzn. I to jest zawsze trudny
  • Odpowiedz
Takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień. Jeśli coś poszło nie tak w jakiejkolwiek relacji, potrzebny jest też czas, by zrozumieć co tak naprawdę się stało i to dotyczy tak samo kobiet jak i mężczyzn. I to jest zawsze trudny czas, potrzeba też początkowo się trochę poużalać, no chyba że się zupełnie nic nie czuło do tej drugiej osoby.


@Syntax: No rozumiem, ale co to ma wspólnego z
  • Odpowiedz
@advert: ja #!$%@?ę
przecież prawdopodobieństwo, że jeśli jakaś dziewczyna będzie ze mną coś chciał to ja też będę zainteresowany to przeciętnie około 50% a prawdopodobieństwo, że jesli ja podejdę do dziewczyny to ona będzie zainteresowana to jakieś 1/15000 (hurraoptymistyczne oszacowanie).
Pomysł, że to mężczyźni mają wykazywać inicjatywę jest wobec tego najbardziej #!$%@? pomysłem jaki można sobie było wyobrazić.
  • Odpowiedz