Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Opowiem Wam coś co mi się przytrafiło w ten weekend.
8 lat przyjaźni rozbiło się przy rozmowie na papierosie...

Mój były przyjaciel...przyjaźnimy się od czasów technikum, wspólne poczucie humoru, nadawanie na tych samych falach...masa imprez, wspólnych podróży...ogarnąłem mu pracę dwa razy, raz by sobie kupił wymarzony holenderski rower, drugą aby mógł ze swoją panną pojechać na wakacje (prace wakacyjne podczas przerw w studiowaniu aczkolwiek pozwalały zarobić więcej niż minimalna w przeciągu paru dni). Gdy byliśmy w tym samym czasie w mieście - zawsze się widzieliśmy. Znam jego rodziców, mieliśmy db kontakt, na wesele jego siostry miałem zaproszenie - czułem się zaszczycony gdy je dostałem - nawet nie przypuszczałem, jednak nie mogłem być... Jego Panna to siostra cioteczna mojej ex - jak się domyślacie, ja i moja była kobieta byliśmy swatami.(Zawsze w ważnych decyzjach życiowych czy tematach wymagających decyzji przyjaciel był asertywny bądź carpe diem - co będzie...co życie da...w przypadku kobiet każda jego wybranka była przez kogoś przedstawiona, że przyjaciel startował z pozycji - nie trzeba się starać - większą część roboty została odwalona przez innych) Po naszym rozstaniu (moim i ex), powiedziałem mu by trzymał się od tego tematu z daleka pozostając neutralny by nie rzutowało to na ich związek ani na naszą przyjaźń. Parę miesięcy temu rozmawiałem ze swoją ex iż mając wspólne grono znajomych, nie chcę aby doszło do takiej sytuacji, że ktoś będzie musiał wybierać. Wciąż czuję do niej więź lecz...

Nie rozstałem się w dobrych relacjach ze swoją kobietą. Związek był toksyczny, nie zamierzam tutaj o nim rozpisywać. Wiele nawarstwiających się problemów ( ͜͡ʖ ͡€) i odmienne charaktery oraz zdania na różne tematy stały się próbą, której nie udało się Nam przetrwać a szkoda bo temperament podobny. Lecz była na tyle dojrzała bo bagaż doświadczeń zebrany z byłych związków oraz książki o relacjach damsko męskich, że zawsze uważałem że inteligencja emocjonalna na tyle rozwinięta, że uda się utrzymać zdrowe relacje w gronie znajomych.
Ja zostałem w swoim mieście rodzinnym, ona przeprowadziła się do miasta gdzie mieszka jej siostra cioteczna...miasto z perspektywami. (wszyscy wychowywaliśmy się w jednym mieście)

Ja z racji swojej pracy (projektant, ale nie mody ( ͡° ͜ʖ ͡°)), wylądowałem w delegacji za granicą. Ktoś kto pracuje w delegacjach dłużej niż kilka dni a parę tygodni wie, jak bardzo ważna jest więź, bliskość i relacja z ludźmi którymi się otacza na co dzień...a w szczególności kontakt - nawet głupie luźne pitu pitu przez fb, skype...kontakt z przyjacielem się ochłodził - wtedy myślałem, że sprawy codzienne, praca, związki, "życie"-...Ominęły mnie ostatki, które mój były przyjaciel organizował, zapraszał lecz nie mogłem wrócić... Wiedziałem jednak, że wspólnie spędzimy tegorocznego sylwestra, na którego czekałem jak na gwiazdkę ponieważ większą ekipą mamy okazję zobaczyć się dopiero w tym czasie a jego kobieta udostępnia lokum. Byłem zaproszony jeszcze przed ostatkami...

W ubiegłym tygodniu wróciłem dokraju, nie jestem w stanie opisać jak się czułem gdy postawiłem stopę na lotnisku w Warszawie pomimo, że było pochmurno ani jak się czułem gdy od dawna nie widziałem swoich rodziców czy bliskich.... telefony się rozdzwoniły, cały tydzień w spotkaniach, na weekend umówiony z przyjacielem na piwo oraz dogadanie sylwestra...

W dzień spotkania dzwonię by dogadać godzinę, mówi, że będzie wcześniej na mieście bo jeszcze będzie jego ziomek? - mówię ok. Siedzimy razem, rozmawiamy, sączymy piwo, przyjaciel zaproponował bym mu potowarzyszył przy papierosie...przestałem palić ponieważ to zbyt drogie hobby jak dla mnie ale czemu miałbym mu nie potowarzyszyć, cieszyłem się z każdej minuty przebywania razem. Opowiedział żart sytuacyjny i nagle mówi, że nie mogę przyjść na sylwestra ponieważ będzie moja ex...i że takie jest życie i ma nadzieję, że sobie ogarnę coś?! Pomyślałem sobie WTF...nie będę odwalał imby, powiedziałem, że ok, że szanuję i że wybory mają swoje konsekwencje...zatkało mnie niesamowicie...dopiłem piwo i opuściłem lokal bo nie wiedziałem szczerze co mam powiedzieć ani jak się zachować...8 lat... a tu ściana zwana "życiem" brak jaj by powiedzieć jak sytuacja wygląda, że ex nie chcę z jakiś powodów abym był na tym sylwestrze...całą noc myślałem o tym jak mocno zostałem wydymany a nawet się wzruszyłem przez wspomnienia oraz konsekwencji "życiowych" wyborów.

Następnego dnia zadzwoniłem, że chcę się zobaczyć, musiałem zebrać myśli...Zakończyłem znajomość ponieważ już wiem, że nie mogę liczyć na niego, poczułem się jak osoba, którą obdarza się uczuciami z second handu, a nikt na takie nie zasługuje...jak można zapraszać a potem wypraszać z imprezy(oprócz mnie zaprosił dwoje znajomych, których zna przeze mnie przez co i im plany na sylwestra uległy lekkiej zmianie)...w szczególności, że mówi się, że nic się do mnie nie ma - (on i jego kobieta,)...jak goście mogą wybierać gości...Jak można mieć taki brak jaj i szacunku by w taki sposób potraktować swojego przyjaciela (jedyne co mnie cieszy, że powiedział to prosto w oczy, miał na tyle odwagi choć jego kolega z którym przyszedł jak wspomniał był jego wsparciem duchowym bo umiał rozluźnić atmosferę. Przyjaciel też wiedział, że strasznie infantylne jest to robienie przez np. telefon bo już raz mnie tak potraktowano). Pomimo tego zoferował swoją przyjaźń i mówi, że nie raz się jeszcze spotkamy na imprezie czy jakiś wyjazd razem zrobimy... czego ja osobiście teraz sobie nawet nie wobrażam #drugisort ...na koniec końców...żegnając się po ludzku by z twarzą wyjść, jakoś przełknąć tę czarę goryczy, szanując wybór, życzę wesołych świąt, mały gifcik daję a on do mnie z tekstem czy bym go nie podwiózł do babci ...co zrobiłem i mówi...że zadzwoni w sylwestra...Gdy ktoś jest moim przyjacielem, wie, że zawsze może na mnie liczyć, że pomogę nawet jak mi nie na rękę, przedłożę swój interes albo znajdę rozwiązanie win-win...Czym jest dla niektórych przyjaźń, bo może ja źle rozumiem to słowo...że można takie imby odwalać i nie widzieć nic w tym złego i mieć na tyle tupetu na sam koniec...

I na koniec powiem, że mam przyjaciół, na których mogę również liczyć i mi bezinteresownie pomogą kiedy będę w potrzebie. Przykry jest tylko fakt, że tak cholernie byłem zaślepiony przyjaźnią do niego i się łudziłem, że będzie dobrze a okazał się Brutusem...

Wszystkim tym którzy doczytali do końca życzę z całego serca Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku oraz przyjaźni, takich na lata, które istnieją pomiędzy podziałami.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 12
@AnonimoweMirkoWyznania: Sprawiasz wrażenie bardzo solidnego człowieka, więc chcę Cię tylko poklepać po kręgosłupie moralnym, dodając że nie masz czego żałować. Dla mnie to są właśnie sytuacje i gesty, które obnażają prawdę, więc nieuczciwym wobec siebie było by tworzyć dysonans i na nim budować przyjaźń. Też dawno temu musiałem komuś podziękować za współpracę. Udanego sylwestra!