Wpis z mikrobloga

@Pippo
Uwaga, to nie nadaje się raczej do niczego :)
Jeśli masz alergię na gnioty - nie czytaj tego.

Temat nałożony przez @Pippo w tym poście:http://www.wykop.pl/wpis/21105175/kazdy-kto-zaplusuje-ten-wpis-dostanie-ode-mnie-tem/
(Ale nie będę spojlerował).

Las. W tym lesie, jak to w lesie - drzewa. Drzewa różnorakie, bo był to las mieszany. Tam świerki, tam brzozy, jakieś dęby, jakieś sosny, nawet wierzba jakaś stoi. Popołudniowe, letnie promyki światła przedzierają się przez koronę drzew i pięknie oświetlają las. Choć słońce praży, to cień ochładza, co w połączeniu daje idealną temperaturę i atmosferę.
Las jak z bajki.
W tymże lesie spacerowała sobie młoda dziewczyna. Jasno-szatynowe włosy związane w pojedynczy kucyk wynurzają się spod typowego niebieskiego harcerskiego beretu. Przyglądając się bliżej można by dostrzec małe gałązki które utknęły we włosach. Włosy ślicznie komponowały się z młodą twarzyczką harcerki. Nie była to uroda pierwszej klasy, ale do szpetnej jej dużo brakowało. Trochę za pulchny nosek, usteczka lekko za szerokie.
Cała była ubrana w szary mundur, składający się z jasnej koszuli dopełnionej czarnym krawatem i szarą spódniczką. Była na nim widać ślady harcerskiego życia. W niektórych miejscach był lekko przetarty, lub brudnawy. Na klatce piersiowej znajdowała się przyszyta własnoręcznie różowymi nićmi naszewka, a na niej wyszyte było "Agatka", także różowymi nićmi (bo jakich innych mogła by dziewczynka używać?).
I las i dziewczę jak z bajki.
Agatka spacerowała sobie, zagłębiając się w swoje myśli na przemian z podziwianiem pięknej natury. Tu jakiś żuczek, tu ładnie porośnięte mchem drzewko, a tam piękny światłocień. Wtem usłyszała piski, jakby szczeniaków. Szczeniaki w lesie? Agatka była pewna że obóz (z którego wybrała się na dłuższą przechadzkę) jest na tyle daleko usytuowany od zabudowań, że nie ma szans żeby tu mieszkali jacyś ludzie. Jak nie psy to co? Może lisy? W końcu to też psowate. Ach, tak słodko piszczą, serce się kraja. Ruszyła miarkowym krokiem w stronę ośrodka dźwięku. Nie za szybko by przypadkiem ich nie wystraszyć.
Gdy doszła blisko, na tyle by je zobaczyć i obczaić czemu lisie szczeniaki tak piszczą, lecz zasłaniał jej widok dość pokaźny krzak. Powoli ostrożnie przykucnęła za nim i odchyliła gałąź.
Koniec sielanki, koniec lasu jak z bajki! Nadeszła rzeczywistość emanująca dominująco przez rozprute zwłoki!
Dziewczyna nie poznała na początku że ta pogmatwana, poszarpana sterta mięsa i futra to była kiedyś lisica. Ledwo ją przypominała. Zauważyła jedynie płaczące szczenięta. Dopiero z nich wydedukowała prawdziwą formę mięsa. Mięso było Matką. Jakież to zaskakujące, że mięso które jest związane bezpośrednią z formą którą kiedyś przyjmowało odpycha niebywale silnej niż bez tego powiązania, tak jak mięso ludzkie nas odpycha tysiąckrotnie bardziej niż zwierzęce. I dlatego właśnie Agatce zrobiło się słabo. I jak na dziewczynkę przystało uciekła z przerażeniem.

Nie ucieka? Czemu nadal siedzi za krzakiem marszcząc trochę bledszą twarzyczkę. Czy ona, tak jak cała ta pogodna atmosfera, postanowiła się wyrwać z formy i zamiast pozostać typową dziewczynką stałą się czymś innym? Agatka poczuła potrzebę by zachować się jak dziewczę i wiać z krzykiem, ale jako że nikt jej nie widział, jakoś ta potrzeba zmalała, a bardziej atrakcyjne stało się nie uciekanie. Bo jak mogła zostawić ot tak szczenięta? Jak wpadła w tryb racjonalny, to musiała w nim pozostać. Musiała znaleźć rozwiązanie - jak uratować szczeniaki. Nie mogła ich złapać, bo zbyt szybkie i za mało miejsca w rękach. Nie mogła też wrócić na nogach do obozu po pomoc, bo mogły w międzyczasie porzucić opłakiwanie "matki" i zwiać.
Jak nie nogami, to sygnałem radiowym. Dryń, dryń, do komendantki, on dryń dryń do jakiegoś związku leśnego czy coś. Przyszli, połapali i zapewnili dziewczę że znajdą dla nich nowy dom.
Gdy Agata opowiadała historię innym harcerkom, nie wierzyły dokładnie. Tłumaczyły sobie, że Agatka musiała być w ciężkim szoku, inaczej by uciekła od razu. Jaka normalna dziewczynka by tak nie zrobiła? I na nic się zdały przekonywania Justynki, Kingusi czy Jagódki, że ona nie Agatka, a Agata. Że ona nie emocjonalna, a racjonalna. "Jak to?" pytały. "Przecież ty dziewczę jak my, więc jak dziewczę jest ci dane się zachowywać.". Agatka sama zaczęła wierzyć że jednak w tym szoku musiała być.
I tak z Agatki, przez Agatę, wciąż pozostała Agatką, tylko taką trochę mniej wyraźną.


#mirkoopowiadania
  • 1