Aktywne Wpisy
pieknylowca +577
W Polsce to super bulwersujące zachowanie oczekiwać od kogoś żeby mówił po polsku ew angielsku. W Polsce przybysze powinni moc porozumiewać się w swoich ojczystych językach a głupie polaczki powinny skakać wokół nich i się uczyć bo im więcej języków znasz tym bardziej jesteś europejski. Tymczasem we Francji są ci w stanie wprost powiedzieć że jesteś we Francji i masz mówić po francusku i nikt nie będzie się nawet starał rozmawiać z
![pieknylowca - W Polsce to super bulwersujące zachowanie oczekiwać od kogoś żeby mówił...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/ccd53805d753c8e4f6bd2f57aa6bd31bb12bc0a4a340bc682db605090e99c9c8,w150.jpg)
źródło: IMG_20240706_093823
PobierzJestem tak zwanym gniazdownikiem. Tzn. mieszkam z rodzicami i odkładam sobie pieniądze i inwestuję. Już 3 lata temu miałem tyle uzbierane środków, że mogłem kupić mieszkanie za gotówkę, ale zawsze jak docierało do mnie, że muszę wydać taką ogromną sumę pieniędzy, na którą tak ciężko tyrałem na coś tak żałosnego, skrajnie przewartościowanego jak jakaś klitka z betonu to ogarniało mnie uczucie bezsilności, rozpaczy i beznadziejności.
Tyle lat pracy, odmawiania sobie wszystkich przyjemności, nauki, starania się ma pójść na kupienie takiego g....
To jest chore, a jeszcze bezczelnie ludzie od narracji wzrostowej mówią, że to jest zdrowe, konieczne i normalne. Kawał jepanego betonu, a właściwie to w tym deweloperskim budownictwie już kartonu za tyle lat cierpienia i wytrwałości.
My
Tyle lat pracy, odmawiania sobie wszystkich przyjemności, nauki, starania się ma pójść na kupienie takiego g....
To jest chore, a jeszcze bezczelnie ludzie od narracji wzrostowej mówią, że to jest zdrowe, konieczne i normalne. Kawał jepanego betonu, a właściwie to w tym deweloperskim budownictwie już kartonu za tyle lat cierpienia i wytrwałości.
My
A wiec sytuacja miała miejsce w ten łikend, wracałem koło 2 do domu z miasta (trzezwy) i w pełni ogarniający. Wszedlem do bloku, wcisnąłem 10te i udałem sie winda w strone chaty. W zamyśle miałem wejść do domu po jakieś hajsy bo mi brakło na szlugi i zejść do nocnego (1min od domu). Wysiadlem na pietrze, przekrecilem zamek i wszedlem do domu na luzaku. Szybki siur, kasa do kieszeni i fiu po szlugi. Gdy wyszedlem z drzwi zobaczylem kogoś kogo najwyraźniej spłoszyłem (miedzy 10-11 jest przejscie na druga klatke) bo zobaczylem tylko jak ktos szybko wbiega na góre i ucieka. #!$%@? mnie to wiec postanowilem wyrzucic troche z siebie bluzgow w kierunku korytarza ( tak wiem cisza nocna - nie myslalem wtedy ) gdzie znajdowała sie dana postać. Udawałem nawet że wbiegam po schodach ale po chwili stanalem poniewaz kroki jegomościa ucichły. Postanowilem nie wchodzic na góre z braku informacji o połozeniu gostka w momencie gdy kroki ucichly. Mowie #!$%@? te szlugi, obczaje przez okno kto wychodzi z klatki i dopiero wtedy wyjde. Wygladalem jak #!$%@? łeb gdzies 5 min a tu nic, zadnego cienia, otwartych drzwi ( mam widok na obie klatki przez które mogł wyjsc ). #!$%@? wie kto to, moze sasiad, ide po szlugi. Ale cos mnie wzielo zeby najpierw przed wyjsciem popatrzec przez lipko, chociazby ze wzgledów bezpieczenstwa ;) ubralem sie jak do wyjscia, pogasilem swiatla i podszedlem do lipka... przypatrywalem i probowałem cos dosłyszeć, a raczej upewnić sie że moge wyjsc... Nie żebym był obsrany ale wole to ja sie czuć jak u siebie i stałem tam max 1 minute. Gdy już miałem wychodzić postać nagle wyłoniła sie zza schodów, w postawie skradającej sie. Nawet ją widząc nie słyszałem jak szła, robił to bardzo cicho. Wszystko to trwało może 4 sekundy max. Wiecie co robi osobnik nieznajomego pochodzenia? w pozycji skradającej sie podchodzi powoli do moich drzwi! tak #!$%@? do moich drzwi!!! ja oko w lipku, ciemno za soba wiec pewny kamuflażu widze jak #!$%@? skrada sie pod moje drzwi a gdy juz znajduje sie pod nimi kitra sie w prawym rogu i nasł#!$%@?... Widze jego prawa strone tułowia jak pochyla sie nad drzwiami. Wiecie #!$%@? co ja czułem w tej chwili? Ja #!$%@?, w zyciu nie czulem takiej (?) niepewnosci, nie czulem sie jak u siebie w domu... Odrazu zaczelo mi serce szybciej bić i probowałem uspokoić oddech nie ruszając sie nawet o centymetr spod lipka. Widocznie mi sie to udawało bo ten #!$%@? tam stał dobre 45 sekund ( wydawało sie jakby tam był z 5 min )... Mowie ja #!$%@? czy on jest jebniety, co za #!$%@? koles no przeciez mnie zaraz #!$%@?!! i jak stałem tak #!$%@? łokcia na drzwi ( w miejscu gdzie przystawial glowe ). Huk możecie sobie wyobrazac że był przekonkretny. Jak #!$%@?łem tak odrazu uslyszałem odwrot więc wybiegłem z mordą na korytarz. Kiedy ja bylem na korytarzu ja slyszalem jego bieg ok. 2 pietra niżej, pobiegłem niecałe piętro w dół i co ? jego kroki cichną, gościu przestaje biec i znowu postanawia to rozegrać taktycznie. W między czasie ja zamiast nasłuchiwać - cisne śmiecia. Ale jaki byłem kozak tak w momencie gdy przestaje być go słychac - przestaje go gonić. różnica max 2.5 pietra między nami. Probuje nawet na szybko pare schodkow zbiegnac na dół go spłoszyć ale #!$%@? chyba wie co robie bo nadal cichutko bez ruchu jest na korytarzu.... i uwierzcie mi ze bez oddechu chwile stałem i nic nie słyszałem... Jakby nie było, juz nigdy moja jak nigdy dotąd bezpieczna klatka nie będzie taka jak dawniej... Zdażali się bezdomni, ale nigdy zaden z nich nie uciekał. To było dziwne w #!$%@?, do teraz kminie. A adrenalina jakiej dostałem stojąc przy drzwiach łeb w łeb można by powiedzieć od typa, nie do opisania. Zupełnie inna, z uczuciem niepokoju, jednym słowem - #!$%@?.
Gośćiu ubrany w beżowy dzins, bezowo granatowy sweter, blond włosy, bardzo wysoki. Japy nie dostrzegłem w lipku. Dawno nie miałem ochoty tak sie z kims spotkać, ale tak na otwartej przestrzeni bez schodow i korytarzy - #!$%@? wie czy wlasnie teraz nie #!$%@? gdzies znowu, tu czuje sie bezpiecznie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Komentarz usunięty przez autora
źródło: comment_AEcSJ0SHFH3hplJYjAP0B1GhLYcWK7uE.jpg
Pobierzźródło: comment_r4foWJxz1AxzjIQfqfFgYwo0vRkufb0c.jpg
Pobierzźródło: comment_4WMfK68UkpUqkvkxfe6Q7471ApVHAMrD.jpg
Pobierz@mordkamordunia:
1. złodziej nie przychodzi z daleka
2. okazja czyni złodzieja
3. też miałem taką sytuację, sąsiad z bloku na przeciwko identycznie rozegrał sytuację, otwieram drzwi, ten przygarbiony "hehe, szefuńciu, pożycz 3 złote.", potem kwiatek znikł z korytarza. ;-)