Wpis z mikrobloga

już kiedyś pytałem, ale może dzisiaj trafi się ktoś, kto będzie wiedział.

szukam tytułu bądź innej wskazówki, chodzi o opowiadanie sf.

w małym miasteczku w USA rodzi się chlopiec z mocą parapsychiczną.
ogólnie chodzi o to, że jest małym, ale rozwydrzonym dzieckiem. wszyscy muszą go słuchać. jak ktoś go wkurzy, nawet złym myśleniem o nim to go np. wywraca na lewą stronę. wszyscy chodzą na palcach, cały czas mruczą jakieś wierszyki, żeby zagłuszyć swoje myśli, aby chłopiec nie mógł usłyszeć, że ktoś o nim źle myśli, itp.

ogólnie - terror i zniewolenie.

pamiętam taką scenę, że chłopiec zabija jakiegoś sąsiada, bo odkrył, że tamten chciał od niego uwolnić miasteczko, a potem zarządza spotkanie w jakiejś świetlicy, gdzie mu wszyscy śpiewają czy opowiadają bajki... a w ostatnim rzędzie ludzie przytrzymują na ziemi żonę tego zabitego faceta, żeby nie wrzeszczała z rozpaczy, bo chłopiec i ją by wykończył.

bardzo mocne to było.

niestety, nie pamiętam ani autora, ani nawet, w jakim zbiorze to czytałem.

nastrój bardzo podobny do "czasu robaka" Lemana albo do "nie mam ust, a muszę krzyczeć" Ellisona (oba do znalezienia w necie; polecam na dzisiejszy wieczór).
  • 1