Wpis z mikrobloga

Mam mega giga problem z psem. W tygodniu jak wychodzimy do pracy jest spoko, siedzi sam, nie płacze ani nic (wiem, bo czasem go oglądałam na kamerze - głównie śpi, co jakiś czas pójdzie się napić, zmieni pozycje i tyle). Ale w weekendy... jak chcemy gdzieś wyjść popołudniu bez niego to jest tragedia, tak płacze i jęczy że go słychać na korytarzu. Właśnie się wróciłam do domu i zamiast zjeść obiad w knajpie we dwoje, #niebieskipasek musi wziąć na wynos, bo aż na dworze wycie psa było słychać i nie mieliśmy serca go zostawić. Jakiś pomysł co z tym zrobić? Bo w zasadzie to jesteśmy uziemieni. #psy #zwierzeta #kynologia #smiesznypiesek
  • 11
@matra: myślę, że tak, ostatnio nawet stwierdziliśmy że tuż przed wyjściem któreś z nas będzie z nim iść na długi spacer, żeby się zmęczył i nie marudził. Niestety ten cwaniak, jak widzi że się ubieramy i szykujemy, a potem jedno z nas idzie z nim na spacer, to nawet chodzić nie chce, tylko stoi pod blokiem i rwie do domu
@kate1990: mądry pies. I tylko przez weekend? Mogłabym polecić klatkę kennelową, ale ona niekoniecznie rozwiąże ten problem. Pies w teorii powinien być wyspacerowany i wymęczony, tak żeby miał w głębokim poważaniu Wasze wyjście. Do tego standardowo z psem się nie żegnacie ani nie witacie żywiołowo, wychodzicie bez słowa, bez charakterystycznych słów i tak dalej i tak dalej. Czyli teoria swoje a życie swoje ( ͡º ͜ʖ͡º)
@matra: no właśnie tylko weekendy i tylko popołudniami- rano możemy wychodzić, tak jak teraz myślę to wcześniej tak nie było (pies ma dwa lata), tylko ostatnio zaczął świrować. Sami się chyba do tego przyczyniliśmy, bo często rzeczywiście jak gdzieś idziemy (do znajomych, do rodziny, do knajp dog friendly) to go bierzemy ze sobą, to chyba myśli teraz że zawsze go będziemy brać. Pies potrafi bawić się sam, dajemy mu zabawki do