Aktywne Wpisy
wyslij_nudeski +516
Zmieniło się wszystko. Poza Starym.
Zmienił się mental, problemy, leki, diagnozy.
W sumie to człowiek wiedział, że to jebnie, ale myślał, że jeszcze spokojnie sobie 10 lat pożyje. A tu proszę, wątpliwości co do ewentualnego życia. Nie z powodu psychiki.
Zdiagnozowali u mnie coś pomiędzy zespołem Ehlersa-Danlosa a zespołem Marfana. Nie googlujcie. W skrócie chodzi o to, że mój organizm jest gównem, bo nie działa produkcja kolagenu. A kolagen jest w całym
Zmienił się mental, problemy, leki, diagnozy.
W sumie to człowiek wiedział, że to jebnie, ale myślał, że jeszcze spokojnie sobie 10 lat pożyje. A tu proszę, wątpliwości co do ewentualnego życia. Nie z powodu psychiki.
Zdiagnozowali u mnie coś pomiędzy zespołem Ehlersa-Danlosa a zespołem Marfana. Nie googlujcie. W skrócie chodzi o to, że mój organizm jest gównem, bo nie działa produkcja kolagenu. A kolagen jest w całym
mistejk +238
Na głównej pojawiło się takie znalezisko:
Płaca minimalna doprowadza do wymiany ludzi na maszyny w McDonald
Oczywiście spowodowało to falę komentarzy o tym, jakie to w istocie szkodliwe zjawisko ta cała robotyzacja. Największą litością obdarzeni zostali tradycyjnie przedsiębiorcy, którym postęp technologiczny zabierze klientów, bo rzekomo ludzie, wyparci przez maszyny, nie będą u nich kupować, bo nie będą mieli za co. Jak widać, czas na ostateczne rozwiązanie kwestii luddyzmu, a więc zadanie kłamu fobii przed postępem.
1) Czym jest gospodarka? Rola technologii w procesach gospodarczych.
Jak mawia wybitny uwodziciel Janusz Korwin-Mikke, celem gospodarki jest likwidowanie miejsc pracy. Cóż oznacza ten prowokacyjny slogan? Aby to wyjaśnić, dobrze jest zrozumieć, po co w ogóle istnieje gospodarka. Otóż stworzona ona została, aby likwidować niedogodności ekonomiczne ludzi: głód, sen, potrzebę bezpieczeństwa, potrzebę piękna, itd. Człowiek wstaje do pracy, aby likwidować te niedogodności, dokonując tego samemu lub niebezpośrednio, przez handel towarami i usługami. Niezależnie od skomplikowania samego procesu, ostatecznym celem jest jednak zawsze to samo- usuwanie niedogodności ekonomicznych.
Co więc stałoby się, gdyby jakaś kategoria niedogodności została usunięta raz na zawsze, np. głód? Ludzie nie musieliby nigdy jeść - zysk czy strata dla gospodarki? Dla producentów żywności może być to strata (ale nie musi, wszak samemu jest się w pewnym stopniu beneficjentem likwidacji problemu głodu), natomiast globalnie gospodarka zyskałaby, ponieważ zasoby ekonomiczne wykorzystywane wcześniej do produkcji żywności zostałby uwolnione i wykorzystane w innych dziedzinach (w tym pracownicy, którzy wcale nie zostaliby skazani na bezrobocie, ale o tym poniżej). Z tego punktu widzenia widać doskonale, że celem działań gospodarczych jest absolutna likwidacja niedogodności, a więc pracy w ogóle. To jest właśnie postęp gospodarczy - nie kopanie dołka, tylko wykopanie go. Rozwój technologiczny jest zaś niezbędny, aby móc cząstkowo lub całkowicie osiągać ten cel.
2) Likwidacja miejsc pracy i śmierć głodowa pracowników fizycznych.
Co dzieje się z pracownikami, którzy tracą pracę na skutek postępu technologicznego? Zasilają grono bezrobotnych, wszak i tak jest za mało miejsc pracy w innych branżach? Otóż miejsc pracy jest nieskończenie wiele tak długo, jak długo istnieje choć jeden człowiek z niezaspokojoną potrzebą. Jeśli z jakiegokolwiek powodu gospodarka zostaje zasilona nowymi chętnymi do podjęcia pracy (imigranci, ludzie zwolnieni ze zautomatyzowanej branży), to zwiększona podaż pracowników powoduje nominalne obniżenie płac i z czasem wchłonięcie bezrobotnych. Dokona się więc alokacja zasobów do innych dziedzin; gospodarka będzie w ostateczności lepiej zaspokajać potrzeby ludzi niż wcześniej. Chyba że mamy płacę minimalną, wtedy taki proces jest utrudniony.
Dotyczy to oczywiście płac nominalnych. Płace realne szybko zaczną rosnąć po początkowej obniżce, na skutek zwiększenia się całościowego wolumenu produkcji i zwiększenia ilości przedsiębiorców przez niższe koszty najęcia pracownika.
3) Przekwalifikowanie.
Dobrze, ale co, jeśli kiedyś znikną wszystkie prace fizyczne i najmniej zdolni nie będą mogli znaleźć miejsc pracy, bo nie będą w stanie się przekwalifikować i podjąć pracy intelektualnej, np. przy konserwacji maszyn? Otóż jest to niemożliwe, sam opis zjawiska jest wewnętrznie sprzeczny: jeśli są ludzie nie dysponujący owocami pracy automatów w każdej dziedzinie swoich potrzeb ekonomicznych (czyli tacy, za których wszystko robi maszyna lub maszyna człowieka, z którym się handluje), to z założenia wynika, że są oni źródłem pewnego popytu na pracę, niezaspokajalnego przez automat. Co to oznacza w praktyce? Że jeden niewykwalifikowany w robotyce człowiek będzie handlował i pracował z drugim niewykwalifikowanym w robotyce człowiekiem zupełnie tak, jak dzisiejsi Afrykańczycy uprawiają prymitywne rolnictwo tak jak od wieków, nie przejmując się, że w Europie jeździmy traktorami i posiadamy GMO. W skutek robotyzacji nie zniknie całkowicie popyta na pracę fizyczną, co najwyżej będzie on ograniczony, ponieważ ludzie bez maszyn będą pracować dla siebie nawzajem. Żadnego zdychania pod płotem nie będzie.
4) Wnioski:
Automatyzacja może powodować lokalne straty ekonomiczne pewnych grup, natomiast globalnie i w dłuższej perspektywie rozwój technologiczny to zysk społeczeństwa. Dotyczy to również przypadków skrajnych, których boją się nawet generalnie zdrowo podchodzący do tematu ludzie. Szczególnie powszechny jest strach przed pracą kreatywną maszyn - otóż jeśli dojdziemy do momentu, w którym automat będzie w stanie zastąpić człowieka w każdej czynności, to zbliżymy się mocno do punktu docelowego: całkowitego zaniku potrzeby pracy. O to właśnie nam chodzi, odkąd rozpaliliśmy pierwsze ognisko. A ci, którzy nie będą dysponowali takimi maszynami, będą pracować sami między sobą.
PS. Dla rozluźnienia, rak z komentarzy pod wspomnianym artykułem:
Jest to nic innego jak suponowanie, jakoby dawanie każdemu klientowi sklepu 100 zł na wejściu w celu wydania w sklepie (czyli de facto rozdawanie towaru za darmo) było dobrym modelem biznesowym, bo przecież wtedy obroty rosną. Tymczasem zysk to nie sam przychód, tylko przychód minus koszty. Zwiększenie kosztów o taką samą kwotę co przychód nie powoduje zwiększenie zysków. Ludzie więc muszą sami wyprodukować coś na wymianę z tobą, aby handel z nimi był opłacalny, nie ma możliwości przeskoczenia tego przez rozsypywanie własnych pieniędzy na ulicy, żeby ich wzbogacić.
Dwie korporacje mogą się wymieniać między sobą. Dwóch właścicieli niewolników może się spokojnie odbierać cały wypracowany dochód swoim ludziom i wymieniać się sami ze sobą. Niewolnik nie jest tu potrzebny jako klient. Oczywiście jest to problem wydumany, ale ludzie o statycznym rozumieniu procesów gospodarczych (zwani w skrócie lewakami) mają tylko takie.
Na pewno dojdzie do rozruchów, ale raczej będzie to spowodowane bólem dupy, bo "1% społeczeństwa posiada 99% maszyn!!!!", a nie brakiem miejsc pracy, co zostało już wyjaśnione.
Dlaczego mieliby umrzeć
@bh933901: oczywiście, że jest. Jeśli ich praca jest bezużyteczna dla właścicieli maszyn, jakim cudem mieliby wejść w posiadanie maszyny? Ten zakaz jest całkowity i dziedziczny.
Umrą z głody, ponieważ zasoby ziemskie są ograniczone, a wzrost gospodarczy kasty posiadającej maszyny będzie wykładniczy i zawłaszczą oni wszystkie zasoby ziemskie w ciągu kilku-kilkunastu lat.
@smyl: Mogą sami wyprodukować maszynę. Poza tym model, że istnieją tylko dwie grupy, tzn. ci, którzy mają dużo maszyn i one im starczają do wszystkiego, oraz ci, którzy nie mają ich w ogóle, to tylko abstrakcja. Faktycznie będzie tak, że ktoś będzie miał jedną maszynę, inny dwie,
@bh933901: Moim zdaniem to nie jest abstrakcja, bo w ramach upowszechnienia się maszyn, obniżki cen, człowiek, który miał chociaż jedną, będzie mógł mieć więcej. Ktoś, kto miał zero, będzie miał zero. Z czego wyprodukuje maszynę? Uważasz, że osoby kontrolujące surowce
@smyl: Zakładasz, że koszt surowców będzie dominującym kosztem? Jeśli tak, to nie wystarczy mieć jednej maszyny, żeby mieć wiele. Jeśli