Wpis z mikrobloga

Nawet nie wiem od czego zacząć.
Ten wpis będzie długi bardzo długi.
Sporo się pozmieniało przez ten rok czasu.
Zacznijmy może więc od rzeczy przykrych. Bo one zazwyczaj najdłużej zostają w pamięci.
W tym roku pożegnałem jedną z osób którą jako ostatnią tak naprawdę szczerze kochałem jeszcze na tym świecie.
Około kwietnia pochowałem a właściwie moja mama pochowała swojego ojca a mojego dziadka. W wieku 67 lat.
Dziadek który mnie przez tyle lat razem z babcią wychowywał bo matka nigdy czasu nie miała dla mnie.
Rodzeństwo młodsze zawsze było ważniejsze niż ja.
Nawet ponad 11 lat mieszkałem z dziadkami gdy mama postawiła sobie nowy dom i zamieszkała tam z ojczymem i moim rodzeństwem.
Dziadek zmarł w tym roku, był chory na raka prostaty.
W dodatku cukier itp.
Umarł w hospicjum, tak już z nim źle było że nawet podnieść się nie mógł i ledwo rozpoznawał ludzi z otoczenia.
Odwiedziłem go tam kilka razy z mamą.
Najbardziej do tej pory boli mnie to że miesiąc przed jego śmiercią.
Moja mama i jej siostra kłuciły się o majątek. Działki jakieś co dziadek po swojej matce miał. I miał je sprzedać i komuś zapisać. W sumie było ich 5 tych działek.
Nie wiem dokładnie bo nigdy ten temat mnie nie interesował.
W każdym razie. Kłuciły się jak chore, w pewnym momencie nie wytrzymałem psychicznie i wyszedłem stamtąd. Działo się to w domu rodzinnym babci i dziadka.
Całe szczęście w nieszczęściu to to że dziadek umarł i nie zdążył nikomu tego przepisać.
O Jezu wtedy co by się działo to masakra.
Ja mieszkając przez te kilkanaście lat z babcią i dziadkiem nauczyłem się kilka rzeczy.
Dopiero po tych kilku miesiącach dociera do mnie co tak naprawdę straciłem wraz ze śmiercią jedynej osoby której tak naprawdę mój los nigdy nie był obojętny.
Prawda nie zawsze układało nam się z dziadkiem idealnie.
No ale było to spowodowane różnicą pokoleń.
Ja miałem swoje zdanie, a on swoje. I nie raz mogliśmy się pokłucic, ale zawsze potem na spokojnie się dogadaliśmy.
Miałem wtedy chociaż jako taki spokój psychiczny, zero bezsensownych halasów dzień w dzień z błachych powodów. Jak ma to miejsce teraz gdy mieszkam u mamy.
Człowiek wiedział że powie swoje zdanie na dany temat, usłyszy słowa krytyki.
Ale nikt nie zwyzywa go od najgorszych i nawet nie wysłucha jego zdania do końca.
Eh szkoda słów.
Kolejny temat który chcę poruszyć.
Mianowicie bezsenność.
Nie wiem, jakbym się miał starać czego próbował.
Nigdy dłużej niż 14 dni.
Nie udaje mi się wstawać wcześniej jak o 6 rano.
Zawsze potem mam okres że jakimś cudem albo siedzę całą noc, potem kładę się koło południa dnia kolejnego. Wstaję w nocy 3/4 itp.
A potem za Chiny nie mogę normalnie usnąć.
No nie da się.
Albo powieki same się otwierają albo 6/7 rano śpiący jestem i kładę się spać.
I jak tu znaleźć pracę z takim rytmem snu?
No po prostu nie da się.
Nikt normalny nie zatrudni mnie do pracy na nocne zmiany.
A jestem wtedy o wiele bardziej produktywniejszy niż w dzień.
I mogę za dwóch robić.
Już nie raz to zauważyłem.
No ale wszelkie oferty pracy co widzę to tylko i wyłącznie dzień.
No masakra.
Kolejna kwestia a właściwie dwie które mnie niesamowicie denerwują i drażnią.
Pierwsza kwestia.
To moje codzienne hamstwo z którym stykam się w domu rodzinnym.
Codziennie jest, tu głupi Ch...
Wal..... ryj
Waliłem... Tyle i tyle razy w odbyt i otwór gębowy.
Oraz inne jeszcze bardziej wulgarne wyrażenia. Wręcz hamstwo, patologiczne.
No ok ja sam święty nie jestem. I od czasu do czasu rzucę Panią co się lekko prowadzi.
Nawet kilka razy dziennie z nerwów.
Ale wtedy to już musi mnie ktoś konkretnie z równowagi wyprowadzić.
Ale to co się wyrabia dzień w dzień w domu rodzinnym. I dwoje moich młodszych braci rzuca tymi epitetami.
To masakra. Jeden 17 lat drugi 21.
Zero kultury, po hamowania i poszanowania godności drugiego człowieka.
Zero.
A matka na to pozwala.
Masakra.
Tyle lat mieszkałem z dziadkami i nigdy takie sytuacje nie miały miejsca.
Co najwyżej ja w przepływie złości rzuciłem Panią lekkich obyczajów. Ale nigdy by kogoś obrazić, a tylko z czystej złości bądź bardzo dużego zdumienia.
Drugą kwestia. Bardzo ważna dla mnie i bardzo delikatna.
Jestem osobą o orientacji bi seksualnej.
Osoby obeznane będą wiedzieć co to znaczy.
Bardzo mnie razą wszelkie hamskie zaczepki ze strony domowników (zawsze jest to młodsze rodzeństwo).
I sugerowanie ile biorę za pakiet usług pani lekkich obyczajów.
Ilu osobom już dobrze robiłem itp.
No ludzie, czy ja się pytam kogokolwiek, o takie rzeczy jeszcze w wulgarny i hamski sposób?
Nie I nigdy bym tego nie zrobił.
Po prostu nie wchodzę z butami komukolwiek w jego życie prywatne.
I sam nienawidzę gdy ktoś robi mi takie rzeczy.
Najbliższej rodzinie nie mówiłem o swojej orientacji seksualnej. Bo uważam że takie rzeczy intymne to indywidualna sprawa każdej osoby.
A wiem co będzie się wtedy działo.
A będzie bardzo dużo.
Najpierw wyzwiska od najgorszych, potem rękoczyny.
Na końcu wszystkie moje rzeczy z domu wylecą i kontakt zerwany z domownikami do końca życia.
Tak będzie mówię wam.
Dlatego póki co wolę im tego nie mówić.
Całe szczęście że nie jestem jak reszta tych ludzi ze środowiska co się z tym afiszują wszędzie.
Nie ja jestem jaki jestem, nie wstydzę się niczego, ale również nie zamierzam się afiszować.
Przynajmniej dopóki nie związe się z kimś normalnym kogo będę kochać i on mnie.
No ale co będzie to czas pokaże.
Kolejna kwestia.
Przez ten rok który minął.
Zabrali również 3 dzieci mojej ciotce. Która po przyjeździe z Belgii ponad 2 lata piła tylko alkohol bez umiaru, non stop imprezy były w domu w bloku itp.
W końcu, naprawdę się z tego cieszę. Tam to już całkowita patologia była. Pijaństwo, seks bez wstydu i ograniczeń z kim popadnie.
Nie raz prosiłem ciotkę opamietaj się kobieto bo to się skończy źle.
Nie raz tych dzieci pilnowałem (4,3 i 15 lat). Bo ich matka poszła w tango chlała i Bóg jeden wie co jeszcze robiła.
Opieka społeczna w końcu wpadła i dzieci zabrała.
Może teraz przynajmniej mam taką nadzieję te dzieci wyrosną na normalnych ludzi.
Albo przynajmniej prawie.
Po tym co własna ciotka powiedziała na pogrzebie dziadka, gdy mama go chowała a kilka dni wcześniej nie było pieniędzy na buty do trumny dla dziadka.
Postanowiłem że do końca życia jej tego nie zapomnę (to był jej ojciec a potraktowała go gorzej niż śmiecia). I więcej nie pomogę. I słowa dotrzymam.
Szkoda mi tylko tych dzieci które miała bo naprawdę je pokochałem (w końcu to moje kuzynostwo jakby nie patrzeć). Ale mam nadzieję że jakoś im się życie ułoży. Gdybym mógł to sam bym ich adoptował, mina ciotki byłaby bezcenna.
Niestety brak warunków, i stałej pracy.
Następna rzecz z mojej listy.
Cała ta depresja, samobójstwa itp.
Masakra jak mogłem być kiedyś tak ślepy.
To ślepa droga do autodestrukcji.
Nigdy więcej nią nie pójdę.
Życie jest zbyt kruche, za krótkie. By je sobie samemu zabrać.
Od kilku miesięcy mam dwa cele.
I to konkretne.
Pierwszy wyjechać za granicę zmienić kraj zamieszkania,odciąć się od całego tego bajzlu w moim poprzednim życiu.
Oraz kiedyś w przyszłości otworzyć własną firmę komputerową. Bardzo znaną firmę komputerową.
Jeszcze nie wiem jak. Ale zrobię to chodzby po trupach.
Naprawdę kocham technologie, telefony komputery itp. Znam się na tym.
I chciałbym aby ta pasja stała się moim sposobem na życie.
Jeżeli udało Ci się dobrnąć aż tutaj to gratuluję wytrwałości.
Niniejszy bardzo długi wpis nie miał nikogo urazic. Jeżeli tak się stało to przepraszam nie to było moim zamiarem.
Jest to przed ostatni mój wpis na mikro dzisiaj. Gdyż ograniczam udzielanie się tutaj. A raczej będę tylko czytać.
To tyle póki co.
#zycie #taksiezyjenatejwsi
#zyciejakwmadrycie #przemyslenia #przemysleniazdupy #oswiadczeniezdupy
K.....o - Nawet nie wiem od czego zacząć. 
Ten wpis będzie długi bardzo długi. 
Sporo...

źródło: comment_jZbEYgNLkNfgGeOVNii7yvefNZ4qiK55.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz