Wpis z mikrobloga

Tak sobie myśle, ze w sumie to czas pracy powinien się liczyć od zadzwonienia budzika z rana aż do otworzenia drzwi domu po powrocie.
  • 72
  • Odpowiedz
@Shmit: Jeśli chodzi o delegacje -- to czas dojazdu i powrotu z delegacji o ile też podlega pod stosunek pracy to nie jest świadczeniem pracy -- i tym samym nie jest płatny. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@martinez98: Akurat odkładając żarty na bok, to w sumie tak powinno być. Z jednej strony pracodawcy może nie obchodzić skąd ktoś dojeżdża ale z drugiej jak ktoś ma te 40-50 dojazdu jak ja, to jestem w praktyce w pracy 9,5h a nie 8h.
  • Odpowiedz
to jestem w praktyce w pracy 9,5h a nie 8h.


@Khaine: a wtedy ludzie którzy mieszkają zaraz obok pracy powinni być tam od momentu w którym wsiądziesz do auta żeby dojechac aż do memonetu kiedy wysiądziesz pod domem po pracy żeby zarabiać tyle samo? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@wczoraj: To jest pytanie, czy chcemy być uczciwi wobec jednych, czy wobec drugich ( ͡º ͜ʖ͡º) Ale prawda jest taka, że mało kto mieszka blisko i generalnie w drugą stronę zysk byłby znacznie wyższy. Ewentualnie zrobić jakiś progowy czas dojazdu, który się liczy jako dodatkowa, bonusowa godzina pracy płatna np. połowę stawki. Np. od 30 min w jedną stronę. A ostatecznie prawda jest taka, że
  • Odpowiedz
@Khaine: i ludzie specjalnie by się przeprowadzali dalej od miejsca pracy ( ͡° ͜ʖ ͡°) dojazd według mnie powinien zostać naszym kosztem, możemy zawsze doprowadzić do powstania obozów pracy bo taniej niż dopłacać za dojazdy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Kejran: ale tak jest. Czas pracy zaczyna się od momentu gdy wchodzimy do samochodu a kończy gdy podjeżdżamy pod dom. Chyba że delegacja kilkudniowa to liczy się normalnie od wyjazdu do końca dnia, następne dni normalnie i ostatni od początku pracy do powrotu. Plus diety plus kilometry kierowcy.
  • Odpowiedz