Wpis z mikrobloga

[32/66] #66przygod

Matematyka nie była mocną stroną Spermy i Młodego. W pewnym momencie przestawali sobie radzić, chociaż (jeśli uważali na lekcjach i robili cokolwiek), jakie takie podstawy łapali.
Ich najsłabszym punktem była chyba geometria – tutaj po prostu leżeli i kwiczeli. Raz na jakiś czas przychodzili więc do mnie (też nie należałem do orłów z tego przedmiotu, ale z geometrii byłem NAJlepszy), żeby nieco się poduczyć.
Tak też było dzień przed jedną z kartkówek.

- #!$%@?, ni #!$%@? tego nie rozumiem dalej. – Bulwersował się Sperma.

- No spójrz, to łatwe. – Próbowałem zachęcić go do jakiejkolwiek pracy, ale piwa zdążyły już podziałać.

Bo wiecie, takie spontaniczne korepetycje w rzeczywistości były spotkaniami w pobliskiej piaskownicy, gdzie sączyliśmy browary i dopiero w drugiej kolejności, staraliśmy pomóc sobie w nauce.

- Sperma, a jakbyśmy się jutro pochorowali?

- No co ty, będziemy mieć #!$%@?. Teraz poleci nam już sprawowanie i Prukwa (przezwisko wychowawczyni) będzie nam robić gnój.

- A jak pójdziemy na matmę, to nie zdamy. Ta kartkówka to być albo nie być.

- Ale będzie jakaś klasówka jeszcze potem przecież!

- I #!$%@? sugerujesz, że napiszesz ją na trójkę? Musimy teraz zaliczyć, żebyśmy potem mieli łatwiej na klasówce.

- To co proponujesz? – Zapytał Sperma poirytowany. Ja powoli piłem sobie piwko, przeglądając jeden z prawie pustych zeszytów chłopaków.

- #!$%@? jej te kartkówki albo podrzucimy własne.


Sala do matematyki sąsiadowała z salą od języka polskiego. Lekcje, na szczęście następowały zaraz po sobie, a w dodatku, po godzinie polskiego mieliśmy mieć godzinę wychowawczą (drugi polski, w zasadzie).

Kartkówka, zgodnie z założeniami, nie poszła Spermie i Młodemu. Byli jednak na tyle sprytni, by sporządzić kopie zapasowe zawierające pytania, nazwy grup oraz miejsca na odpowiedzi (które powstały w grupie kilku osób na polskim). Podkradł się do nas Tymek:

- Chopacy, wiem co knujecie. Dajcie mi też zamienić kartkę. Młody uciszył go gestem.

- Będzie przypał. Ty nie jesteś zagrożony, więc nawet jak dostaniesz teraz pałę, to zdasz.

- Zdać zdam, ale stary mnie #!$%@?.


Młody dał mu kartkę ze swoimi pytaniami, spisanymi na brudno i odesłał go do swojej ławki, gdzie ten rozpoczął szybki proces przepisywania. Czasami nawet Tymek był częścią naszej klasowej wspólnoty.

Gdy zadzwonił dzwonek, praktycznie cała klasa wyszła. Zrobiliśmy wokół wychowawczyni sztuczny tłum, by osłonić kryjących się w tym momencie Tymka, Spermę i Młodego (za zasłonami z tyłu pomieszczenia).

Franca, jak zwana była nauczycielka matematyki, trzymała swoje kartkówki w szufladzie biurka – co ciekawe, nie była ona zamykana. Nigdy nie zdarzyło się bowiem, by w ciągu pięciominutowej przerwy ktoś włamał się do klasy, podmienił kartki i uciekł. Przynajmniej do teraz.
Gdy klasa została zamknięta z zewnątrz, Młody otworzył szerzej jedno z okien i wyszedł na parapet – był to parter, więc gdyby spadł, mógłby bez problemu wdrapać się z powrotem. Okno sąsiedniej klasy również było otwarte – zresztą nie było to niespodzianką. Na dworze było już prawie kalendarzowe lato.

Według opowieści Młodego, misja poszła szybko i sprawnie. Zaraz po nim, do klasy wszedł Sperma, z którym razem rozpoczęli przeszukiwanie kartkówek. Gdy znaleźli swoje prace, podmieniali je na nowe, rozwiązane.
Na parapecie pojawił się Tymek:

- Hej, chłopaki! Zrobiliście to już?

- Tymek, #!$%@?, zamknij się, bo ktoś nas zczai! Wracaj do klasy, zaraz wracamy.


Sperma podszedł szybkim krokiem do okna i kazał Tymkowi wracać. Ten, nieostrożnie, spadł z parapetu, wydając przy upadku charakterystyczne „Ooo!”.

Zadzwonił dzwonek. Sperma wyszedł przez okno i wszedł do Sali obok. Młody został sam – znalazł kartkówkę Tymka, podmienił ją i wyskoczył przez okno. Nie było już czasu na powrót na godzinę wychowawczą parapetem, bo do klas zaczęli wchodzić uczniowie.

Skoczył więc w dół, do Tymka, po czym ruszyli w stronę wejścia do szkoły, przemieszczając się ja najbliżej okien, by nikt ich nie zauważył.

Następna matematyka była próbą nerwów dla trzech włamywaczy. Okazało się, że Sperma dostał trójkę plus, a Młody czwórkę minus. Franca była zaskoczona i niedowierzała.

- Chłopcy, nie wiem, jak to zrobiliście, ale… Nauczyliście się.

- Tak, proszę panią! Dzięki pomocy kolegów! – Krzyczał szczęśliwy Młody, wskazując mnie rękoma jak prestidigitator.

Uśmiechnąłem się i pomachałem. Dostałem tego dnia piątkę, chyba jedyną w semestrze z matmy.

- Wspólna nauka? – Zapytała w końcu Franca, wyraźnie ucieszona z osiągnięć swoich uczniów.

- Tak, trochę razem powkuwaliśmy. – Cieszył się Sperma, wpatrując w śliczną liczbę 3 napisaną czerwonym długopisem.

- No dobrze. Ale nie ze wszystkich jestem zadowolona. Ktoś w tej klasie wczoraj próbował mnie oszukać. Czy ta osoba mogłaby wstać, czy nie ma odwagi?


Nikt nie wstał, ale klasę przecięły przyciszone rozmowy.

- Tymek. Wstań.

Chłopak stanął na baczność, cały biały na twarzy i ociekający potem. - Ty, ale żeby nas #!$%@? nie wsypał. – Szepnął Sperma. >- Spoko, nikt nas nie złapał za rękę. A jakby coś, to mu #!$%@? za to, że jest konfidentem.

- Masz coś do powiedzenia? – Franca podniosła głos i stanęła przed Tymkiem.

- Ja… Nie… Bo…

- Myślałeś, że nie dowiem się o twojej sztuczce? – Tymek zaczął trząść się jak galareta. – Kartkówki miałam ułożone tak, jak siedzieliście w ławkach. Myślałeś, że nie zauważę, że jak napiszesz drugą grupę, to nie zauważę? Pała.


Tymek jęknął przeciągle.

#pasta
  • 2