Wpis z mikrobloga

#przegryw #stulejacontent #pytanie #wychodzimyzprzegrywu

Mirki me kochane, jest problem z którym od dłuższego czasu nie mogę sobie poradzić. Mianowicie ostatnio (dłuższy okres, jakieś około kilka miesięcy) coś się odjaniepawla z moimi kontaktami międzyludzkimi.

W ramach nakreślenia szerszego kontekstu krótkie tl;dr z mojego życia:


No i teraz jesteśmy tu, 3 klasa liceum, ostatni dzwonek przed końcem tych magicznych, nastoletnich chwil. A u mnie jak w lesie. Serio. #!$%@?. Inni ludzie żyją sobie normalnie i koegzystują między sobą. Co mam na myśli? Po prostu gadają ze sobą, utrzymują kontakty i tworzą nowe. Tymczasem ja stoję z boku i kompletnie nie mam energii do tego. #!$%@?, że mam w sumie plus minus te słynne social skille (może oprócz szybkiego poznawania nowych ludzi), #!$%@? że chcę się integrować z resztą, po prostu nie mam na to siły (nie mam pojęcia jak to lepiej określić).

Generalnie to jest tak, że ludzie rozmawiają o różnych rzeczach - mniejsza część to jakieś grubsze problemy, i tu w konwersacji mogę jeszcze coś zdziałać, dopóki temat się nie wyczerpuje (np. trudne zadanie, czy robienie prawka). Niestety większa część to pierdoły i heheszki. Tutaj kompletnie odpadam. Kiedy rozmowa przechodzi do tego etapu w mojej głowie pojawia się czarna dziura, a wymyślenie czegokolwiek do powiedzenia to mega wysiłek, brakuje mi wtedy tego flow i w konsekwencji milknę. Dopóki ktoś stara się utrzymać rozmowę, tzn. zadaje pytania itp. to jeszcze jakoś idzie, ale kiedy to ja mam choć odrobinę przejąć inicjatywe, wówczas następuje cisza i koniec rozmowy. I tak za każdym #!$%@? razem. #!$%@?.

Tu zarzucę bardziej obszerny przykład. Jakoś tydzień temu po mojej 18 dałem się kumplowi wyciągnąć na miasto przez cumpla (tzn. generalnie to chciałem iść, nawet z większą liczbą osób, ale nikt "nie mógł", możliwe, że przez to moje zmulanie) Also było nas 5 - 2 typów których znam dość dobrze i w #!$%@? lubie i szanuje, jeden którego znam odrobinę, i 1 nowo poznany bardzo towarzyski typ. Jak spotkanie przebiegało? Przez kilka godzin włóczyliśmy się samochodem po mieście, a ja odezwałem się ledwo kilka razy xD. Oczywiście piłem, ale to nic a nic nie pomogło (kiedyś z litrami energetyków pomagało). Na koniec się spizgałem, jednak jedyne co osiągnąłem to coś na pograniczu braku tripa/bad tripa skończonego rzyganiem. #!$%@?.
Swoją drogą dawno nie miałem fajnego palenia, zawsze jest to nie fajne "coś", może ma to jakiś związek z problemem?

I tu proszę was o radę. Jak uzyskać znowu tą energie do ludzi, odzyskać utraconą dynamiczność? Ja serio lubię ludzi i przebywać wśród nich, no ale #!$%@? no nie jestem w stanie teraz. Pikanterii dodaje fakt, że za miesiąc robię inbe na 100 osób (XD) i wypada tam jakoś to ogarniać, a nie zmulać.

Z chęcią przyjmę wszystkie rady, zarówno bardziej filozoficzno-pszychologiczne jak i te spod szyldu #dopingmozgu i #narkotykizawszespoko (XD nie znam się kompletnie na tym, ale może jakieś stymulanty typu feta/MDMA?)
  • 5
@Niktkolwiek: zależy co rozumiesz w sensie, że wyszłeś ze #!$%@? w licbazie? Że nabrałeś pewności z ludzmi, imprezowales, poznales dziewczyne, czy po prostu czules sie dobrze z samym soba i swoimi relacjami.

No i moim zdaniem nadmierne picie/faszerowanie sie jakimis specyfikami to oszukiwanie siebie - przez cale zycie w pracy, studiach, rozmowach z sasiadami bedzie musial prezentowac jakis poziom pewnosci, smialosci, prowadzenia gadki, a przeciez przez cale zycie nie bedziesz niczego
@eehhh: przez wyjście ze #!$%@? rozumiem ogarnięcie społeczne, które stosunkowo dobrze wykorzystałem, przy czym przy okazji efektem ubocznym jest właśnie dobre czucie się ze sobą

jeśli chodzi o "system" zmulenie/przemęczenie > odpoczynek psychiczny > powrót do normalności to mam podobnie, jednak od tych kilku miesięcy poza kilkoma wzlotami, nie moge przekroczyc fazy zmulenia. Jeśli by to trwało krócej to bym się nie przejmował bo wszystko byłoby w normie, jednak teraz cały
@Niktkolwiek: Po prostu zacznij wychodzić do ludzi i może przestań mieć tego #!$%@? umysłowego.

xDXD a odsuwając gownorady na bok...

Pociesze Cie... miałem tak samo. Jeśli w towarzystwie był rzucony konkretny temat, na który mogłem sie wypowiedzieć bo miałem do tego odpowiednią wiedzę wszystko szło dobrze. No ale ok... kiedyś ten temat sie zakończy i wraca "ładna pogoda dzisiaj..." No cóż. Czarna dziura ściana i zastanawiałem się jak zrobić aby wyglądać
@Niktkolwiek: Normalnie jakbym czytał siebie. Nie ma jednego rozwiązania, opie. Ja zawsze na wiosnę/lato jestem mega dynamiczny, a jesień/zima czuję się jak wrak. Może to niedobór witaminy D?
Może spróbuj nofapu, jeśli regularnie się masturbujesz? Możesz także spróbować ćwiczeń na siłowni i dokupić do tego jakąś multiwitaminę od Olimpu.
Doraźnie polecam mefedron jak już otagowałeś #narkotykizawszespoko ( ͡° ͜ʖ ͡°) na mnie działa idealnie, nikt nie jest