Wpis z mikrobloga

[20/66] #66przygod

W szkołach wiele osób ma do czynienia z kontrabandą. Tyczy się to papierosów, czasami alkoholi, ale chyba towarem budzącym największe emocje są gazety pokroju Playboya. Sperma podbiegł do mnie na korytarzu, gdy byliśmy w drugiej klasie – roześmiany od ucha do ucha. - Chodź, szybko, zobaczysz coś śmiesznego xD Nie mając nic lepszego do roboty, pobiegłem za nim. Wyszliśmy z budynku szkoły, za jedną z pobliskich szop, gdzie w cieplejsze dni (a właściwie wtedy, gdy drzwi szkoły były otwarte), uczniowie palili. Kilkanaście chłopaków stało zebranych wokół jednego czasopisma – jedni z wyrazem absolutnego obrzydzenia na twarzy, inni śmiejący się do rozpuku jak Sperma. Przywitał mnie Młody:

- Stary, weź zczaj to pisemko!


Podszedłem bliżej – okazało się, że jest podstarzałe, nieco podniszczone piśmidło skierowane do gejów. Nie miało okładki, a część stron była nieco nadtargana, ale wszystko doskonale było widać. Nadzy modele, zdjęcia przedstawiające stosunek oralny… Zacząłem śmiać się razem z pozostałymi, przeglądając kolejne strony. Naprawdę, mieliśmy w grupie niezły ubaw. Będąc mniej więcej w połowie lektury, zadzwonił dzwonek. Zostało jedynie parę osób – w tym ja, Młody, Sperma i dwóch chłopaków z równoległych klas. Nie spieszyło nam się specjalnie – po pierwsze, miała być geografia, po drugie, i tak nauczycielka tego przedmiotu zawsze się spóźniała. Sperma dopalił swojego szluga i zgasił kiepa na ścianie szopy. Młody również powoli kończył. Chłopaki z innej klasy pożegnali się grzecznie i zadowoleni odeszli w stronę budynku szkoły, dyskutując o czasopiśmie.

- Kogo to jest? – Zapytałem.

- #!$%@? wi. Teraz już nasze xD – Odparł Sperma i schował łup do plecaka.


Musicie wiedzieć, że Kamil i Sperma w tym okresie prowadzili wojnę z jednym z klasowych kujonów – Michałkiem. Był to chłopak rosły, wręcz nieco gruby, ale był popychadłem klasowym na równi z Tymkiem (też z nadwagą, swoją drogą). Michałek był uważany za geja – zachowywał się bowiem nie do końca normalnie, jak na standardy gimnazjalne. Wśród chłopaków nie miał żadnych znajomych, więc zadawał się głównie z dziewczętami – które i tak często utrzymywały go na dystans. Ponadto, nigdy nie przeklinał, no i oczywiście przy każdej okazji skarżył nauczycielom i sprawiał wrażenie przemądrzałego, wszystkowiedzącego. Jeszcze w podstawówce przylgnęła do niego łatka „pedała”. Tego dnia, Michałek naskarżył na geografii na swoich zaciekłych wrogów (Sperma i Kamil, oczywiście), którzy śmiali się ze znalezionego czasopisma w ostatniej ławce. Oboje zostali poproszeni do odpowiedzi i oboje dostali jedynki.

Kamil, mając na swoim koncie aferę z gazem obronnym podłożonym koleżance, obmyślił plan zemsty. Ojciec Michałka wracał do domu z pracy 21:00, co było dla nas doskonałym punktem zaczepienia – na dworze było jeszcze wciąż ciepło, więc rodzice raczej nie przejmowali się naszymi późnymi powrotami (w granicach rozsądku, oczywiście). Ja, Sperma i Kamil powiedzieliśmy więc w domu, że zostaniemy na dworze trochę dłużej, bo chcemy pobawić się w chowanego. Każdy z nas przygotował potrzebne materiały – Sperma wziął swoją gazetkę i taśmę klejącą, Kamil przerobił kilka rolek papieru toaletowego na małe kulki, a ja pobiegłem na jeden z pobliskich ogródków działkowych „pożyczyć” nieco folii używanej podczas remontów (tutaj budowie altanki).

Tak przygotowani, zaszyliśmy się w ukryciu niedaleko domu Michałka i czekaliśmy na powrót ojca. Sperma zaczął sklejać ze sobą strony czasopisma tworząc wielki arkusz. Na jednej, czystej kartce wyrwanej z zeszytu, napisał markerem „Michałek ty #!$%@? pedale”. Trafiła na sam środek pornoukładanki. Ojciec wrócił zgodnie z planem, już długo po zmroku. Ulicę dalej dzieci bawiły się w chowanego – i my teoretycznie też tam byliśmy. Poczekaliśmy jeszcze chwilę, gdy wszystkie światła po naszej stronie domu zgasły, ruszyliśmy do akcji. Sperma zaczął przyklejać układankę do framugi drzwi, a Kamil powoli wsypywał za nią papierowe kulki. Będąc już na samej górze, Sperma stanął na palcach i wsypał tyle kulek, ile zdołał. Zostało nam jeszcze trochę, więc Kamil schował worek pod bluzę (do niczego jednak się już nam nie przydały). Ostatnim etapem była zdobyta przeze mnie folia – miała zabezpieczyć gazety przed wiatrem oraz gapiami, którzy mogliby zwęszyć naszą pułapkę i ostrzec domowników. Zadowoleni z siebie, uciekliśmy.

Następnego dnia specjalnie wyszliśmy do szkoły kwadrans wcześniej, bo Michałek wychodził z domu wcześniej – by po drodze nie spotkać żadnych „kolegów”. Pobiegliśmy na miejsce i schowaliśmy się za rogiem, skąd mieliśmy doskonały widok O dziwo, folia wciąż trzymała się na swoim miejscu – noc była bezwietrzna i spokojna. Czekaliśmy kilka minut, gdy poranną ciszę rozdarł wrzask, a właściwie dziewczęcy pisk. Naszą papierowo-foliową ścianę rozdarł rozwścieczony Michałek, ze swoim dziecięcym tornistrem na plecach i czerwoną, zapłakaną twarzą.

- Kto tu jest?! Dzwonię na policję!


Michałek zaczął tupać nogą i szlochać. Zaraz potem rozejrzał się wokoło i zaczął mieść w rękach gazetę. Od tej pory, choć nigdy nie odkrył, kto był sprawcą tego żartu, trzymał się w cieniu klasy i ograniczył skarżenie (poza sytuacjami, w których ktoś rzeczywiście mu dokuczał). Klasa dowiedziała się o całej sprawie (wychowawczyni też, ale jednak nic nie mogła zrobić, bo nikogo nie złapano za rękę) od samego Michałka, ale w swojej wersji pominął kwestię gejowskiego porno.
Druga wojna została wygrana.

#pasta