Wpis z mikrobloga

Pewnego razu zorganizowałem pinknik dla kumpli w klasie. Wszyscy wybraliśmy się do podmiejskiego parku by pokontemplować przyrodę, dziewczyny i posmakować najwspanialszych produktów. Każdy z nas miał za zadanie kupić coś do jedzenia. Był wśród nas Hefajasz - taki ziomek, który od każdego coś sępił i nigdy nie miał na nic kasy. O 18 mieliśmy zbiórkę w wyznaczonym miejscu w parku. Na miejscu był już ziomek od pół-jary. Rozłożyliśmy koce, każdy zaczął wyjmować jedzenie - kiełbase, dżemy, chleby i tym podobne. Hefajasz przyniósł "przyprawy" - sól i pieprz. "Dobra nie ważne, ważne, że coś przyniósł". Zaczęliśmy przygotowywać jedzenie. Wszystko gra, zaczynamy jeść - nagle czujemy naprzemienne strzelanie w ustach - połączone z pieczeniem i mrowieniem. Po chwili każdy z nas miał spuchnięty język i pluł śliną co popadnie. Wszyscy trafiliśmy na SOR. Jak się okazało Hefajasz na tyle skąpił, że zamiast przypraw wziął piasek oraz mrówki z mrowiska na którym siedzieliśmy i konsumowaliśmy je wraz z ich domem.

#pasta #heheszki #coolstory
  • 1