Wpis z mikrobloga

Mirki, może ktoś spotkał się z podobną sytuacją i pomoże dobrą radą! Otóż jest tak: brat kupił nieźle utrzymane Audi A3 rocznik 2000, z polskiego salonu, od pierwszego właściciela, serwisowane, przebieg ok. 160 tys. km (prawdopodobnie autentyczny). Czyli teoretycznie auto bezproblemowe. Cena całkiem ok, bo 10 tys. PLN. Niestety, już 2 dni po zakupie okazało się, że w silniku jest mało oleju. Po uzupełnieniu braku Audi zaczęło ostro dymić, więc brat pojechał do mechanika. Okazało się, że silnik jest do remontu i koszty wyniosą od 2000 PLN wzwyż. Oczywiście telefon do byłego właściciela, który od początku się wykręcał, a w końcu stwierdził, że skonsultuje się z prawnikiem. Po którymś tam telefonie stwierdził, że brat może sobie oddawać sprawę do sądu, a on auta nie przyjmie z powrotem ani nie odda za naprawę. Na 99% wiedział, że coś z tym autem jest nie tak. W międzyczasie brat skontaktował się z wujkiem, który jest doświadczonym radcą prawnym. Co powiedział wujek: 500 PLN na koszty sądowe i ok. 2000 PLN na prawnika na start, sprawa w sądzie min. pół roku, a najlepsze, że do tego czasu auto powinno stać nieużywane, aby jego stan nie uległ zasadniczej zmianie (tzn. aby rzeczoznawca mógł ustalić co i jak). Oczywiście w takiej sytuacji nie opłaca się raczej wszczynać sądowej procedury, ale brat nie zamierza odpuszczać dla zasady. I tutaj pojawia się pytanie, czy coś jeszcze można zrobić w takiej sprawie poza drogą sądową? Czy ktoś może przerabiał podobną sytuację i ma jakieś ciekawe rozwiązania? #motoryzacja #handlarzmiroslaw #oszustwo #samochody #prawo
  • 29
@Felonious_Gru: No więc właśnie przytoczony artykuł dotyczy również osób prywatnych:

Art. 560. k.c.
§ 1. Jeżeli rzecz sprzedana ma wady, kupujący może od umowy odstąpić albo żądać
obniżenia ceny. Jednakże kupujący nie może od umowy odstąpić, jeżeli
sprzedawca niezwłocznie wymieni rzecz wadliwą na rzecz wolną od wad albo
niezwłocznie wady usunie. Ograniczenie to nie ma zastosowania, jeżeli
rzecz była już wymieniona przez sprzedawcę lub naprawiana, chyba że wady
są nieistotne.
§
@grafikulus: Zazwyczaj jest zapis tego typu:

Sprzedający oświadcza, że pojazd nie ma wad technicznych, które są mu znane i o których nie powiadomił Kupującego, a Kupujący potwierdza znajomość stanu technicznego pojazdu.


I tym sie sprzedający obroni w 100%, szczególnie, jeśli nie jest komisem
Jeżeli kupił od prywatnego właściciela, a na umowie jest zapis, że zapoznał się ze stanem auta, to nawet w sądzie wiele nie ugra.


@Felonious_Gru: no na pewno. Taki zapis bez żadnego potwierdzenia załączonego do umowy praktycznie nie ma mocy prawnej.
@Felonious_Gru: no ale 1) istnieć może wada ukryta, zatajona 2) jest to w ogóle zapis z dupy, bo ani on nie potwierdza stanu technicznego auta ani nic. Nie ma praktycznie żadnej mocy prawnej chyba że do umowy załączy się np. raport z ASO. Nie ma tak że sobie wpiszesz w umowie "łeee znam stan auta i #!$%@?" i jak wystąpi jakaś wada to już nic nie zrobisz.
@grafikulus: co kolejny co myślał że kupi prawie pełnoletnie ałdi z typowo polskim przebiegiem stan igiełka pierwszy właściciel i będzie bezwydatkowo jeździł przez kolejne 10 lat ? ( ͡° ͜ʖ ͡°) , kupujesz auto za 10k to musisz połowę tej sumy mieć na dzień dobry żeby w auto wsadzić i mieć spokój na jakieś ~3 lata bez znaczenia jaka by to "igiełka" nie była .
@grafikulus: Temat na wykopie wałkowany milion razy - nie kupować aut premium w Polsce, szczególnie z podejrzanie niskimi przebiegami - bo to jest podejrzanie mało. Możecie walczyć i stracić 2-3 tys. albo olać temat i stracić 10, względnie kupić inny silnik do A3, będzie taniej i będzie banglał... może.
@grafikulus: Przy kosztach rzędu 2k gra nie warta świeczki. Niech naprawi ten silnik i jeździ, przynajmniej będzie miał pewność że za 2 miesiące nie rozkraczy się znów. Znajomy kupił audi A8 4.2 TDI i po trzech dniach rozsypał się korbowód - koszt drugiego silnika to 14 k zł + robocizna - tutaj ciąganie się po sądach przynajmniej się opłaci.