Wpis z mikrobloga

#przemyslenia
Na przykładzie ludzi ze swojego "podwórka" dochodzę do wniosku, że mniej zamożnym rodzicom jest bardzo ciężko wychować dzieciaki.
Poznałam kilkanaście lat temu swoich (wtedy) nowych sąsiadów, bardzo sympatyczna para w wieku ok 30 lat mieli dwójkę dzieci, dwóch chłopców.
Generalnie nie przelewało im się ale mieli wsparcie od swoich rodziców, z miasta i innych pomocy, nie jest to żadna #patologia lecz zwyczajni ludzie.
Byłam zachwycona bo sąsiad jest uczynny i spokojny i wszystko na spokojnie zawsze - wychowywali ich na luzie ale i stanowczo zarazem. Pamiętam ile to razy wozili ich na treningi, na piłkę na zapasy - pożyczka by na turnieje mogli jechać - no masakra ogólnie robili wszystko by było synom jak najlepiej. Starszy syn był bardzo dobrym piłkarzem, byłam pewna że zostanie zawodowym graczem, natomiast u młodszego pojawiła się pasja militarna.
Łebki jak to łebki dopóki była nad nimi kontrola było ok ale jak mieli po ok 13-14 lat to zauważyłam, że jeden już normalnie koło domu pali - sąsiadka tłumaczyła że lepiej niech palą przy niej niż gdzieś po kątach - no spoko wiadomo że jak będą mieli palić to będa palić i tak i tak. Jeszcze dodam, że mój niebieski był z nimi zżyty ale odpuścił kiedy zapoznał swojego najlepszego kolegę z sąsiadami i tamci polubili się do tego stopnia, że później olewali niebieskiego i spotykali się sami, przestali zapraszać na grilla itp. niebieski też troszkę zmienił środowisko a tamci tak sobie trwali w przyjaźni. Ten kolega niebieskiego zaczął w sąsiadach zaszczepiać klimaty regge, legalize it i ogólnie kultura tolerancji ale "skina w czoło kop wesoło".
Potem widziałam kilka razy jak kawałek od domu dochodzi do "transakcji" między młodszymi sasiadami a lokalnym dilerem - ale to przecież nie moje życie, a marihuana ponoć leczy więc co mi do tego.
Gdy mieli po ok 18-19 lat jeden był przez chwile pracownikiem jakiejś firmy budowlanej więc fajnie no bo pomoże rodzicom, a drugi poszedł do wojska - też fajnie bo pasja + kasa.
Zapowiadało się ciekawie i mimo że nie mamy już takiego kontaktu jak kiedyś cieszyłam się ze się ogarnęli i im się powodzi (lepiej).
Wyjechaliśmy na wakacje, wracamy no i szok.
Starszy synek siedzi w kiciu, złapali tego dilera co wiele lat zajmował się tymi tematami i wsypał wszystkich (ponoć jak wyjdzie to ma #!$%@?, bo wykapował nawet tych "wyżej"). Policja porobiła naloty, złapali tego starszego i jego koleżkę obaj mieli przy sobie jakieś nieznaczne ilości ale w domach poznajdowali u jednego "coś więcej" a u drugiego hodowlę wspólną (tak wynika z zeznań koleżki).
Młodszego syna #!$%@? z wojska po tym jak wykradał mienie wojskowe (spuszczali paliwo z ciężarówek).
Teraz procesy, adwokaci, sprawy i nasrane w papierach do końca życia - zmarnowali te wszystkie lata na które ich rodzice pracowali, mi osobiście by było tak wstyd że choćbym miała pojechać do Anglii na zmywak to bym pojechała by zarobić i oddać rodzicom kasę, choć nie o samą kasę tu chodzi ale o to że ktoś się stara, pracuje a ktoś inny tak bardzo tego nie szanuje.
Starszy już wyszedł z paki, widziałam go jak kupował siatkę ziemniaków no przykre że można sobie #!$%@?ć życie i nie próbowac nic naprawić, nie szukają pracy ani nic siedzą, palą, ćpają, kręca się koło nich jakieś dziewczynki i zaraz tylko czekać jak któraś przyjedzie z wózkiem... tacy ludzi nie powinni się rozmnażać na swoim przykładzie widzą ile wysiłku zostało włożone w wychowanie i jak psu w dupę a takie "tatusie" zrobią i pójdą w #!$%@? - za każdym razem gdy widzę taki schemat przedstawia mi się "drzewko" genealogiczne z filmu Idiokracja.
Następnym razem opowiem Wam o sąsiadach budynek obok, chyba jeszcze bardziej ubogich ale dzięki innemu charakterowi jak świetnie wychowali dwójkę swoich dzieci.
#prostozpodworka #barbeer <- tagi pod którymi będę wrzucała opowieści z mojego życia, które uważam za ciekawe.
  • 2