Wpis z mikrobloga

Człowiek na pewnym etapie życia w pewnym sensie traci dziecięcą ciekawość.

A mam w tym momencie na myśli kreatywność i zadawanie pytań. Kiedyś nie mieliśmy oporów przed zapytaniem czemu niebo jest niebieskie. Albo trawa jest zielona. Chłonęliśmy wszystko w okół nas. Gdy stajemy się starsi powoli w nas ta ciekawość zanika. Już nie pytamy czemu niebo jest niebieskie. To oczywiste. Uczyliśmy się tego na fizyce i chemii w szkole.

Problem pojawia się, gdy nie zadajemy pytań w momencie, gdy wypadałoby takie pytanie zadać.

Nie chcemy wyjść na niekompetentnych. Boimy się docinek w stylu: "To ty tego nie wiesz?"

Pamiętam jedną panią profesor, która w gimnazjum na pytanie: "Czy cała klasa rozumie? Jeżeli ktoś nie rozumie, niech podniesie rękę.". Najczęściej nikt się nie zgłaszał. Po czym jedna z dziewczyn niezdecydowanym ruchem się odważa zadać pytanie. W tym momencie nauczyciel wygłaszał swój popularny monolog, który każdy już doskonale w klasie znał: "Jak ty dziecko tego nie rozumiesz! To przecież takie proste jest! Choć do tablicy, rozwiążesz zadanie i od razu zrozumiesz!".

A to jest błąd. Błąd wychowawczy. Wtedy taki gimnazjalista uczy się, że zadawanie pytań prowadzi do kary. Do rozwiązania zadania, które jest wspomagane przez śmiechy znajomych z klasy. Jest pajacem na oczach 25 osobowej widowni.

Czy taka osoba się czegoś nauczy? Rozwiąże z pomocą nauczyciela zadanie po 10-15 minutach, powie, że rozumie (choć tak naprawdę to nie) i wróci do ławki.

Nasza ciekawość jest niszczona przez społeczne normy. I ma ona wpływ na nasze wszystkie dziedziny aktywnego życia. Pracę, szkołę oraz hobby. A to jest właśnie ten błąd, który zatrzymuje nasz rozwój.

Mi na pewno dużo pomogła przeprowadzka do innego kraju. Nie bałem się zadawać pytań. Byłem ciekawy co znaczy dane słowo. Jak wygląda sprawa kulturowa odnośnie danych świąt i obyczajów. Doprowadziło to do tego, że po tych kilku latach wciąż zadaje pytania. Bo jestem ciekawy. Pytam się o pracę zawodową. Szkołę. Szkolę przy okazji swój język i uczę się na tematy z dziedziny elektroniki, bo traf chciał, że część moich znajomych to elektronicy.

I wiecie co? Ludzie uwielbiają opowiadać o swoim życiu. O swoich hobby, pracy. O wszystkim.

To jest ważny element społeczny. Przy okazji traktując mnie jako obcokrajowca mają mniejsze hamulce, opory. Bo wiedzą, że zysk z podanej sytuacji jest obustronny. Gdyby zrobił to rodowity mieszkaniec, to by po prostu odpowiedział: "Weź mnie nie zagaduj tylko przejdź do sedna...".

Do czego teraz właściwie zmierzam?

A do prostej rzeczy, o której zapewne wielokrotnie już słyszeliście. "O wychodzeniu poza swoją sferę komfortu".

Chowanie się ze swoimi zainteresowaniami w domu jest dobre. Ale do momentu... gdy dochodzicie w pewnym momencie do granicy, którą trudną jest przełamać. Ja aktualnie jestem przy takiej granicy w rysowaniu. Od 2 lat rysuję w domu i wiem, że nauczyciel/grupa rysownicza/znajomi co rysują dużo by mi dali. Ale aktualnie nie mam możliwości.

Jeżeli macie jakieś Hobby, gracie na gitarze na przykład. Szukajcie zespołu. Szczególnie jeżeli już gracie te 1-2 lata. To rozwija. Pozwala poznać nowych ludzi. Jeżeli nie możecie znaleźć zespołu to pomyślcie o nauczycielu.

Nie bez powodu studia rozwijają zainteresowania. I tu nie chodzi o nauczycieli i ich sposób przekazywania wiedzy. Tu chodzi o zmotywowanych ludzi. O ludzi z wiedzą chętnych się nią dzielić. Prestiżowe uczelnie nie zachęcają metodami nauki. W dużej mierze przekazywana wiedza jest taka sama. Te uczelnie zachęcają uczniami, którzy są zmotywowani, aby w danej dziedzinie się rozwijać.

Ludzie jako istoty społeczne kopiują, podpatrują i naśladują. Jak to Robert Greene w książce pt: "Mastery" pisał że przez okres rozwoju 2-4 lat człowiek kopiuje. Dopiero po tym okresie jest w stanie tworzyć. I ja się z tym zgadzam.

Jako zadanie domowe/radę bym wam dał, abyście wyszli ze swoją twórczością na świat.
Nawet tą najgorszą. To rozwija. Wielokrotnie próbowałem już mirków z pod tagu #gitara do tego zmotywować, ale się nie udało :)

Sam mam stare nagrania na YouTube i Soundcloudzie sprzed 4-6 lat. Nawet nie macie pojęcia jak wiele radości sprawia do nich powrót. Odnajdywanie dziesiątki niedoskonałości. Po części zażenowanie. Ale to jest właśnie cena, którą płacimy za rozwój.

To samo jest z moimi rysunkami :D

Jak widzę swoje rysunki sprzed pół roku/roku dopadają mnie dokładnie takie same uczucia.
I wiem, że za te 2-4 lata będę zmagał się z dokładnie z tym samym :)

Zadania domowe:
- wyjdź ze swoją twórczością na świat. Wrzuć rysunek/nagranie/opowiadanie/wpis do internetu.
Nawet jeżeli nic się nie stanie i nie będziecie mieli żadnego odzewu. Zróbcie to :) (przy okazji możecie mnie zawołać).

- rozejrzyj się za ludźmi z twojej okolic z podobnymi zainteresowaniami.

- napisz do znajomego, który ma podobne zainteresowania do twoich.

- napisz do osoby, którą obserwujesz na wykopie/poza wykopem, a której twórczość sobie cenisz, zadaj pytanie jeżeli jesteś ciekawy, nawiąż rozmowę.

I możecie mówić co chcecie, ale w ten sposób poznałem kilku znajomych ( ͡º ͜ʖ͡º) #pdk

Powodzenia!

#motywacja #rysujzwykopem #nauka
  • 22
@Rezix: Społeczeństwo (to młode) jest tłamszone tym, że ze wszystkiego powinny być jakieś korzyści materialne. Jeśli już cokolwiek robić to musi to przynieść "zysk". A dodajmy teraz do tego, że dzieciaki mają dostęp do wszystkiego na wyciągnięcie ręki.
@mamrotekk: Eee. Nie. Lubię pisać więc piszę. Jedni wrzucają śmieszne obrazki, jeszcze inni piszą o kosmosie. A ja piszę to co mi wpadnie do głowy :)

@Niskobudzetowy_Kosmos: I to wcale nie jest taki zły pomysł. Człowiek powinien mieć 3 zainteresowania w swoim życiu:

1. Takie co mu da pieniądze w życiu.
2. Takie co pozwoli mu się w kreatywny sposób wyrazić.
3. Takie co zachowa go w dobrej kondycji fizycznej.
@Niskobudzetowy_Kosmos: @Rezix:
Niestety, z czegoś trzeba żyć. A hobby bardzo często nie daje pieniędzy, tylko je pochłania. Dlatego za ideał uważam sytuację, kiedy ktoś jest w stanie zarabiać na swoim hobby. Niestety to jest moja największa życiowa porażka - nie udało mi się i nadal nie mam pomysłu, jak mógłbym to robić.

Bardzo fajny i bardzo prawdziwy wpis, aż Cię @Rezix zacząłem w końcu obserwować ;)
@Talluviel: Taak, wiem, łatwo powiedzieć "więc to rób, przecież się da" ;)

Najważniejszym moim hobby jest muzyka, granie/śpiewanie/tworzenie/nagrywanie. Jednak niestety, przespałem swoją szansę, nie miałem w odpowiednim momencie wystarczająco dużo odwagi, żeby zająć się tym na poważnie. Dziś jest już za późno, mam normalną, przyzwoitą pracę, dom i rodzinę, nie mogę sobie pozwolić na rzucenie wszystkiego i zajęcie się hobby. Które może przyniesie jakieś pieniądze, a może nie.

Co nie znaczy,
@jamtojest: Właśnie zdaję sobie sprawę, że poradą typu "rzuć wszystko i zacznij to robić", można sobie cztery litery podetrzeć, więc spokojnie, nie rzucam takich tekstów. Trzeba jakoś kombinować, chociaż z domem i rodziną jest już na pewno o wiele ciężej. W każdym razie nie porzucaj hobby, rozwijaj to dalej, może jeszcze nadarzy się okazja.
@Talluviel: To jest bardzo szeroki temat i dużo nad tym myślałem.

Świat jest tak zbudowany, że pewne zajęcia przynoszą pieniądze, możliwość utrzymania się i spokojnego życia, a inne nie przynoszą, albo przynoszą rzadko, a zawsze wymagają dużych poświęceń, przynajmniej na pewnym etapie. Zwolennicy nieskrępowanej wolności powiedzą "kij z tym, rzucam wszystko, poświęcam się na 100%", co w pewnym sensie mi imponuje, ale moje wewnętrzne poczucie obowiązku sprawiło, że wybrałem jednak inną
@jamtojest: Nie mam zielonego pojęcia o muzyce i o tym jak się na tym zarabia, jak wejść w branżę i się rozwijać, więc ciężko mi cokolwiek w tym temacie mądrego powiedzieć. Mam kumpla, który poszedł na studia do szkoły muzycznej, a na życie zarabia grając do kotleta. Chociaż słyszałem, że w gronie muzyków nie jest to pozytywnie odbierane, to ja odbieram to jako zarabianie na swoim hobby.
Jestem teraz właśnie na
@Talluviel: A na rysowaniu jak się zarabia? Bo tego z kolei ja nie wiem ;)

Sztuka jest zazdrosną suką i wymaga absolutnej wierności. Albo się poświęcasz w pełni, albo najprawdopodobniej nic nie osiągniesz. Do pewnego momentu pewnie można rysować/malować/grać po godzinach, ale jeśli się chce wejść na wyższy level, nie ma innego wyjścia niż zacząć robić to na wyłączność. A to cholernie trudna decyzja. Może jak masz 20 lat i żadnych
@jamtojest: Może nie tyle co na rysowaniu, co na mazaniu po skórze, bo moim cichym marzeniem jest tatuować. Mogę za jakiś czas albo pójść w branżę informatyczną, co wcale mnie nie kręci, albo próbować tatuować. To jest o tyle ciężka decyzja, że zdaję sobie sprawę, że wielkim artystą nie jestem i ciężko mi się będzie wybić.
A znasz ludzi z tej branży? Takich z doświadczeniem, którzy są w stanie Ci dobrze
@Talluviel: A no właśnie, jak się nie jest wielkim artystą i nie wierzy w swoje możliwości, to wiele utrudnia ;)
W Twoim przypadku, wydaje mi się że trochę łatwiej to pogodzić. Znam ludzi, którzy w podobnej branży pracują dodatkowo, na godziny w jakimś salonie, na prywatne zlecenia itd. Powoli doskonalą warsztat i ćwiczą, żeby z czasem wypłynąć na szerokie wody.

Co do mnie, kogoś tam znam, trochę w tym kierunku robiłem
Gdy stajemy się starsi powoli w nas ta ciekawość zanika.


@Rezix: Niestety, u mnie spowodowane jest to nadmiarem niewykorzystanej wiedzy.
Hobby można podzielić z pracą. Np. 10 miesięcy pracy i 2 miesiące hobby. I tak rok w rok.
Ja np. nie lubię pracować u kogoś, więc pracuje za granicą kilka miesięcy, a resztę spędzam w kraju i pracuje przy własnych inwestycjach, totalnie na luzie. Mógłbym komuś zlecić wykonanie pracy i dać
@Rezix: Jeden z lepszych tekstów, jakie tu przeczytałem.

Poza tym normy społeczne normami społecznymi, ale i tak najważniejszy jest człowiek.
Na podstawie własnych obserwacji nabytych w toku edukacji mogę stwierdzić, że najgorzej jest z przedmiotami ścisłymi, a głównie z matematyką.

Dlaczego w gimnazjum sporo osób miało 1, albo 2 z matmy na semestr?

Ano część była literalnymi gamoniami, obibokami i elementem opornym, patologicznym, niezdatnym do resocjalizacji.

A reszta? Reszta cierpiała przez
@Rezix: wiesz, dużo masz w tym racji, gdy mówisz o zatracaniu ciekawości świata.
Ja się osobiście cieszę, że idę pod prąd i zadaję naprawdę dużo pytań, czasem żona mówi "ty weź nie truj dupy" (a ja odpowiadam: jak nie zapytam to się nie dowiem), a ojciec zawsze "wyguglaj sobie". No to sobie guglam. Pytam starszych, choć często nie ma to już większego znaczenia, bo smartfon pod ręką to ogromny dostęp do