Wpis z mikrobloga

Kiedyś miałem różowego u którego kibel był z półeczką. Walnąłem takiego kloca wyklętego, że jeszcze parę milimetrów i wyglądałby ponad kibel niczym góra fuji nad japonią. No i nie wiem co mi do łba strzeliło, że nie obczaiłem swojego dzieła tak jak to miałem w zwyczaju tylko od razu przeszedłem do polerki. Jak zaryłem łapą to niepojęta sprawa. Aż kawałki weszły mi pod paznokcie. Oczywiście w kiblu szczoteczki do paznokci niet ani niczego co się nada więc rękę tylko prowizorycznie opłukałem wodą z mydłem. Zanim zdążyłem przejść do łazienki różowy wcisnął mi telefon żebym jej otworzył bo ona se paznokcie połamie, a musi szybko kartę sim zmienić. No i otworzyłem. Podważając paznokciem. Obsranym. Kawałki budyniu weszły pod obudowę. Nie miałem jak tego wyczyścić, no bo co powiem różowemu? Właśnie obsrałem ci komórę więc trzeba ją wytrzeć? No to złożyłem fona do kupy (hehehe) i jej oddałem. Na krawędzi obudowy wystawał chyba mikroskopijny kawałek kału, bo po tym jak wykonała telefon tak dziwnie znajomo zajeżdżały okolice jej skroni. Zepsuło to romantyczny wieczór, nie mogłem wytrzymać tej obrzydliwości, zwłaszcza, że jako grę wstępną lubiła całowanie i lizanie ucha. Zawinąłem się do domu a po drodze skorzystałem z #protip 'jak podcierać się biletem mpk' i ekskrement wydobyłem krawędzią biletu. Od tej pory mam dwie zasady:

1. Kupuj telefony tylko z dualsimem.

2. Podcieraj się na stojąco.

#heheszki #truestory, a może niedługo #pasta
  • 2
  • Odpowiedz