Wpis z mikrobloga


Chciałem się z wami podzielić największą traumą jaka spotkała mnie w życiu.

Zapewne każdy z #niebieskiepaski wie jaki to ból dostać kopa w jajka. Boli. Nawet bardzo. To teraz wyobraźcie sobie że boli was tak dwa lata, do tego macie 16 lat.

Cała historia zaczęła się w gimbazie, zaraz pod koniec trzeciej klasy - głupi zakład, że podniosę otyłego kolegę z klasy. Podniosłem. I od razu poczułem, że w grzbiecie coś jest nie tak. Przez dwa dni bolał sam kręgosłup lędźwiowy, potem zaczęło boleć podbrzusze chyba z lewej strony, a po dwóch tygodniach - przeszło na jądra. Tępy, niejako promieniujący ból. A bolało różnie - bywały dni, że prawie nic nie czułem, bywało też tak, że nie mogłem chodzić, z siedzeniem też były problemy.

Najgorzej było w licbazie - wtedy, w pierwszej klasie, zaczęło chyba najmocniej boleć. Każdy WF to był ból, do tego stopnia, że byłem zmuszony zakupić ochraniacz na jajka i zakładać go przed każdym WF-em (oczywiście potajemnie) a potem zdejmować. Swoje życie dzieliłem na dwa okresy - zanim bolało i potem jak zaczęło boleć. Ibuprofen pomagał, ale nie oszukujmy się - nie do końca, no i to było zwykłe leczenie objawowe.

Byłem w międzyczasie dwa razy u różnych lekarzy - raz na pomocy doraźnej (w gimbazie jeszcze) i u rodzinnego. Podejrzewałem coś z jajami, może żylaki, może skręt powrózka nasiennego, w głowie pojawiał się rak.... ale jądra były w porządku. Chociaż to żadne pocieszenie - bo czasem bolały tak, że serio chciałem, żeby mi je odcieli - byleby tylko pozbyć się bólu. Przez rok bałem się dotknąć jajek - ból był na tyle silny.

Na to, co mogło mi się stać, wpadłem jakoś na początku drugiej klasy LO - pomyślałem "kurde, a może to nie jaja per se, tylko co innego? Nerki? Pęcherz? A może kręgosłup". No tak, logiczne - cały ból zaczął się od jego przeciążenia. W międzyczasie zauważyłem też, że sport (a szczególnie basen) bardzo mi pomaga - nie usuwa problemu, ale w wodzie nie boli no i po takiej wizycie na pływalni przez dwa-trzy dni było dużo lepiej. Kilka miesięcy później postanowiłem spróbować ćwiczyć na szkolnej siłce po lekcjach - i po trzech miesiącach treningu z ciężarami, ból ustąpił.

Oczywiście zmiana była stopniowa - nic od razu, zdarzały się epizody, że ból wracał, ale słaby i na kilka godzin maks.

Dziś jest ok - jestem sprawnym człowiekiem, ale kręgosłup potrafi się odezwać ;)

Jajka nie bolą, ale skaza na psychice została.

#oswiadczenie #coolstory #anonimowemirkowyznania
  • 17
@epi:
Ćwiczenia na siłce, te z ciężarami wymuszają napinanie mięśni brzucha, zwłaszcza tych głębokich (to nie te od kaloryfera). Takie napinanie zwiększa ciśnienie w jamie brzusznej, co pomaga dyskowi wsunąć się na powrót między kręgi. Dodatkowo, mocne mięśnie, ciągle napięte pomagają stabilizować kręgosłup i przejmują część obciążenia, które normalnie bierze na siebie dysk.
Takie napinanie mięśni brzucha, cały czas, to podstawa w rehabilitacji dyskopatii dolnych kręgów.
A wyrobienie sobie odruchu ciągłego
@Wandsbeker: W sumie to powinieneś się cieszyć, że uciskało Ci nerwa od jajec.
Jakby cisnęło na kulszowy to byś tyle lat chodził jak Kwasimodo i raczej miał już nieodwracalne zmiany.