Wpis z mikrobloga

Kiedyś pojechaliśmy ze stryjem na polowanie na kaczki. Łaziliśmy po groblach między stawami nad Pilicą, a w jednym z tych stawów miejscowy łowił na wahadłówkę. W pewnym momencie ryknął tak, że wypłoszył z trzcin wszystkie kaczki, których myśliwi nie mogli ani wywabić ani wygonić z pomocą wyżła weimarskiego. Pies był utytłany w błocie i rzęsie i skrajnie wyczerpany, więc panowie w popłochu złapali za dubeltówki i trrrach, trrrach. Trafił tylko jeden, kaczka poszła na dno. Pies dupy nie ruszył.

A tymczasem miejscowy krzyczy do nich, żeby pomogli. Co się okazało, zahaczył takiego potwora, że ślizgał się na brzegu i bał się, że wpadnie, a staw bagnisty... Podbiegliśmy, stryj podał mu otok, na którym prowadzał psa, facet przypiął sobie do paska w spodniach i wyciąga. Gdy podprowadził potwora pod brzeg, myślał że to sum, ale nie! To był szczupak. #!$%@? poruszał się tak leniwie i miał przy tym taką siłę, że naprawdę wyglądał jak sum. Brzeg był dość nieprzyjazny, więc panowie szybko ustalili, że coś trzeba upolować i... ustrzelili szczupaka z dubeltówki.

Gdy po dłuższej chwili mocowania się i ślizgania po błotnistym brzegu (jeden wpadł po pas w błoto i zgubił w nim kalosz) wyciągnęli go na brzeg, od razu rzucił się w oczy brzuch wydęty jak u karpia w tarle. Ponieważ to była jesień i na szczupaki raczej nie czas, uznali że potwór musiał upolować coś znacznego, więc ciekawość trzeba było zaspokoić.

Położyli szczukę na ławce na grobli. Zaczęli rozpruwać brzuch od dziury po skrzela, naruszając żołądek. Brzuch był napęczniały, więc jego treść zaczęła się wylewać, a gdy nóż dotarł w okolice płetwy skrzelowej, ze środka wypadł... stary, pewnie jeszcze z drugiej wojny światowej pocisk moździerzowy! Zgromadzenie ciekawskich rzuciło się w panice do ucieczki, potykając i ślizgając na błotnistej grobli. Trzech myśliwych wpadło wraz z gospodarzem do stawu, topiąc strzelby i ekwipunek z kamizelek, a pozostali powywracali się jak w kreskówkach. Pocisk potoczył się i chlupnął z powrotem do stawu, zapewne żeby trafić do brzucha jakiegoś innego szczupaka.

Do dziś w stawie tym słychać czasem strzały. Powiadają, że to duch szczupaka połknął jedną z dubeltówek i strzela z dupy do wiwatu, gdy tylko wspomni sobie tamtych dzielnych myśliwych.
#heheszki #pasta #wedkarstwo #lowiectwo #coolstory
  • 1
  • Odpowiedz