Wpis z mikrobloga

#wesele #slub #oswiadczenie #tfwnogf

Nigdy nie byłem na żadnym weselu z os towarzyszącą.. ale zawsze szedłem bo przecież nie wypada nie pójść np do najlepszego kumpla. Błąd.

mam radę dla wszystkich młodszych mirków.. każdego wyjścia na takie wesele bardzo żałuje, jak nie macie os towarzyszącej nie idźcie na wesele.

Ta drętwa atmosfera - tez wzrok wszystkich że jako jedyny jesteś sam, te spojrzenia, te pytania dlaczego jesteś sam,.. to ciągnięcie na siłę rozmów z obu stron, bo ktoś sobie przyszedł z dziewoją, to chce sobie z nią spędzić czas, a nie słuchać ciebie, a ty też wbrew sobie próbujesz ciągnąc te rozmowy bo przeciez nie będziesz siedział i się na nich patrzył, choć przez tyle godzin to też jest nieuniknione.

Jeszcze jak ktoś z rodziny się żeni to pal sześć, bo sobie siedzisz z rodziną przy stole chociaż też jak są jakieś ładne łanie, i z nimi zagadujesz gdzieś na dworze czy coś, to czujesz wewnętrznie ten wstyd, że ona wie że przyszedłeś sam i to się uwidacznia po tobie, że jesteś spięty, zdenerwowany, że wewnętrznie ma z ciebie polewę i nie traktuje cię poważnie. To też nie dokładnie oddaje o co mi chodzi, ale nie umiem tego inaczej wyrazić, co niektórzy zapewne wiedzą o czym mówię.

Ale nie daj boże, jak jakiś kolega się żeni gdzie jego znajomych praktycznie nie znasz, albo koleżanka gdzie poza nią nie znasz nikogo, to jest tragedia.
  • 8
@cello: No to trudno - idź. Posiedzisz parę h, napijesz się trochę vodki z nimi, potem powiesz że się zbierasz bo źle się czujesz. Chyba jako świadek to będziesz siedział koło kumpla, więc nie będzie wtedy źle bo z nim będzie sobie gadał.