Wpis z mikrobloga

Dzisiejsza podróż pociągiem była jakaś dziwna. Zaczęlo się w miarę normalnie, zająłem swoje miejsce i jedziemy. Pociąg, którym jechałem należał do #kolejedolnoslaskie i to ważna kwestia. W polowie trasy podchodzi konduktor i sprawdza bilety. Wszystko jest ok, dopóki nie dociera do "Grażyny". Pani w wieku kolo 60 lat, otyła, farbowana blondynka - typowa baba polska. Pani Grażyna wracała z senatorium, z Ciechocinka, o czym głośno się przechwała. Ale to nic. Najlepsze jest to że chciała kupić bilet! I to na zniżkę dla osób z grupą inwalidzka. No ok, ma prawo. Jednak pech chciał, że nie miala przy sobie ani orzeczenia lekarskiego, ani innej dokumentacji. Miala legitymacje jakas, ale tylko ksero. I tu konduktor powiedzial, ze nie sprzeda jej ze zniżką - brawa dla tego pana. I w tym momencie widzialem czysta komune i kolesiostwo w praktyce. Otoz grazyna wyciagnela telefon i krzykiem oznajmila konduktorowi, że dzwoni ona do Tomasza x (nie pamietam nazwiska :() i daje telefon konduktorowi, bo ten caly tomasz x jest jakis waznym gosciem w kolejach dolnośląskich i on jej wszystko zalatwi na tzw. gebe. Poczułem sie zazenowany i sadzac po minach pasażerów nie tylko ja. Konduktor widać, że ogarniety powiedział, że on nie weźmie od niej telefonu i wzywa policje na następna stacje. grazyna malo nie wybuchla ze zlosci, ale kupic caly bilet musiala.

Następnie okazalo sie ze jeden gościu mial podrobione dokumenty i policja jednak przyjechala na nastepna stacje.

A później to już tylko przejechaliśmy po galezi i hamowalismy awaryjnie i stalismy sobie w srodkh lasu o 23 w lesie. Jednak najgorsze w tym czekaniu nie bylo czekanie, a dwie psiapsiolki co tak trajkotaly o promocjach na ciuchy ze czulem sie jak marek kotarski w podróży nad morze w dniu swira.

#truestory #polakicebulaki #coolstory #pociagi
  • 2