Wpis z mikrobloga

@garrfik: W zasadzie to krótka historia ( )
Ojciec mojego Różowego po pijaku przyniósł kilku dniową sarenkę. Pojechałem do niej nad ranem, zaopiekowaliśmy się i nakarmiliśmy mlekiem dla niemowląt. Obdzwoniliśmy wszystkie instytucje i ośrodki, ale nikt nie pomógł, natomiast otrzymaliśmy nadzieję, że dzięki szybkiej reakcji są duże nadzieje, że matka zaopiekuje się kiedy wypuścimy małe. Zrobiliśmy tak i dzisiaj rano w pobliżu domu Różowego było widać
@Saute: Szczerze to nie sprawdzaliśmy czy to samiec czy samiczka ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Szkoda, że dopiero teraz Cię znalazłem, bo już po fakcie - jelonek wrócił do mamy. Mam nauczkę, żeby następnym razem wrzucić zdjęcie - będzie większy zasięg i lepsza pomoc
@Heibonna: My mieliśmy sarenkę. Mieszkała z nami rok. Mamy dosyć spory ogród, ojciec z sąsiadem zbili z desek dla niej domek w którym sobie nocowała. Miała w nim paśnik, spore poidełko i ogółem była zadowolona.

Parę razy udało jej się wejść do domu, po schodach przez drzwi balkonowe. Problemem nie jest, że sarna wejdzie do domu, bo się nas nie bała( jako jedynych ludzi, przed resztą uciekała, miała instynkt) - problem
@Heibonna: Nie wypuściliśmy. :) Sama wróciła do lasu. Miała wyciętą dziurę w płocie, między drzewkami - i zaczęła znikać sama. Na dzień, dwa - potem na taką samą ilość czasu wróciła i nie wychodziła z ogrodu. Potem tydzień jej nie było i potem tydzień siedziała na dupie w ogrodzie. I coraz dłuższy czas zaczęła wychodzić i aż pewnego czasu po prostu już nie wróciła do ogrodu, aczkolwiek czasem pod dom podchodziła,
@Saute: Jeny, ale super. Niestety my nie mieliśmy takiej możliwości. Jeżeli do rana sarna nie pojawiła się i nie zaopiekowała się małą to szukalibyśmy po sąsiadach opieki.