Aktywne Wpisy

noipmezc +6
znacie jakies fajne ciekawostki?

Van-der-Ledre +19
"Śmierć jest sprawiedliwa", nie, nie jest. To kolejny frazes n0rmictwa powtarzany bezrozumnie w kółko od lat. Oto dlaczego, jedyną wartością z egzystencji na tym świecie są wspomnienia, które zabieramy za sobą. To jedyny "surowiec" który zostaje z nami i po który tu jesteśmy. Zarówno przegryw, jak i wygryw kiedyś umrą.
Przegryw zabierze stąd wspomnienia przykre, smutne, traumy, będzie być może miał do siebie pretensje że nie wykorzystał życia, że ono się już
Przegryw zabierze stąd wspomnienia przykre, smutne, traumy, będzie być może miał do siebie pretensje że nie wykorzystał życia, że ono się już





Więc pomyślałem sobie kiedyś, że zostanę bardem xD. Życie w sumie fajne, idziesz do jakiegoś bogacza, śpiewasz parę piosenek czasem, a on daje ci żrenie i spanie, co mi więcej trzeba. Myślałem, że może nawet jakąś loszkę zarucham.
Tyle że chciałem być takim bardem z prawdziwego zdarzenia, z kucem, lutnią i w ogóle, nie jakąś #!$%@?ą z piszczałką. Problem polega na tym, że lutnie są cholernie drogie, a w rodzinie bieda motzno. Więc myślę wezmę sobie jakąś z warsztatu lutnika, przecież to nie może być takie trudne, to nie jakiś #!$%@? krasnoludzki bank. Poszedłem sobie parę dni temu do lutnika rozejrzeć się trochę jak to tam wygląda, rozglądam się, pytam o instrumenty że niby wszystkimi się interesuje i widzę że ten burżuj ma szklane szyby w oknie i nawet nie zamontował okiennic xD. No to plan już w głowie miałem, może nie był jakiś genialny, ale przynajmniej łatwy do zapamiętania. Okno nie było duże, ale ja też nie, chudy w końcu jestem to przyjdę w nocy, rozjebię i się przecisnę.
Początek planu poszedł nawet nieźle, znaczy przyszedłem w nocy i #!$%@?łem szybę. Zacząłem się ładować przez okno, w połowie już wszedłem, tylko dupy nie mogę przecisnąć. No #!$%@?, jak można mieć szerszą dupę niż barki. Zacząłem się bać, że ktoś mnie zobaczy. Rozpaczliwie rzucam się tak w tym oknie, w połowie w środku, w połowie na zewnątrz, spociłem się cały i prawie chciałem, żeby ktoś jednak mnie zobaczył, przyszłaby straż to by mnie stąd wyciągnęli przynajmniej. I nagle wpadłem do środka z całkiem rozprutymi spodniami. Tak mi ulżyło że nawet nie przejmowałem się tymi spodniami, tylko zaczynam szukać jakiejś lutni. Przewróciłem się oczywiście od razu o jakiś #!$%@? bęben, bo ciemno jak w dupie u orka. Hałas jak #!$%@?, na pewno ktoś usłyszał. Przynajmniej znalazłem lutnię, bo upadłem ryjem tuż przed jedną. Wyrzuciłem ją w panice przez okno, sam też pełnym impetem się mnie wbiłem i tym razem jakoś udało mi się szybciej przecisnąć na drugą stronę, tylko zupełnie bez spodni. Kurde przypał, bo już prawie świt, na wschodzie już się jasno robiło. Do tego słyszę że ktoś idzie, wiec co miałem zrobić. Biorę tą #!$%@?ą lutnię i spieprzam przez miasto bez spodni. Dwie ulice dalej jacyś ludzie mnie zauważyli, bo zamiast skradać się tak żeby mnie nikt nie widział to ja uciekam co sił w nogach przez środek ulicy. Bez spodni. I tylko słyszę, jak się za mną śmieją ;_;
Do domu już nie miałem co wracać, więc wybiegłem z miasta ze łzami w oczach.
Siedzę teraz w jakiejś jaskini parę staj dalej z tą #!$%@?ą lutnią, dopiero potem zauważyłem że ONA #!$%@? NIE MA STRUN. I co ja z nią teraz mam zrobić, bębnić w nią? Przecież struny robi się z jakichś jelit, skąd ja niby mam wziąć jelita.
I do tego zimno mi w nogi.
#pasta