Wpis z mikrobloga

Trochę głupio się przyznać, ale może mało osób zauważy. Odkąd pamiętam zawsze doskwierała mi samotność, nigdy nie miałem dziewczyny, a nawet z żadną nie nawiązałem bliskiego kontaktu. Znajomych też nigdy nie miałem, nawet w szkole zawsze trzymałem się od wszystkich z daleka. Zawsze brakowało mi bliskości drugiego człowieka.. No teraz już nie zawsze.. Trzy tygodnie temu poznałem Heńka. Heniek jest jednym z bezdomnych zamieszkujących osiedlowy śmietnik. Spotkanie przebiegło dość standardowo, akurat wyrzucałem śmieci, a on szukał puszek. Ukradkiem rzuciłem na niego szybkie spojrzenie i wtedy stało się coś magicznego. Nasze spojrzenia w jednej chwili się spotkały, a ja nie mogłem oderwać od niego wzorku, mimo że w głębi duszy bałem się, bo tak daleko w relacjach międzyludzkich jeszcze nigdy nie zaszedłem. Potem sprawy potoczyły się szybko. Płacę mu regularnie co tydzień flaszką wódki, a Heniek mieszka w moim domu i pomaga mi poczuć się jakbym mieszkał razem z wybranką. Początkowo przeszkadzał mi fetor, ale szybko się przyzwyczaiłem. A jak wyglądają nasze relacje? Zawsze gdy leżę na łóżku i czytam książkę, on leży obok, tak że go nie widzę i trzyma mnie za rękę (wyobrażam sobie wtedy, że robi to moja dziewczyna). Gdy wyjdę z domu to wiem, że zawsze mogę wrócić do nagrzanego łóżka i w myślach widzieć, że źródłem tego ciepła jest moja piękna narzeczona. Czasem też Heniek idzie do łazienki i najwyższym jak tylko potrafi głosem hihocze, puszczając wodę pod prysznicem (sam nigdy nie wchodzi, bo mówi, że to wbrew jego zasadom). I tak trwamy w tej symbiozie, koegzystencji, a ja oczami wyobraźni jestem z najpiękniejszą na świecie dziewczyną.
#feels #stulejacontent #przegryw
  • 7