Wpis z mikrobloga

Dobry wieczów Mircy. Mam problem. Właściwie to pewna osoba ma problem ze mną. Jest nim kierowca busa. Nazwę go panem B. Wydarzenia, które tu opiszę dotknęły mnie mocno i liczę na to, że oprócz typowo mikrowych komentarzy pojawią się tu takie, które wskażą mi drogę działania:F Nie podaję nazw miejscowości, bo jestem ostrożna i obawiam się, że mogłaby się stworzyć gównoburza (nawet na stronie przewoźnika). Ale może też być tak, że w komentarzach będzie posucha, śpiew świerszczy i świst wiatru.

Spotkanie z nowym kierowcą (Panem B.) Część 1.

Stoję w kolejce do busa. Przede mną wsiada gość z dwoma córeczkami. Nie przysł#!$%@?ę się zbytnio rozmowie z kierowcą, ale słyszę, że ojciec pyta, czy bus zatrzymuję się w miejscowości Y. Kierowca odpowiada, że nie. Ojciec mówi, że na stronie internetowej widnieje dany przystanek w miejscowości Y. Kierowca w nieprzyjemny sposób odpowiada, że on chyba wie lepiej gdzie jeździ. Następnie wsiadam ja.


Pytam jak zwykle, czy mógłby zatrzymać się miejscowości X. Cisza...........................
Pan B. nawet na mnie nie spojrzał. Patrzę na niego. Nie odwraca się, wciąż milczy, ale widzę, że coś wklepuje w kasę. Odbieram to jako potwierdzenie. Daje mi bilet. Siadam na miejsce. Pomyślałam, że może ma zły dzień, jest głodny, niewyspany, itd itp. Zapominam o wszystkim. Zbieram się do wyjścia. Zwykle bywało tak: jeżeli kierowca zgadzał się na postój w miejscowości X, zawsze prosił, abym wcześniej podeszła i “się przypomniała”. Podchodzę do wyjścia. Przystanek jest już na horyzoncie. Pytam, czy mógłby się zatrzymać na najbliższym przystanku. CISZA. Patrzę na niego. Ani drgnie. Pytam ponownie. CISZA. Po chwili powoli odwrócił głowę – i tu Mircy żadne słowa nie są w stanie określić wyrazu jego twarzy, do dziś jestem wstrząśnięta. Chciałabym, żebyście wiedzieli, że jeśli napiszę, że popatrzył na mnie z pogardą, to w żaden sposób nie koloryzuję, nie przesadzam. Nigdy w życiu nie doświadczyłam takiego zachowania w stosunku do mojej osoby, nawet nie byłam świadkiem tak podłych emocji. – i ciamknął (tak jak się ciamka, gdy coś ma się między zębami) i przez tę chwilę patrzył na mnie wzgardliwie. Nie odpowiedział ni słowem. W tym momencie doznałam szoku. Wymruczałam MHM! i wyszłam. Nawet powiedziałam dziękuję i do widzenia. Jestem “pokojowym” człowiekiem i nawet jeśli ktoś mnie wkurzy, powie mi coś przykrego staram się nie żywić urazy do niego, Dla rozładowania emocji zamieniam wszystko w żart. Ale tym razem miałam do czynienia z naprawdę “wyjątkowym” przypadkiem.

Spotkanie z panem B. Część 2.

W ostatni czwartek znowu chciałam udać się do miejscowości X. Stoję w kolejce do busa. Widzę, że za kierownicą siedzi maj dir łan basdrajwer. Ale trzymam się twardo.


Jak zwykle pytam się, czy zatrzyma się na przystanku w miejscowości X. Pan B. podniósł głowę. Rozpoznał mnie. Ja naprawdę nie mam pojęcia, czy ten gość ma tak złe nastawienie do świata, czy jedynie przyczepił się do mnie. Po minie odczytuję, że ma jakiś większy plan co do mojej osoby. Podobnie jak w części 1. nie odpowiada, więc spodziewam się podobnego scenariusza. Myślę sobie pewnie znowu się ciśnienie mu podskoczyło, ale się zatrzyma. Wiecie co jest najlepsze? Wystarczyło najprościej w świecie odpowiedzieć NIE. Dziękuję. Do widzenia. Milcząc wklepuje coś w kasę. Wklepał. Wklepał ale nie dał mi biletu. Czekam chwilę. Cisza. Pytam: Czy mogłabym dostać bilet? I wszystko – pomimo złych doświadczeń z tym panem – mówię spokojnym, normalnym tonem. Pan B. odrywa paragon podaje mi go patrząc na mnie – oczywiście – pogardliwie i z takim czymś w wstrętnym w oczach i mówi – ale wysiadasz na przystanku w miejscowości Z (miasto 2 km od miejscowości, w której mieszkam). Co prawda uderzyło mnie to w jaki sposób to powiedział, ale wzięłam bilet i usiadłam bez żadnych lamentów. Przecież tylko zapytałam. Z czego tu robić problem. Tylko dlaczego nie dał mi biletu? Chciał sobie wziąć do kieszeni te 15 zeta, czy chciał spowodować wypadek i urządzić mnie tak, żebym spędziła resztę życia na wózku i na dodatek nie dostała ubezpieczenia.( ) Brzmi absurdalnie, ale kto wie, jakie myśli kreują się w tej głowie. On ma wyraźną chęć wyżycia się na mnie. Serio Mircy, dziwna sprawa. Siadam obok przemiłej pani. Rozmawiam z nią całą drogę. Mam wysiąść na dworcu w mieście Z. Gdy zatrzymujemy się na pierwszym przystanku w miejscowości Z dzwoni do mnie moja mama, mówi, że jest właśnie niedaleko tego przystanku, odpowiadam, że niestety ruszyliśmy i wysiądę na następnym (jest to drugi przystanek w miejscowości Z. Trzecim jest dworzec autobusowy). Zbieram się do wyjścia. Żegnam się z panią, która siedziała obok, życzy mi szczęścia, powodzenia w życiu. Staję przy kierowcy. Bez żadnych złych emocji. Zwykle staram się je kasować i podchodzić do każdego człeka przyjaźnie. Pytam: Zatrzyma się pan na drugim przystanku? On zadowoleniem odpowiada: NIE. Pytam dlaczego. Pan B. zapytał z jadem w ustach: Nie jechała pani nigdy tym busem? Spokojnie odpowiadam: Jechałam, ale nigdy nie miałam zamiaru zatrzymać się tutaj, dlatego pytam. Oczywiście gość musiał się przyczepić do czegokolwiek. #!$%@?ŁE TO JEST TYLKO PYTANIE, a on reagował tak, jakbym chciała go do czegoś przymusić. WTF?!? Z jego strony była to czysta złośliwość. Już miałam powiedzieć, mu, że zatrzymał się przecież na pierwszym przystanku w miejscowości Z, KTÓRY NIE WIDNIEJE NA ROZKŁADZIE JAZDY, ale stanął na przystanku bez słowa. Chyba na chwilę odeszły od niego demony. Trochę żałowałam, bo już przymierzałam się do wypowiedzenia wszystkich zarzutów wobec jego osoby przy wszystkich pasażerach.

Jechałam z nim trzy razy i dwa razy robił mi problemy z niczego. Był wobec mnie chamski, pełny ignorancji, pogardy. Taki człowiek nie powinien pracować na stanowisku, który wymaga od niego ogłady, podstawowych umiejętności w komunikacji z ludźmi! Pierwszy raz mam ochotę złożyć na kogoś skargę. Przeszło mi to przez myśl po pierwszym spotkaniu z nim. Odpuściłam, ale teraz wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią mi, żebym tego nie zostawiła bez echa.

Naprawdę Mircy pierwszy raz miałam styczność z takim człowiekiem. Większość ludzi i bliskich doradza mi złożenie skargi, ale trochę się kitram. Założę się, że gość mnie skojarzy i boję się tego, co ze mną zrobi ( )

CZO ZROBICZ Z TYM FANTEM??

#niewiemjaktootagowac #kierowcabusa #chamstwo #pomocy #problem #dlaczegoja
  • 17
Nie podaję nazw miejscowości, bo jestem ostrożna i obawiam się, że mogłaby się stworzyć gównoburza (nawet na stronie przewoźnika)


@anakind: Właśnie ta gównoburza rozwiązuje większość problemów. Nie widze sensu pisania jeśli nie chcesz go rozwiązać. Kierowca jest zwyczajnie #!$%@? - napisz to samo to firmy, która go zatrudnia. Każdy, kto jest w tej firmie osobą zarządzającą zrozumie, że kierowca zachował sie #!$%@? i to on będzie miał problemy. Tu nie ma
@anakind: Nie pisz na fejsa :D Dziewczyno. Napisalem Ci - dowiedz sie kto jest dyrektorem/właścicielem tej firmy - napisz do niego. Każdy inny pracownik może Cie zlać, bo będzie po stronie reszty pracowników. Dyrektor będzie zawsze po stronie firmy, czyli poniekąd Ciebie jako klientki. Pracownika można zmienić, o klientow sie dba