Wpis z mikrobloga

Czas wywołać ból dupy. Spotkałam się z nim.
Podjechałam pod niego (czeka na swój samochód, nieistotne dlaczego) i pojechaliśmy razem nad morze.
Ogólnie miło spędzony czas.
Zjedliśmy razem obiad, chciał zapłacić za niego, nie pozwoliłam.
Chciał dołożyć się do paliwa, tu poczułam się lekko urażona, bo nie jestem gówniakiem, który tankuję się za 20 zł i liczy każdy kilometr, ale chciał być chyba w porządku?
Nie było pytań, żadnych ani z mojej strony ani z jego. Była tylko rozmowa na tematy z dupy.
Chciał pchać wózek Dyzia, absolutnie nie ma mowy, prowadził tylko przez moment Azora.
Myślał że Azor walnął klocucha i chciał sprzątać (wtf? mój pies, moje gówno)
I co mi się najbardziej podobało, to to że w drodze powrotnej usiadłam obok Dyzia z tyłu a on prowadził, Dyziek był w szoku, że mama siedzi z tyłu a samochód jedzie.
Dyziek jakoś miał stosunek do niego obojętny, ktoś po prostu był z nami na spacerze.

I co mi się mega nie podobało, to to że dostałam na pożegnanie buzi w policzek (nosz #!$%@? mać)
I 20 minut po przyjściu do domu dostałam od niego smsa, o zgrozo.
Czy żałuję? nie wiem, mam nadzieję, że przez to spotkanie nie będę musiała chować się pod ziemią, w sumie aktualnie, napisałam mu smsa, żeby podchodził do wszystkiego z dystansem i bez emocji, coś w stylu, że ma sobie nie robić nadziei.
#szczecin #chwalesie
  • 153
@VR46: @8Dawid88: nie szukam naiwniaka, raczej kompana do wspólnie spędzonego czasu, dla mnie takie buzi w policzek to tak za szybko, nie należę do kobiet, które od razu rozkładają nogi czy nadstawiają usta do całowania, nie jestem w żadnym stopniu zdesperowana.
@kanapkaznutella: Coś czego zupełnie nie kapuję i co mi się trochę nie podoba w odbiorze podrywania zwłaszcza przez kobiety, że traktuje się to jakąś grę, w której są punkty dodatnie i ujemne. I chodzi w zasadzie o pierdoły - buzi w policzek, propozycja dołożenia się do paliwa, że powiedział to, a nie powiedział tamtego. Broń Boże nie trafić w klucz oczekiwanych zachowań, słów, gestów, odpowiedniego czasu napisania esemesa. Straszne. Myślę, że