Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
TLDR: Wielki ból istnienia i gorzkie żale - zaleca się pominięcie tego wpisu dla własnego zdrowia psychicznego.

Mireczki z #depresja, #kompleksy, NOGF i NOBF myślicie, że macie najgorzej w życiu? #pieklonaziemi? Taki #!$%@?.
Mnie nie przebijecie. Życie kopie nawet leżących.
Doceniajcie to co macie bo są tacy co mają gorzej. Chcę się oczyścić i wyrzucić z siebie to co mnie gniecie.

W telegraficznym skrócie.
Mam 26 lat jestem jedynakiem, w wieku 2 lat zdiagnozowali u mnie nieuleczalną wielonarządową chorobę genetyczną, ale najbardziej obrywają płuca
(dokładnej nazwy celowo wam nie podam).
Rodzice byli na wysokich stanowiskach, dobre zarobki, 2 samochody (wtedy to był luksus), mieszkanie, oszczędności.
Każdy ojciec marzy o synu. A ten jedyny syn w którym pokładał nadzieje urodził się chory. W tamtych latach #bialekitle stwierdziły, że na pewno nie przeżyję 5 lat (połowy już z tych pseudolekarzy nie ma a ja nadal żyje #karmatysuko). Chyba nie muszę pisać jak na tą wieść zareagował mój ojciec. Upadł psychicznie, fizycznie i mentalnie, popadł w alkoholizm aż w końcu zginął w wypadku gdy miałem ok. 5 lat.
Po śmierci ojca nastała bieda. Wiecie - leki, opłaty, samochody na sprzedaż, oszczędności się skończyły. Firma zapomniała, ludzie którzy dostali pracę za wstawiennictwem ojca się odwrócili, sąsiedzi przestali mówić dzień dobry. ZUS oczywiście się wysrał na mnie i mamę. Dokładnie nie wiem czemu, ale coś tam było w papierach, że lata szkodliwe nie szkodliwe jakaś zagranica i wyszło, że nic nie dostaniemy ale możemy iść do sądu.
Nie poszliśmy no bo za co. Mama brała do mnie opiekunki a sama tyrała na 2 prace, żeby to ogarnąć - po czasie przeszła na marną w. emeryturę.

A ja? Mimo choroby przystąpiłem normalnie do szkoły, bez papierów, bez wiedzy nauczycieli o chorobie (nadal nie wie nikt, poza mamą i lekarzami) - może to był błąd, jeśli macie bądź będziecie mieli chore dzieci (nie życzę) w ich imieniu, proszę was przemyślcie tą decyzję. Czy posyłać chore dziecko do szkoły.
Bo owszem będzie się uczyło, będzie miało kontakt z rówieśnikami ale tego co przeżyłem przez te Polskie rówieśnikowe, patologiczne, sebixowe mordy nic nie jest w stanie opisać.
Jakby mi ktoś wtedy dał pistolet to ... no byłem pełen niemocy i czułem sporo nienawiści do nich.

Część z was wie co mam na myśli. Tyle, że wy mimo dręczenia byliście zdrowi a co mam ja powiedzieć?
Międzyczasie przeszedłem 5 ciężkich operacji. Na WFie wiadomo - zwolniony.
Obecnie mam niecałe 165 cm wzrostu i #!$%@?ą niedowagę!
A jakże choroba hej wesoła! Celowo napisałem obecnie. Sobie wyobraźcie moje gabaryty wtedy (aż sam się zaśmieję xD)
Jestem wierzący ale czasami myślę "Bogu, chyba bardziej się nie dało zepsuć ludzia".
Było też paru ziomeczków całkiem spoko, nigdy im tego nie powiedziałem, ale dziękuje wam i mocno szanuję. Pocieszałem się tym, że ci co dokuczali może nawet by nie przeżyli jednej operacji a co dopiero 5 i co oni mogą wiedzieć ... Nie oceniajcie kogoś po wyglądzie - zamiast głupio się śmiać, że taki jest może pomyślcie, że to właśnie jest jego sukcesywna forma. Bo mógł leżeć np. pod koncentratorem.
Dałem radę! Przepisywanie zeszytów po nocach razem z mamą, częściej nie byłem jak byłem. Usprawiedliwienia z powodu "grypy" to lekarka pisała hurtowo.

Relacji z dziewczynami nie będę opisywał. Stwórzcie sobie nowy, pusty dokument tekstowy tam je przeczytacie #pdk
A także jak każda stuleja chciałbym kochać i być kochany.

Większość moich kolegów z tą samą chorobą już odeszła. Paru z nich przed śmiercią usłyszała, że przeszczep może im przedłużyć życie ale NFZ ich nie zrefunduje bo to się nie kalkuluje (w cenie 1 z nich mogą przeszczepić inne 2 osoby). Pocieszające. W internecie są wywiady z nimi.

Mimo wszystko z tym można żyć. Jeśli pilnuje się zaleceń, dba o siebie to jest OK. W ciągu dnia jedynie muszę pamiętać o tabletkach.
Witamin to biorę od A do #!$%@? Z.
Są nawet jakieś sukcesy.
Ćwiczę, ale co przypakuję bez masy. Jak się ubiorę na cebulę to jestem mocne 5/10 xD, pracuję nad swoją pewnością siebie, nad swoją nieufnością do ludzi, nad swoją fobią społeczną i introwertyzmem, mam średnie wykształcenie, sądzę, że mózg i inteligencję mam na dobrym poziomie - chociaż tyle.
Zrobiłem prawo jazdy (mega pomocne, nie męczę się), wujek udostępnił mi starego Lanosa, jeżdżę całkiem dobrze (0 punktów od 5 lat a wiadomo czasami do odciny się zakręci).

Niedawno dostałem rentę, na swój stan zdrowia (nie po ojcu).
Są tu tacy co mi wypomną, że jestem ciężarem, warzywem. Macie rację i wiedzcie, że brzydzę się tą rentą.
Wolałbym sam na siebie zapracować a z niej zrezygnować, odciążyć mamę, pomóc sobie i zwierzętom (bo dla ludzi nie mam serca) ale po prostu się nie nadaję do pracy.
A do tych co się nadaję to się nie mogę przebić (kierowca, jakiś fakturzysta, może programista? [chce mnie ktoś zatrudnić? xD]).
Przepracowałem tydzień jako roznosiciel ulotek to potem wylądowałem w szpitalu - za duży wysiłek.

Wybaczyłem ojcu ale dręczy mnie fakt, że to przeze mnie już go nie ma. Miałem być zdrowy. Mogliśmy być szczęśliwą rodziną.
Brakuje mi męskiego wzorca, wsparcia i wiary we mnie. Wiem, że by mnie wspierał - był idealistą tak jak ja.
Męskość to nie 2 metry wzrostu. Męskość to wstawanie po upadku, to zdolność do niesienia ciężarów życia (lubię przykład Mela Gibsona w filmie Patriota, pomimo klęski, pomimo utraty syna, żony, pomimo zmęczenia wstał i pojechał dalej walczyć).

Psychologowi zlansował się mózg po jednym spotkaniu i nie poszedłem więcej.
Zastanawiam się czasami czy nie prościej by było jebnąć to wszystko i ... po paru tygodniach leżałbym pod elektroniką a później do wora.
Ale jakaś siła mnie tu nadal trzyma.

Często pojawiają się tu apele o pieniądze to na Zosię bez oka, to na Krzysia co nie ma pysia. To jest bardzo nieczyste zagranie bo lekarze wielu rzeczy nie powiedzą, co będzie za X lat, mógłbym rozwinąć tą myśl - coś w stylu refundacji przeszczepów zmarłych kolegów, teraz Zosie i Krzysia zoperują bo są słodkimi maluchami a po ukończeniu 18 lat będą stwarzali problem nawet z przyjęciem na oddział. Polska z perspektywy chorego ma wiele ciemnych stron.

Gratuluję dotarcia do końca. Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie. Powyższa historia jest prawdziwa nie żadna pasta, jeśli ktoś mnie skojarzył to bardzo proszę o uszanowanie mojej chęci anonimowości. Doceniajcie to co macie, są osoby co mają gorzej ale nadal chcą walczyć i płonie w nich iskra życia.
Jeśli są jakieś nieścisłości, pytania to chętnie dopowiem.

Miłego wieczoru!

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: XYZ
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 16
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: e tam wydaje mi się, że jak zwykle "to zależy", ostatnio dałem kaskę na dziewczynę (starszą od ciebie- no to w sumie kobietę bardziej ;-)) której lekarze wyrządzili krzywdę i #!$%@? operację kręgosłupa. Normalnie musiałaby czekać za długo na operację- a tak zoperowali ją w końcu porządnie. Z tego co widziałem na fejsie to dużo się jej poprawiło i idzie ku dobremu. Więc wszystko chyba zależy od schorzenia/urazu, ale
  • Odpowiedz
Anon: Jestes wierzacy...sluchaj, czytaj sobie codziennie nowy testament, albo słuchaj audio tez można...jest wielu dobrych pastorów np Korzeniecki, posłuchaj jego wykładów, mowi tez wiele o tym jak Bog uzdrawia
Zacznij szukac Boga calym sercem? Stan sie jego uczniem nie tylko wierzącym, badaj co ma do powiedzenia w Biblii :)

To jest anonimowy komentarz.
Zaakceptował: Asterling
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

O matkach z Brajankiem nawet nie wspominam - ostatnio gdy się dostałem po 4 miesiącach to ciągle sapały, że dorośli to nie powinni być przyjmowani na oddział, że jestem za stary, że blokuję miejsce.


Coo, nie wierzę??? #!$%@?, w jakim kraju my żyjemy, polecam gaz pieprzowy w żelu/ pianie i po ślepiach takim.
A co do brania renty to nie masz się czego wstydzić, twoi starzy płacili składki, w
  • Odpowiedz