Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Naszła mnie taka rozkmina jadąc dziś samochodem i słuchając radia, już nawet dokładnie nie pamiętam o czym dokładnie była ta audycja no ale w każdym razie chodziło o dzieci, a szczególniej ich płeć. Stojąc w dość długim korku na światłach monotonia sytuacji wywołała zadumę i tak sobie zacząłem o tym myśleć. Na wstępie pragnę jedynie zaznaczyć, że nie mam nic przeciwko kobietom i nie jestem mizoginem, bo wydźwięk tego wpisu może (zresztą i tak to się stanie) wywołać ból dupki nie tylko u różowych pasków ale też naszej pięknej męskiej wykopowej społeczności która w większości tych pierwszych nawet za rękę nie trzymała, no ale w sumie wbijam w to bo liczą się merytoryczne argumenty a nie jakieś głupie #!$%@? będące zazwyczaj atakiem ad personam z braku innych możliwości.

Sedno sprawy, uwaga:


Ogólnie to tak, chciałbym mieć kiedyś dziecko, może nawet dwójkę (chociaż wątpię). Jestem jeszcze młody i coś się może mi w głowie poprzestawiać w następnych latach no ale uważam się za w miarę ukształtowanego człowieka i zmiana zdania na tym etapie to już nie jest kwestia impulsu albo posłuchania kogoś innego kto wydaje się mówić z sensem. Więc jak chcę mieć dziecko teraz to na 99% będę chciał też w przyszłości, tyle że... Coraz częściej słowo "dziecko" w moim rozumieniu znaczy po prostu "syn". Dlaczego?

Dlatego że pracuję ciężko na to co mam i nie chcę żeby wszystko poszło w piach. Chcę przekazać komuś moją wiedzę, dzielić się doświadczeniem, na końcu zostawić nazwisko i wszystko co z nim związane oraz rzeczy materialne. Bo jak nie dziecku to komu? No i druga sprawa - w przypadku chęci posiadania jednego potomka syn jest w tym celu po prostu bezpieczniejszą opcją. Syna mogę wychować na młodszą wersją siebie która może uniknie moich niektórych porażek (ale na większość z nich go celowo nakieruję żeby wyciągnął wnioski ( ͡° ͜ʖ ͡°)), wychowam go lepiej niż wychowano mnie i mam nadzieję że będzie jeszcze lepszym człowiekiem, z tym że zapewnię mu dużo lepszy start i nie będzie musiał startować od zera.

No to teraz dlaczego nie córkę? Przecież córkę też mogę wychować, też może być ogarnięta i poradzić sobie z obowiązkami z jakimi bym ją zostawił. Cóż, niektórzy mogą tak pomyśleć. Ale z moją wiedzą, doświadczeniem oraz obserwując w którą stronę ten świat zmierza zaczynam w to wątpić...

Różnice genetyczne są niezaprzeczalne i już nawet nie chcę się rozwodzić na ten temat - faceci mają lepszą smykałkę do biznesu (kobiety bardzo rzadko) i porządnie poprowadzeni z właściwym wzorcem wykorzystają szansę. Patrząc na młode dziewczyny to nie wierzę w to że w ogóle uda mi się wychować córkę - przecież one aktualnie robią co chcą. Nie można ich tknąć. Kiedy wchodzą w ten ich słynny wiek buntu nie dociera do nich nic, a jak mają pieniądze to tym gorzej dla nich. Jeszcze gorzej jak się taka urodzi ładna, wtedy to już istne apogeum. Powiem wprost - siano w głowie. Dziewczyny w dużym stopniu myślą tylko o chłopakach, są mniej zdolne do myślenia abstrakcyjnego czy w ogóle myśleć o przyszłości. Ich umysł zaprząta Adam z 3c albo Marek z 2b. Dają się bardzo łatwo manipulować, tutaj już nie tylko facetom - ale dochodzą przyjaciółeczki które są często tak toksyczne jak tylko się da. Powiem więcej - dziewczyny nawet nie darzą się wzajemną sympatią. Jakby nie potrzeby społeczne to w ogóle by ze sobą nie rozmawiały bo i tak ciągle kłócą się o byle gówno, a jak druga ma gorzej to się tym karmią. Jak któraś zaczyna być szczęśliwa to w towarzystwie ją demonizują i tylko myślą jak ją cofnąć w rozwoju żeby znów była nieszczęśliwa, albo przynajmniej mniej szczęśliwa niż ja. Kolejna rzecz - łącząc siano w głowie młodych laseczek z lekkomyślnością młodych facetów mnożąc przez czas buntu może łatwo zaciążyć. Zaciąży w wieku 16-18 lat i pozamiatane. Game over. Ona ma dziecko którym musi się opiekować większość czasu, z Sebą zerwie i zabroni mu się z dzieckiem widywać (albo będzie je widywał raz na miesiąc) i mamy kolejną samotną matkę z nikłymi ambicjami. Mam komuś takiemu zostawić wszystko do czego dochodziłem własnymi rękoma? Chłop to chłop, zrobi dziecko, jak go laska pogoni to już niech jej płaci te alimenty ale przynajmniej może ruszyć dalej z życiem a nie polować na tinderach ukrywając dzieciaka.

Ktoś zarzuci że widzę tylko te szalone krejzolowate karyny i po nich oceniam całą płeć - nie, ja widzę całokształt, jestem w wieku w którym mam styczność z dziewczynami w każdym wieku, od jakichś kuzynek i koleżanek kuzynek w gimbazie przez maturzystki borykające się z problemem wyboru studiów aż po wylane na rynek pracy młode kobiety które nie do końca wiedzą co ze sobą zrobić. Prawda jest jedna - ZDECYDOWANA WIĘKSZOŚĆ to dziewczyny jakie opisałem, zdecydowana. Można sobie #!$%@?ć głupoty ale to nie zmieni faktów. Uniwersytet mam za rogiem i spędzam tam dość dużo czasu chociaż nie studiuję - znajomi zarówno wśród studentów jak i wśród kadry nauczycielskiej + ładne miejsca do spędzenia czasu pod chmurką z kumplami. Ludzie nie wyglądają na szczególnie zaabsorbowanych studiami... Tutaj zarówno faceci jak i dziewczyny. Ale z tego co widzę dziewczyn na studiach jest obecnie dużo więcej. Oczywiście spore grono facetów idzie na polibudy gdzie dziewczyny stanowią mniejszość, dlatego na gównokierunkach jest przewaga płci pięknej. Może 10% z nich jest mi w stanie powiedzieć co one w ogóle studiują i w jakim celu. 90% to po prostu dupeczki które wyrwały się na haj lajf od rodziców, biorą od nich kasę i balują kilka razy w tygodniu po okolicznych klubach. W klubach też jest dużo więcej dziewczyn od facetów. Faceci na uniwerkach zaczynają mieć raj na ziemi. No i dochodzimy do kolejnej rzeczy...

Na większość z tych facetów dziewczyny nie zwracają uwagi. Jak powietrze, nie istnieją. One czają się na tych kilku najprzystojniejszych i tylko o nich marzą. Ewentualnie zwiążą się z kimś mniej wyględnym, ale to raczej nie jest szczyt ich marzeń i dalej bywają wtedy w klubach szukając lepszych opcji. No więc tych paru facetów "z elity" którzy najczęściej są odpowiednikami żeńskiej części karynek bzyka je na potęgę, sami nie wiedzą ile prawdopodobnie mają dzieci ale w sumie to mają w to #!$%@?. I ciągle przychodzą do nich nowe i nowe, koło się kręci. Jedną z nich mogłaby być moja córka, bo przecież hormony kazały a on był taki słodki. A najlepiej to bez gumy bo w gumie blee, słabe doznania. No i gówniak z jakimś Alvaro który ucieknie do Hiszpanii (albo i erazmusem z Hiszpanii) - dziękuję bardzo.

Ostatni argument może trochę z dupy, ale nazwisko - nie chciałbym żeby moje nazwisko przepadło, a tak się zazwyczaj dzieje kiedy wychodzi się za mąż... Mało która córka zachowa obydwa nazwiska, a że ich dziecko dostanie obydwa jest jeszcze mniejsza.

Jakieś 3 do 5% poznanych w moim życiu dziewczyn/kobiet/jakkolwiek nazwać to były materiały na dobrą córkę, której bym się nie powstydził, ale nie znałem do końca ich historii więc oceniam po tym co dane mi było poznać. Szanujące się, nie szukające na siłę drąga mimo ładnego wyglądu, nie szlajające się po klubach szukając facetów trzeciego sortu, wiedzące co chcą w życiu robić, szanujące rodziców i to co im dali. Nie przesadzające też w drugą stronę czyli jak najszybciej uciec spod wpływu rodziców i pracować za najniższą krajową marnując potencjał, ale przynajmniej same, bo takie honorowe. Rozumiem jak rodziców nie stać, no ale... Często takie dziewczyny poznawały w końcu porządnego faceta którego się trzymały z wzajemnością - bo wysoka wartość przyciąga wysoką wartość - i z tego rodzi się wielopokoleniowa rodzina.

W życiu spotkałem też oczywiście facetów których bym się ewidentnie wstydził i nigdy nie chciałbym mieć takiego syna - wymieniona grupa przystojniaczków i wixiarzy z klubów, studenci gównokierunków bez ambicji, piwniczanie, ogólnie też dość sporo - ale większość z nich nie miała normalnego wzorca (wychowywani przez samotną matkę, z patologicznych rodzin czy po prostu ojciec nie był dobrym wzorem do naśladowania przez co kończą tak samo jak on). Ale po pierwsze to był dużo mniejszy odsetek, a po drugie dla wielu z nich dalej była szansa, potrzebują jedynie dobrego nakierowania.

Podsumowując - jest tak mała szansa na porządną córkę (a tendencja jest baaardzo spadkowa, czasy działają na niekorzyść kobiet, ba, one same działają na swoją niekorzyść) że się po prostu tego obawiam. Szansa na wychowanie porządnego syna jest wręcz nieporównywalnie większa. Jest mniej zagrożeń w wychowywaniu syna. A najsmutniejsze jest to, że dużo osób z mojego otoczenia uważa podobnie, co znaczy że coś jest nie tak i wszystko zmierza w złym kierunku.
#niebieskiepaski #rozowepaski #dzieci #zwiazki #oswiadczenie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://p4nic.usermd.net ) Zaakceptował: XYZ
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 19
  • Odpowiedz
@pqp_1: @schizotypowycynik: a dorzucę swoją cegiełkę - więcej w miarę ogarniętych dziewczyn które znam pochodzi z biednych, często patologicznych rodzin, niż dobrze prosperujących i bogatych jednostek. U tych drugich częściej następuje zachłyśnięcie hajsem i sranie wyżej niż ma się dupę. I co teras
  • Odpowiedz
@Bambro: właśnie to że biedne rodziny wychowują innaczej niż te bogate, inne wartości w życiu, inne traktowanie ludzi i pieniędzy, zbyt dużo rzeczy ma na to wpływ by to. można wymienić na raz
  • Odpowiedz
Na większość z tych facetów dziewczyny nie zwracają uwagi. Jak powietrze, nie istnieją. One czają się na tych kilku najprzystojniejszych i tylko o nich marzą.


@AnonimoweMirkoWyznania: Znalazłam źródło twojej mizoginii. Coś mi sie wydaje, że nie o córke tutaj chodzi, ale po prostu masz ból dupy, bo żadna Cie nie chce.
  • Odpowiedz
Najpierw zarzuca kobietom, że zostają same z dzieckiem, a facet tylko z alimentami i bez balastu żyje dalej i sie rozwija. A potem pisze, że #!$%@? mezczyzni sa #!$%@? przez m.in brak wzorca mezczyzny w domu. #logikaniebieskichpaskow
Wlasciwie co by nie napisac, to zawsze kobiety beda winne.
Jeszcze pisze, ze ciezko o szanujące sie kobiety. Tutaj jest wpis, o takiej co sie szanuje. Zostaje zjechana od ksiezniczek i innych.
http://www.wykop.pl/wpis/17358981/anonimowemirkowyznania-moja-dziewczyna-nie-chce-up/
  • Odpowiedz
to jak wychowasz własne dziecko zależy tylko od ciebie o twojej żony


@pqp_1: straszna bzdura, zastanów się, ile wpływu na twoje wychowanie mieli rodzice, ile szkoły, nauczyciele, telewizja, internet, podwórko.

a dorzucę swoją cegiełkę - więcej w miarę ogarniętych dziewczyn które znam pochodzi z biednych, często patologicznych rodzin, niż dobrze prosperujących i bogatych jednostek. U tych drugich częściej następuje zachłyśnięcie hajsem i sranie wyżej niż ma się dupę. I co
  • Odpowiedz
@pqp_1: tak się zastanawiam, czy ty odrazu urodziłeś się mając tyle lat co teraz, czy straciłeś pamięć? Czy może byłeś perfekcyjnie posłuszny i stuprocentowo kontrolowany?
  • Odpowiedz