Aktywne Wpisy
GlenGlen12 +21
Pamiętam czasy tuska i całej platformy obywatelskiej przy władzy.
U mnie w Polsce B wykształcone matki wstawały o 5 rano żeby jechać w 35 stopniach upału zbierać wiśnie po 12 godzin za 80zł dniówki u pana dobrodzieja, dzieci nosiły do szkoły suche kanapki z pasztetem, bo na masło nie każdego było stać.
Januszexy wykorzystywały lokalną ludność za 5 zł na godzinę bo bezrobocie sięgało 15%, na sypiących się maszynach CnC siedzieli inżynierowie
U mnie w Polsce B wykształcone matki wstawały o 5 rano żeby jechać w 35 stopniach upału zbierać wiśnie po 12 godzin za 80zł dniówki u pana dobrodzieja, dzieci nosiły do szkoły suche kanapki z pasztetem, bo na masło nie każdego było stać.
Januszexy wykorzystywały lokalną ludność za 5 zł na godzinę bo bezrobocie sięgało 15%, na sypiących się maszynach CnC siedzieli inżynierowie
SzopDemaskuje +31
Ze względu na prace w sklepie z elektroniką miałem już realnie kontakt z tysiącem ukraińców od wybuchu wojny i wiecie co? To są osobny prymitywne mentalnie z niskim samoogarnięciem, na poziomie tych hindusów których sciąga PIS. Tylko hindus potrafi pojedyńcze słowa po ANGIELSKU bo korzystają z niego w swoim #!$%@? i chociaż gówno zrozumiesz przez ich dialekt to zawsze coś. A Ukrainiec? Na 100 jak 5 mówi po angielsku to sukces, cała
Tytuł: Rękopis znaleziony w Saragossie
Autor: Jan Potocki
Gatunek: Literatura polska, powieść szkatułkowa
★★★★★★★★★☆
Za Rękopis zabierałem się 3 lata, czytanie zajęło mi 3 miesiące (z przerwami). W międzyczasie przeczytałem wiele opinii, że wersja którą posiadam (przekład Edmunda Chojeckiego z 1847r) nie jest do końca zgodna z tym co napisał Potocki (książka ukazała się w języku francuskim). Wersja Chojeckiego została spreparowana: jest kompilacją dwóch wariantów powieści, do których tłumacz dopisał własne fragmenty tam, gdzie połączenie obu wersji było niepełne lub absurdalne.
Nie zmienia to faktu, że powieść jest fenomenalna. Jak na gatunek (powieść szkatułkowa) przystało mamy tu do czynienia z opowieścią w opowieści w opowieści i całość wygląda jak wielka matrioszka. Często musiałem wracać do wcześniejszych dni, aby przypomnieć sobie kto jest kim.
Całość Rękopisu składa się z 66 dni spędzonych przez głównego bohatera Alfonsa van Wordena w górach Sierra Morena w towarzystwie kilku osób i ich opowieści. Historie snute przez kolejnych bohaterów są ciekawe i zajmujące, wzajemnie się zazębiają i tworzą bardzo ciekawą strukturę, a czytelnik może pogrążyć się w świat morderstw, intryg i duchów. Całość podana jest z dużą dawką czarnego humoru. Pomimo iż powieść powstawała na przełomie XVIII i XIXw nadal potrafi rozbawić. Polecam każdej Mirkównie i Mirkowi. Ja zapewne kiedyś sięgnę po najnowszy przekład Anny Wasilewskiej i porównam z Chojeckim.
#bookmeter