Wpis z mikrobloga

Czasami w temacie #ateizm -u pojawiają sie heheszki z #gimboateizm -u, a raczej kłótni u których podstaw leży wyśmiewanie się czy nawet pogarda skierowana przez niewierzących w stronę wierzących. Że są głupi, czy coś.

Nie prowadziłem takich kampanii nigdy, ale kiedyś miałem rozmowę z mocno wierzącą, wręcz aktywistką prawosławną, czy my(w domyślę JA, ateista)uważam to za jakkolwiek logiczne przejmowanie się tym, w co kto sobie wierzy i do kogo się modli, kiedy wg. mnie to wszystko to jest urojenie.

Prawdę mówiąc nie było trudne pytanie by się do niego ustosunkować - bo jak najbardziej problem ateista może mieć z kulturą ludzi wierzących, aczkolwiek nie chodzi o podmiot ich wiary, a głównie - zmarnowany potencjał ludzki.



Wg mnie za coś takiego można mieć podstawy, by nie trawić religii jako takich, szczególnie, że poruszane przykłady nie były wyssane z palca i znam ludzi którzy zmarli w mojej rodzinie lub moim otoczeniu przez zaburzenie proporcji na poziomie - religia/nauka.

#religia #przemyslenia
źródło: comment_A7IBB6vTEi5LjRifdd0JiWYW2E7ae3Pl.jpg
  • 6
@quit13: Oh, nic nie rozumiesz.
Ateista twierdzi, że nie ma Boga, bo dobry Bóg nie pozwalałby na tyle bezsensownego zła.
Następnie wierzący go masakruje, że nic nie rozumie - Bóg jest i jest dobry, więc to zło na pewno ma jakieś usprawiedliwienie. Ignorancki ateusz po raz kolejny został pokonany - wydawało mu się, że cierpienie nie ma sensu, więc Boga nie ma, ale tak naprawdę ma sens, bo Bóg jest i