Wpis z mikrobloga

Mirki, mam u siebie w pracy takiego jednego Syryjczyka. Imigrant, ale dobry ziomek. Nie bije żony (bo jej nie ma), nie ma szczególnie wybuchowego charakteru i opowiada bombowe historie. Ostatnio uraczył mnie jedną. Słuchajcie.

Armin (nazwijmy go tak na potrzeby opowieści) pracował jako sternik łodzi szmuglującej imigrantów do Grecji. Spoko robota, ale czasem podobno trafiały się niezłe zjeby. Ogólnie byli oni do ogarnięcia, chociaż jeden, totalny odpał, dał mu się ostro we znaki.

Wiecie, jak to jest, podróż przez wzburzone morze, kobiety, dzieci, kozy, sztormy i wichury – tu nic sternika nie może rozproszyć, a ten delikwent podbija na przystań, #!$%@? od niego jakimś alko ze zgniłych pach orangutanów i się pakuje taki Amirowi do kajuty. Oczywiście Amir zareagował, kulturalnie wyprosił go z pokładu i miał nadzieję, że już po wszystkim, ale nieeee, ten pijus się musiał uprzeć.

- Wypiłem tylko dwa piwa! Chcę płynąć! Kupiłem bilet na łódź, żeby nie musieć płynąć wpław i móc spokojnie obalić z kumplem browarki. Nie mam więcej niż 0,2 promila. Możecie sprawdzić! - mówił, nagrywając wszystko na dyktafon w swojej Nokii 3310.

- Sprzedałem cały dobytek! Muszę być jutro w Grecji, bo mnie wypłata z MOPS-u ominie, na nowe zęby nie będzie mnie stać! Zresztą w regulaminie przewozu nie ma słowa o tym, że pijanych nie zabieracie - ciągnął.

Wyobrażacie to sobie? #!$%@?, gość totalny bezczel. Na łajbie trzy kobiety w ciąży, jednej wody odchodzą, jakiś gość się kłóci z kozą, inny ładuje swój pas Szeherezady, a ten jak się uparł, tak stoi.

- Wzywajcie ISIS – wołał – niech oni sprawdzą, czy jestem pijany!

Amir myślał, że ziomek żartuje, ale nie. Zaczął strzelać ze swojego kałasza w niebo i po chwili stał już obok nas samochód z ekipą, która na szybko ogarnęła temat. Gość z najdłuższą brodą podszedł do awanturnika i zagrał z grubej rury.

- Chuchnij! - zażądał.

Pijus podszedł do niego posłusznie i chuchnął mu w twarz.

- 0,47 promila. Trzeźwi abordują, #!$%@? idą spać! - spuentował bojownik, jebnął gościowi na odlew i w tumanach kurzu odjechał przed siebie, a Amir odpłynął bez intruza w stronę lepszego życia.

PS. Nie wiem czy Amir dobrze postąpił. Niestety wszystko wskazuje na to, że nie – do dzisiaj musi borykać się z kryzysem w mediach społecznościowych na profilach swojej firmy.

#pdk #pasta #humor #heheszki #bekazlewactwa #patologiazewsi #polskibus
  • 10