Wpis z mikrobloga

Jakiś czas temu wracam z pracbazy i wjeżdzam na parking. Jako, że osiedle pełne jest młodych korposzczurów z leasingowanymi samochodami oraz lokali świadczących drobne usługi, trudno tam o miejsce do zaparkowania. Wjeżdzam powoli, napięcie rośnie - czy będzie wolne miejsce? Jest! Został jeden pusty prostokącik, moja mała Valhalla. Dziarsko wrzucam wsteczny, by prawilnie zaparkować tyłem (zaoszczędza to czas przy wyjeździe rano do pracy). Idealnie wymierzyłem odległość pomiędzy dwoma samochodami i zaczynam wsuwać się niczym ślimak w skorupkę. Jednak dźwięk czujników parkowania zaburzył mój spokój. Patrze w lewe lusterko - idealnie, patrze w prawe lusterko - idealnie. Wsuwam się dalej, lecz czujniki zaczynają coraz szybciej i głośniej informować mnie o nadchodzącym zderzeniu. Wychodzę z auta. Patrze a tam #rozowypasek pali papierosa i z ryjem krzyczy do mnie - Chcesz mnie przejechać bulwo? Zaskoczony tą sytuacją pytam się czemu ona tam stoi. Odpowiedziała, że rezerwuje miejsce. Z niezłym refleksem odparłem, że rezerwować to sobie może miejsce w Rayanerze jak będzie lecieć z Brajanem do Egiptu ( ͡ ͜ʖ ͡). Argumenty jej się skończyły, ale rzuciła na koniec: A musisz akurat tutaj parkować? Odpowiedziałem: Ja tu mieszkam. Chwila ciszy, niepewność, różowy zaczął gadać coś pod nosem, dopalając fajka i zmierzając do salonu "pięknych paznokci".