Wpis z mikrobloga

#goldwykopsays #polityka #neuropa

@comrade wyjaśnia dlaczego stuprocentowy liberalizm czy akap nie ma szans bytu. Dla wielu oczywiste, jednak jak się okazuje, nie dla każdego.

W skrócie: jeśli wsiadasz do windy to oczekujesz że wszystkie jej komponenty, od śrubek po liny spełniają JAKIEŚ tam normy techniczne czy to materiału czy wytrzymałości na różne siły, oczekujesz że winda jest periodycznie kontrolowana pod względem technicznym, słowem - faktycznie oczekujesz że całkiem duża grupa ludzi włożył dużo starań i wysiłku po to żeby ta winda cię nie zabiła. I że wkładają ten wysiłek stale np. w formie różnych kontroli czy przeglądów technicznych.

Twoja argumentacja jest następująca: Po #!$%@? zawracać sobie głowę. Niech się ludzie nauczą odpowiedzialności!! Niech absolutnie każdy jeden pasażer przed przejażdżką windą dołoży starań i upewni się że winda jest sprawna technicznie i go nie zabije.


Wiesz na czym polega problem? Na tym że nie tak działa cywilizacja techniczna w której jest wysoka specjalizacja i podział pracy.

Nikt nie ma czasu na sprawdzanie wszystkiego, na zaznajamianie się z kazdym kruczkiem prawnym, z każdym szczegółem technicznym każdego urządzenia z którego korzysta, z każdej umowy z każdej transakcji którą zawiera. Nie masz szans być ekspertem od wind, produktów bankowych i miliona innych rzeczy z którymi wchodzisz w interakcje codziennie w calkiem naturalny sposób oczekując że działają z jakimiś sensownymi 'ustawieniami domyślnymi'.


W cywilizacji charakteryzującej się bardzo wysokim stopniem specjalizacji i podziałem pracy zakłada się że istnieje jakiś ekosystem prawny który poprzez różnego rodzaju regulacje gwarantuje pewne 'domyślne' standardy w różnych aspektach życia. I że NIKT tych standardów nie może obejść poprzez odpowiednie konstrukcje prawne umów czy regulaminów i w razie fuck-upu całkowicie wyprzeć się odpowiedzialności.

Ten ekosystem prawny zakladający wymuszenie sensownych wartości domyślnych przez ludzi nierozumiejących istoty rzeczy zwany jest 'socjalizmem'.

W systemie maksymalizującym wolność traci sens w ogóle idea "zaniedbania". Ponieważ nie istnieją bezwzględne regulacje to każdej odpowiedzialności można się wyprzeć w prosty sposób: po prostu konstruując regulaminy, umowy, warunki użytkowania itp. dokumenty w taki sposób by przerzucać całe ryzyko w całości na korzystającego z nich.


Zabawne jest jak wiele ludzi sądzi że nikt nie będzie konstruował tych umów, regulaminów i warunków użytkowania w taki sposób bojąc się 'utraty PR' czy innych bzdur. Jest to absolutnie skrajna naiwność. W takich warunkach będą powstawały całe wielkie firmy-instytucje, całe marki które a priori będą zakładały że i tak UPADNĄ tracąc całkowicie wiarygodność, ale ile przedtem się nachapią - to ich czysty zysk. Po upadku właściciel otworzy kolejny biznesik pod inną marką wykorzystując pieniądze zdobyte na poprzednim i tak w kółko. Odpowiedzialność: zero. Amber gold to przy tym małe miki.

Plichta poszedł do więzienia, natomiast w systemie "pełnej wolności" uszłoby mu wszystko na sucho ponieważ zadbałby prawnie o konstrukcję umowy takiej by całe ryzyko przerzucić na drugą stronę, całkowicie wypierając się odpowiedzialności i argumentując że "przecież chcącemu nie dzieje się krzywda".
  • 30
dobrze, że dzisiaj mamy regulacje i np. w takiej żywieniówce nikt nie dosypuje soli drogowej ani nie odświeża mięsa niepierwszej świeżości. A jak już komuś się zdarzy coś odwalić to ponosi surowe konsekwencje.


@rudy2007:
Niektórym mordercom udaje się uciec i nigdy nie zostają złapani. Wniosek? Należy zlikwidować przepisy zakazujące zabijania bo się nie sprawdzają.
@BongoBong: A przedsiębiorstwa certyfikujące przedsiębiorstwa certyfikujące przedsiębiorstwa certyfikujące? Ogólnie to mam niezłą bekę z tej idei prywatnych instytucji certyfikujących, która opiera się na założeniu, że ci sami kontrolerzy, którzy pracują teraz na państwowych posadach i są totalnie beznadziejni w swojej pracy, biorą łapówki i ogólnie #!$%@? nagle przeszliby do prywatnej instytucji i wszystkie te ich złe cechy by zniknęły. Bo jak wiemy w przypadku instytycji prywatnych jak np. agencje ratingowe, korupcja
@lerner: z tego co wiem to o ile odkryje się morderstwo i wie, kto jest sprawcą to nie jest możliwe, że nie zostanie ukarany z powodu jakichś pokrętnych ekspertyz więc chyba sprawdzają się trochę lepiej. :P Dosyp czegoś potencjalnie niebezpiecznego do żarcia, proces, ekspert stwierdza, że chociaż nie było przeznaczone do spożycia to nie było takie złe - wszystko ok, brak winnych. Super regulacje, super system.
@dasto123: proponuję się zdecydować.
@rudy2007: No ale ty podałeś przykłady z solą drogową i odświeżaniem mięsa i na to są regulacje i były one łamane. Jasne, że konsekwencje za te działania są zbyt niskie i państwo powinno ostrzej się obchodzić z oszustami. Nie wiem za to, skąd ta wiara, że certyfikaty prywatne byłyby lepsze. Jak przedsiębiorstwo, którego model biznesowy opiera się na braniu kasy za ocenę innych przedsiębiorstw miałoby się oprzeć pokusie naciągnięcia oceny? A
@lerner: Kolejna osoba, która na podstawie swoich wyobrażeń twierdzi, że się nie da. Tak jak jaskrawie przedstawił to Bongobong. Będą przedsiębiorstwa certyfikujące i wszystko zapewniające bezpieczeństwo dzisiaj, ale bez regulacji i przymusu. Regulacje być mogą, ale wewnętrznie, w zrzeszeniach producentów itpz Zarządcy mieszkaniowi, firmy budowlane będą podlegać nadzorowi ze strony innych przedsiębiorstw.
@lerner: Dzisiaj możesz sobie prywatnie skorzystać z usług fachowców i specjalistycznych przedsiębiorstw przed odbiorem mieszkania czy budynku. Wspólnoty mieszkaniowe podpisują umowy na obsługę i konserwację wind. W akapie będzie podobnie!
@dasto123: jak się okazało na sól nie ma regulacji. Możesz ładować co chcesz do żarcia i nie jest ważne, że to nie było przeznaczone do żarcia i mogło być potencjalnie niebezpieczne, ważne że okazało się po badaniach (skąd mamy wiedzieć, jak uczciwych), że nie było niebezpieczne.
Dlaczego certyfikaty miałyby działać - bo po takich aferach takiemu przedsiębiorstwu, którego znaczki gówno znaczą, dużo trudniej byłoby znaleźć na nie klientów? Jaką opinię ma
W cywilizacji charakteryzującej się bardzo wysokim stopniem specjalizacji i podziałem pracy zakłada się że istnieje jakiś ekosystem prawny który poprzez różnego rodzaju regulacje gwarantuje pewne 'domyślne' standardy w różnych aspektach życia. I że NIKT tych standardów nie może obejść poprzez odpowiednie konstrukcje prawne umów czy regulaminów i w razie fuck-upu całkowicie wyprzeć się odpowiedzialności.


@lerner Można całą tą argumentacje skrócić: otóż wszystkie teorie opierające się o pełną wolność zakładają idealny, równy oraz
@rudy2007: Spróbuję jeszcze raz. Obecnie nie ma żadnych przeszkód aby założyć prywatną instytucję certyfikującą, może być ona świetnym uzupełnieniem dla instytucji państwowych. Nie ma jednak ani wystarczającego popytu ani żadnych certyfikatów, które cieszyłyby się wystarczającym zaufaniem aby zastąpić państwo w całości. Oznacza to mniej więcej tyle, że społeczeństwo jako całość ufa jednak instytucjom państwowym. Większość zarzutów do Sanepidu nie opiera się na jej korupcjogenności czy braku kompetencji ale na niedofinasowaniu i
@dasto123: istnienie państwowej instytucji, która jako tako wykonuje swoje obowiązki i której za błędy nic nie grozi a jeszcze może dostać hajs, bo winne wszystkiemu jest oczywiście niedofinansowanie, to spora bariera wejścia dla firmy chcącej na takiej działalności zarabiać i dlatego nie mamy certyfikatów mogących zastąpić państwo w całości. Jakby sanepid (czy jakiś inny urząd zajmujący się kontrolą) był tak nieudolny jak urzędy pracy to pewnie coś by się pojawiło.
Nie
@WillyJamess: poza tym, co mi zabrania nająć armię prawników i zwalić winę na jakiegoś kontrolera czy kogoś takiego? Albo zapłacić mediom żeby powiedziały że kontroler wziął w łapę i przepuścił wadliwy wyrób?

Poza tym, w interesie konkurencji jest zadbanie, żeby ludzie wiedzieli kto jest kto.

Której konkurencji, tej z której prezesami je kolacje CEO?
@lerner:

wszystkie komponenty od śrubek przez liny po winy mają certyfikaty ISO. ISO to NGO, czyli organizacja pozarządowa.

przykładowe normy

PN-ISO 4190-2:1996 – Urządzenia dźwigowe -- Dźwigi klasy IV
PN-ISO 4190-3:1998 – Dźwigi -- Dźwigi towarowe małe klasy V
PN-ISO 4190-5:1995 – Dźwigi -- Urządzenia do sterowania, sygnalizacji i wyposażenie dodatkowe
PN-ISO 4190-6:1997 – Dźwigi -- Dźwigi osobowe instalowane w budynkach mieszkalnych -- Planowanie i dobór
PN-ISO 7465:2000 – Dźwigi osobowe
A przedsiębiorstwa certyfikujące przedsiębiorstwa certyfikujące przedsiębiorstwa certyfikujące? Ogólnie to mam niezłą bekę z tej idei prywatnych instytucji certyfikujących, która opiera się na założeniu, że ci sami kontrolerzy, którzy pracują teraz na państwowych posadach i są totalnie beznadziejni w swojej pracy, biorą łapówki i ogólnie #!$%@? nagle przeszliby do prywatnej instytucji i wszystkie te ich złe cechy by zniknęły. Bo jak wiemy w przypadku instytycji prywatnych jak np. agencje ratingowe, korupcja nie występuje
dokładnie tak, w najgorszym wypadku będzie tak samo jak jest teraz. Różnica polega na tym, że prywatną firmę/instytucję jak i osoby za nią stojące można pociągnąć do odpowiedzialności, również od strony finansowej a nie tylko karnej jak i na tym, że te instytucje w akapie nie będą sędziami we własnej sprawie, jak to dziś jest z państwem, które posiada monopol nie tylko na świadczenie określonych usług, ale i stanowienie oraz egzekutywę prawa.
Nie bardzo rozumiem o co ci chodzi. Uważasz, że jakakolwiek firma certyfikująca będzie brała na siebie odpowiedzialność za wady produktu, który certyfikuje?


Tzw. niezgodność towaru z umową. Jeśli produkt nie spełnia określonych norm, to ja będę mógł sobie sądownie wyegzekwować zadośćuczynienie w formie finansowej. Jeśli jakość norm jest umyślnie rozwadniana ze strony podmiotu certyfikującego (w sytuacji w której podmiot certyfikujący bierze na siebie taką odpowiedzialność), to i wizerunek firmy certyfikującej jak i