Wpis z mikrobloga

Cześć wszystkim.


Tym razem bez złych tagów, opiszę kurierską przygodę. Pewnie będzie ich więcej bo ciężko o spokojny dzień/tydzień.

Ja, kurier, w pięknym samochodzie, gdzie deska rozdzielcza miga jak na dyskotece, mało co tam działa.
Na pace około 200 paczek, w sumie nie tylko na pace. Paczki wylewały się na przednie siedzenia.
Wyjazd z weru godzina 10:20... Zaczynam, najpierw stali klienci, wiem, że są w domu więc po drodze do nich podskoczę.
Potem firmy, jest ich sporo więc schodzi do 14. Wszystko idzie pięknie, no oprócz tempa, 40 paczek na pace a na zegarku 19:00. Podjeżdżam pod domek i biorę karmę dla psa. Dzwonię na dzwonek, wychodzi Pani. Biorę karmę z paki i podchodzę do bramy. Spoglądam na nią, mina mówiła sama za siebie - zaraz będzie dym. No i się zaczęło.. Co ja sobie myślę? O tej godzinie? Ludzie chcą odpocząć! Składam skargę na pana! Mniej więcej tak, może mniej przyjemne słowa padły no ale. Wysłuchałem Pani i mówię (w głowie) kur** no nie, nie po to przyjeżdżałem tu, a ta mi jeszcze problem robi. Spytałem się czy wie gdzie jest najbliższy punkt poczty (11km od jej domu), odpowiedziała, że wie. Ucieszony tym faktem chwyciłem za karmę i pyk na pakę, zamknąłem jeszcze oporną klapę i z uśmiechem na twarzy odjechałem, informując, że paczka jutro do odebrania na poczcie.

Z doświadczenia po poprzednim wpisie, tłumaczę. Nie interesuje mnie co jest w paczce, ile waży i gdzie mam ją wnieść.
Mam bardzo przyjemny rejon i większość ludzi jest w porządku. Ta Pani niestety robi aferę o porę, gdzie ja byłem od 7 na nogach i jeszcze bite dwie godziny przede mną. Tutaj apel do zamawiających! Kurier to też człowiek, trochę empatii ludzie.


#kurier #pocztapolska
  • 3