Wpis z mikrobloga

#filmy #historia #holocaust i chyba #oscary2016
"Syn Szawła" to jak dla mnie film roku, nie jakieś tam Zjawy czy Marsjaniny. Przed chwilą wróciłem z seansu - film jest wyśmienity. Jeszcze nikt nie pokazał holocaustu w taki sposób - bez zbędnej symboliki, jest brudno, przytłaczająco, ciasno. To właśnie ta "ciasnota" kadru buduje nastrój - po pierwsze format obrazu to (chyba) 4:3, po drugie przez większość scen 40% kadru zajmuje postać głównego bohatera (zbliżenia na twarz, plecy), a ostrość przeskakuje raz na tło, raz na głównego bohatera. Sceny są długie, ale zupełnie inne niż u np. Lubezkiego. Jeśli chodzi o przedstawienie świata i fabułę - wszystko jest niesamowicie autentyczne, zarówno scenografia (choć często widzimy ją tylko rozmazaną, ledwo widoczną znad pleców bohatera) jak i bohaterowie. Dialogi są bardzo oszczędne, a język węgierski jest tylko jednym z kilku, które przewijają się w filmie (polski, niemiecki czy nawet rosyjski występują równie często). Holocaust pokazany jest jako proces stu procentowo zinstytucjonalizowany, niemal pozbawiony emocji. Główny wątek fabularny (próba pochowania zmarłego chłopca zgodnie z obrządkiem) jest bardzo dobry, ale i bez tego to kawał świetnego kina.
wołam @Obserwator_z_ramienia_ONZ
  • 4
  • Odpowiedz
@czecotam: zanim pojawi się na torrentach to pewnie jeszcze trochę minie - polecam iść do jakiegoś małego, studyjnego kina, bilety są zwykle za 8-14 zł, a jednak wrażenie jest zupełnie inne niż oglądanie filmu na laptopie ;)
  • Odpowiedz