Aktywne Wpisy
grand_khavatari +54
#tlou #thelastofus #bekazlewactwa
Myśle, że prawie nikt normalny nie ma problemu o wzmiance na temat orientacji bohaterów, ale wypełnić 80% odcinka historią o mniejszości seksualnej to już przesada, nie po to fani siadają do telewizorów, żeby oglądać przez 80% czasu odcinka wątek stworzony bez większego celu jeśli chodzi o fabułe serialu
Myśle, że prawie nikt normalny nie ma problemu o wzmiance na temat orientacji bohaterów, ale wypełnić 80% odcinka historią o mniejszości seksualnej to już przesada, nie po to fani siadają do telewizorów, żeby oglądać przez 80% czasu odcinka wątek stworzony bez większego celu jeśli chodzi o fabułe serialu
SaintWykopek +10
STARE chłopisko, niech ktoś zatrzyma tę karuzele.
Tak się składa, że od czasu do czasu mocno się wygłupię i np. zdrzemnę się wieczorem, albo będę siedział do zbyt późna na wypoku czym zaburzę sobie normalny rytm snu danej nocy. W takich sytuacjach zdarza mi się właśnie wspomniana sytuacja. Właśnie dziś rano zdarzyła się ponownie, chciałem podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami na ten temat.
tl;dr:
Zaznaczę od razu, że swojego czasu trenowałem świadome śnienie, zresztą z pozytywnymi efektami, gdyż udawało mi się uzyskiwać tego typu sny dość często. W związku z tym uważam, że poznałem trochę senną rzeczywistość, sposób w jaki ona działa, oraz przede wszystkim to, w jaki sposób, gdy jesteśmy we śnie, docierają do nas bodźce ze świata rzeczywistego.
No i właśnie o tych bodźcach - czy zdarzyło Wam się kiedyś, że rozmawialiście ze śpiącą osobą, a ta osoba Wam odpowiadała? Mi się to parę razy zdarzyło, zawsze była z tego nieziemska beka, bo odpowiedzi udzielane przez śpiącego delikwenta co prawda rzeczywiście dotyczyły treści zadanego pytania, jednak były tak abstrakcyjne, że można się było tarzać ze śmiechu po podłodze. To w mojej opinii czegoś dowodzi: mianowicie mózg pogrążony we śnie odbiera i interpretuje bodźce z zewnątrz i, co więcej, reaguje na nie.
Teraz pójdźmy dalej: zdarzało mi się w snach, zarówno tych świadomych, jak i tych zwykłych, np. walczyć z budzikiem czy dzwoniącym telefonem, który za cholerę nie chciał przestać dzwonić, do momentu kiedy się wybudzałem i orientowałem się, że trochę debil jestem próbując we śnie odebrać telefon, który dzwoni w rzeczywistości. Sądzę, że pokazuje to jasno, że mózg w fazie REM (marzeń sennych) nie tylko odbiera, interpretuje i reaguje na bodźce z zewnątrz, ale buduje wokół nich senną rzeczywistość.
A teraz do sedna: sytuacja miała miejsce dziś rano (jakieś 40 minut temu). Otworzyłem oczy i zobaczyłem na fotelu od komputera masywną, zgarbioną, ciemną postać siedzącą do mnie tyłem (aż teraz mi jeszcze ciary przeszły jak to piszę). Chwilę zajęło mi ogarnięcie tematu zanim spróbowałem się poruszyć, no i jak to z paraliżem sennym bywa, trochę się nie dało. Po kompletnym braku reakcji, a raczej dziwnym wrażeniu, że moje ciało jest jakby w jakiejś smole, niby się ruszam, a jednak wcale się nie ruszam, poczułem odrętwienie, ucisk na klatce piersiowej i tym podobne przyjemności. W połączeniu z garbatym mirkiem przy moim komputerze efekt był dość upiorny. Jak pisałem we wstępie, taki paraliż zdarzał mi się już wcześniej gdy zaburzałem sobie normalny rytm snu, więc szybko zorientowałem się co jest na rzeczy. Nauczony wielokrotnym radzeniem sobie z rzeczywistością snu, skoncentrowałem się i użyłem całej siły woli do poruszenia rzeczywistym ciałem (nauczyłem się tego jak zdarzyło mi się kilka razy odzyskać świadomość podczas koszmaru sennego). Efekt był natychmiastowy - szarpnąłem nogą, wszystkie negatywne uczucia cielesne zniknęły, a garbaty mirek natychmiast wylogował się z wypoku i okazał się być cieniem na ścianie.
Jak to widzę? A no tak: otworzyłem oczy, ale mój bardzo zmęczony mózg zdecydował, że wcale nie czas się budzić, więc się nie obudził. Sen trwał, a do mózgu zaczęły napływać bodźce, tylko nie słuchowe jak w opisanych przeze mnie przypadkach z budzikiem, telefonem, czy rozmową z osobą, która śpi. Tym razem były to bodźce wzrokowe, a mózg natychmiast zaczął je interpretować i budować wokół nich koszmar senny. Zinterpretował cień na ścianie jako upiornego mirka (tak musi wyglądać w rzeczywistości FilozofujacaCalka #permdlacauki), po czym gdy tylko zorientował się że próba poruszenia się nie przynosi efektów, zaczął dorzucać do tego uczucia odrętwienia całego ciała i ucisku na klatkę piersiową.
Jednym słowem w moim przypadku zjawisko paraliżu sennego okazało się być niczym innym, jak pospolitym koszmarem sennym wywołanym własną głupotą i niezadbaniem o zdrowy sen, z jednym tylko niezwykłym elementem - spaniem z otwartymi oczami.
Uważam całe zajście za bardzo ciekawe - nie spieszy mi się żeby je powtarzać, chociaż teraz zaczynają dla mnie mieć sens wszystkie relacje z nocnych objawień, porwań przez kosmitów, nawiedzania przez duchy, upiorów siadających na klacie czy innych tego typu rzeczy. Sądzę, że te wszystkie niezwykłe zjawiska nie mają nic wspólnego ze światem duchowym, paranormalnym, żadnymi boskimi istotami czy przybyszami z kosmosu. To po prostu ludzie, głęboko wierzący w takie rzeczy mają problemy z obudzeniem się z normalnego snu.
Dziękuję za uwagę, można zadawać pytania ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Tylko zmieniłem nazwisko, bo pisałem z nazwiskiem.
Jak przeczytasz to zobaczysz że nie mogę od tak sobie udostępnić dziennika snów. ;)
Pełna świadomość [ŚS] [sen 2 - 9-10 kwiecień 2008] - Tata przyjeżdża z pracy, gada, mówi że ?zabił? Sonie(nasz pies). Ja chciałem cofnąć się w czasie do Sonii i udało mi się - cofnąłem się do czasu kiedy była malutka (a we