Wpis z mikrobloga

  • 0
@PanDobryPL: no właśnie. To oczywiste, że nie da się przeżyć na szpitalnym wikcie i aż przykro się robi widząc takie posiłki. Rodzina przynosiła mi jedzenie przez dwa tygodnie, bo tyle leżałam z dzieckiem
  • Odpowiedz
@stanleyek: Mogę zapytać w którym szpitalu serwują takie rarytasy? Ja rodziłam w zeszłym roku i jedzenie było całkiem dobre (na śniadanie zawsze zupa mleczna i chleb z czymś tam, ale nie takim dziadowskim jak u Ciebie, dwudaniowy obiad (tylko raz się nie dało zjeść drugiego dania i wszystkie kobitki je zostawiły, na kolację (podwaną o 16:00) kanapki). Większość prowiantu, który dostawałam od odwiedzających dostawał mój mąż do domu, bo prawie wystarczało
  • Odpowiedz