Wpis z mikrobloga

co ten pies to ja nie.
Ostatnio zacząłem chodzić z psem na długie, prawie 3 godzinne spacery, których założenie jest takie, że idziemy przed siebie i odkrywamy nowe tereny. Na początku było ciężko, bo Ziuta- golden retriver w sile wieku z aspiracjami na bycie dodatkowym dywanem w domu- miała problemy kondycyjne i intelektualne (o ile nauczyła się, że półmetrowe, obalone pniaki da radę przeskoczyć, to nadal problemem jest ogarnięcie, że jak między mną a nią pojawia się dwu letnia leszczyna, to raczej dalej nie przejdziemy i to ona powinna obejść drzewo nie ja, no cóż). Stopniowo trzeba było dostosowywać trasę do kondycji psa, pokazywać, że wchodzenie do Warty jest kurna bardzo złym pomysłem i tak dalej.
Ostatnio jednak w tym psie, który zamiast mózgu ma piłkę doszły do głosu myśliwskie instynktu i przestaliśmy chodzić ścieżkami dla ludzi (jak jacyś lamerzy!) a zaczęliśmy wędrować przez zamarznięte mokradła, dzikie knieje rzeki itd. Jak tak człowiek spędza tyle czasu samemu z psem no to siłą rzeczy zaczyna się nawiązywać więź i zrozumienie i pies ogarnia kiedy "idziemy tam" oznacza lewo, a kiedy prawo. Przestaje się człowiek skupiać na ogarnianiu psa tylko zaczyna zastanawiać się czy raniuszki nie powinny odlatywać, ten czarny ptak wygląda jak kormoran, a to coś białego to nie przypomina niczego.
W momencie kiedy rozważałem czy opłaca się wydać wszystkie oszczędności na zakup lornetki i spojrzałem na swojego psa co on akurat robił?
OMMOMOMOMOM SARNIE BOBKI
-,-

#pies #coolstory #spacer #heheszki
  • 5