Nie jestem zadowolony z tego roku. Słabo, bardzo. Plusy dodatnie: + Zdałem maturę + Licbaza skończona z wyróżnieniem (tak, wiem że teraz mogę sobie to rozbić o kant wiadomo czego, no ale zawsze coś). + Jestem na jednej z lepszych polibud w kraju studiując to co mnie jara + Zrzuciłem trochę masy (XXL -> L, no, poświętach to nie takie fitujące, ale zawsze to profit) i ściąłem kuca.
No to teraz plusy ujemne: - Złapałem pierwszą pracę w życiu(no to to nie do końca taki minus, ale chodzi o kontekst). Totalny kołchoz (12h codziennie, bez dnia wolnego). Nigdy więcej pracy sezonowej.
- Zbyt mało przeczytanych książek. Głównie przez brak czasu, który skutecznie zajmowała mi nauka do matury i teraz studia. Nie żeby było jakoś specjalnie ciężko, ale wolałem się uczyć z książek niż czytać dla przyjemności. - Za mało przejechanych km na rowerze. Dużo za mało, tak ze 2 razy więcej jakbym zrobił to może bym się i cieszył. - Znowu pominąłem grę na pianinie (no, ostatnio wróciłem do tego, ale kilka lat przerwy swoje robi). - Zbyt mało się uczyłem. Niby wszystko pozaliczane i nie ma problemu, ale czuję niedosyt. - Dalej mam problem z mówieniem wprost to co chcę, bez owijania czy przemilczania. - Za mało chodziłem do teatru, filharmonii itd. (znów - brak czasu). - Z przegrywu dalej nie wyszedłem, ale już nawet się nie nastawiam.
Przyszły rok: o - Odznaczyć w końcu 200km na rowerze o - Byłoby fajnie gdybym znalazł czas na zrobienie kilka razy trasy Trójmiasto <=> Słupsk o - Jak najszybciej znaleźć staż/pracę co by mieć usprawiedliwienie na zarywanie nocek, uczyć się szybciej niż teraz i może uniezależnić się finansowo. o - Zrzucić jeszcze trochę kg. o - Zrezygnować na ile to możliwe ze słodyczy.
To tyle z tych realnych. Nierealnych nie wypisuję, bo mi się tylko smutno zrobi jak za rok tutaj zajrzę i będę musiał uwzględniać i tak nierealne cele do tych niezrealizowanych.
Plusy dodatnie:
+ Zdałem maturę
+ Licbaza skończona z wyróżnieniem (tak, wiem że teraz mogę sobie to rozbić o kant wiadomo czego, no ale zawsze coś).
+ Jestem na jednej z lepszych polibud w kraju studiując to co mnie jara
+ Zrzuciłem trochę masy (XXL -> L, no, poświętach to nie takie fitujące, ale zawsze to profit) i ściąłem kuca.
No to teraz plusy ujemne:
- Złapałem pierwszą pracę w życiu(no to to nie do końca taki minus, ale chodzi o kontekst). Totalny kołchoz (12h codziennie, bez dnia wolnego). Nigdy więcej pracy sezonowej.
- Zbyt mało przeczytanych książek. Głównie przez brak czasu, który skutecznie zajmowała mi nauka do matury i teraz studia. Nie żeby było jakoś specjalnie ciężko, ale wolałem się uczyć z książek niż czytać dla przyjemności.
- Za mało przejechanych km na rowerze. Dużo za mało, tak ze 2 razy więcej jakbym zrobił to może bym się i cieszył.
- Znowu pominąłem grę na pianinie (no, ostatnio wróciłem do tego, ale kilka lat przerwy swoje robi).
- Zbyt mało się uczyłem. Niby wszystko pozaliczane i nie ma problemu, ale czuję niedosyt.
- Dalej mam problem z mówieniem wprost to co chcę, bez owijania czy przemilczania.
- Za mało chodziłem do teatru, filharmonii itd. (znów - brak czasu).
- Z przegrywu dalej nie wyszedłem, ale już nawet się nie nastawiam.
Przyszły rok:
o - Odznaczyć w końcu 200km na rowerze
o - Byłoby fajnie gdybym znalazł czas na zrobienie kilka razy trasy Trójmiasto <=> Słupsk
o - Jak najszybciej znaleźć staż/pracę co by mieć usprawiedliwienie na zarywanie nocek, uczyć się szybciej niż teraz i może uniezależnić się finansowo.
o - Zrzucić jeszcze trochę kg.
o - Zrezygnować na ile to możliwe ze słodyczy.
To tyle z tych realnych. Nierealnych nie wypisuję, bo mi się tylko smutno zrobi jak za rok tutaj zajrzę i będę musiał uwzględniać i tak nierealne cele do tych niezrealizowanych.
#podsumowanie #meh