Nie udzielam się zbyt dużo na mirko i w ogóle daleko mi od dzielenia się prywatą, ale to #podsumowanie #2015 będzie też swego rodzaju nauką.
Cytując więc jeden z najlepszych tekstów z Batmana - Dlaczego upadamy? By nauczyć się podnosić.
Umarłem. A przynajmniej tak można nazwać stan, w którym budzisz się dzień po odejściu od ciebie #rozowypasek a w głowie masz bezkres czerni. Człowiek wtedy nie myśli racjonalnie, a już na pewno nie ja. Zwłaszcza, gdy od połowy roku dzień w dzień coraz bliżej jesteś dna i każdy kolejne spotkanie, każdy niepewny uśmiech ukochanej i każdy wieczór pogłębia twoją depresję. Człowiek, który na początku roku myślał, że wygrał cudem los na loterii, sześć miesięcy później stał się wrakiem samego siebie, codziennie z inną, wiecznie przerażającą myślą. Najczarniejszy scenariusz stał się faktem i oto proszę, umarłem.
Co jest najzabawniejsze. Ludzie wokoło tego nie pojmują. Dla nich to tylko kolejny osobnik, któremu powiedziec można "Hej! tego kwiatu pół światu! Znajdziesz sobie inną!" i wszystko będzie dobrze. Otóż nie bardzo. Człowiek, który oddaje pół swojego serca innej osobie, w przypadku separacji połówek, swoją część chce uśmiercić. Ambicja to chory #!$%@?, więc zaakceptowanie takiego losu jest jednoznaczne z porażką.
Pomogła mi moja najlepsza znajoma, niemal siostra. Gdyby nie jej troska i pilnowanie żebym nie zrobił czegoś głupiego, pewnie bym tego dziś nie pisał. Dziękuje jej i jej znajomej z całego serca, bo żyję i mogę to wciąż powtarzać
Z jakiego punktu zaczyna ktoś, komu wszystkie cele i ambicje wywróciły się na drugą stronę? Mentalnie niemal od zera. Napisałem kolejny zestaw piosenek, zacząłem tworzyć bloga o #urbex, zaaplikowałem o pracę, której byłem pewien, że nie dostanę. W międzyczasie zdziczałem. Moje przyszłościowe plany wyparł alkohol i beztroska. Zembacz poważny stał się Zembaczem marudnym. Zupełnie tak jakby moja sarkastyczna natura mi nie wystarczyła.
Mineło pół roku od tego wydarzenia. Za mną uczestnictwo w zorganizowanym przez mój ulubiony pub ognisku, w roli gitarzysty, ponadto z perspektywami na dołączenie do zespołu. Zwiedziłem kawał pięknego śląska, chociaż zupełnie nie tak, jak sobie to zaplanowałem. Chociaż rozbiłem jeszcze w czerwcu samochód (nie z mojej winy though), dziś już poruszam się kolejnym i zbieram pieniądze na dużo lepszy. No i przyjęli mnie do pracy tam gdzie chciałem, czym wybiłem się finansowo ponad swoje własne oczekiwania. Cały czas powtarzając sobie w duchu, że skoro już żyję, to nie może być to po nic.
Nie mogę tego roku zaliczyć do udanego, z oczywistych względów, ale wierzę, że chociaż trochę podjąłem walkę. I tym bardziej nauczyłem się w tym roku, że jeśli sam nie zdecydujesz się wyjść z piwnicy, nie wygrasz nic. Na świecie nic nie jest czarne lub białe, nie ma decyzji ani ludzi dobrych i złych. Albo znajdujesz drogę, czym próbujesz uciec z mroku, albo wciaż jej szukasz i użalasz się nad swoim losem. To, co postanowisz, ma wpływ tylko na ciebie samego.
Tuż po nowym roku przenosze się mieszkać po swojemu. Życzę sobie by żyć i nie rezygnować z tego życia.
A jeśli mam wam czegoś życzyć, to chciałbym, gdy już będziecie na dnie, żebyście spróbowali sie podnieść. Każdemu należy się jego własna próba.
Cytując więc jeden z najlepszych tekstów z Batmana - Dlaczego upadamy? By nauczyć się podnosić.
Umarłem. A przynajmniej tak można nazwać stan, w którym budzisz się dzień po odejściu od ciebie #rozowypasek a w głowie masz bezkres czerni. Człowiek wtedy nie myśli racjonalnie, a już na pewno nie ja. Zwłaszcza, gdy od połowy roku dzień w dzień coraz bliżej jesteś dna i każdy kolejne spotkanie, każdy niepewny uśmiech ukochanej i każdy wieczór pogłębia twoją depresję. Człowiek, który na początku roku myślał, że wygrał cudem los na loterii, sześć miesięcy później stał się wrakiem samego siebie, codziennie z inną, wiecznie przerażającą myślą. Najczarniejszy scenariusz stał się faktem i oto proszę, umarłem.
Co jest najzabawniejsze. Ludzie wokoło tego nie pojmują. Dla nich to tylko kolejny osobnik, któremu powiedziec można "Hej! tego kwiatu pół światu! Znajdziesz sobie inną!" i wszystko będzie dobrze. Otóż nie bardzo. Człowiek, który oddaje pół swojego serca innej osobie, w przypadku separacji połówek, swoją część chce uśmiercić. Ambicja to chory #!$%@?, więc zaakceptowanie takiego losu jest jednoznaczne z porażką.
Pomogła mi moja najlepsza znajoma, niemal siostra. Gdyby nie jej troska i pilnowanie żebym nie zrobił czegoś głupiego, pewnie bym tego dziś nie pisał. Dziękuje jej i jej znajomej z całego serca, bo żyję i mogę to wciąż powtarzać
Z jakiego punktu zaczyna ktoś, komu wszystkie cele i ambicje wywróciły się na drugą stronę? Mentalnie niemal od zera. Napisałem kolejny zestaw piosenek, zacząłem tworzyć bloga o #urbex, zaaplikowałem o pracę, której byłem pewien, że nie dostanę. W międzyczasie zdziczałem. Moje przyszłościowe plany wyparł alkohol i beztroska. Zembacz poważny stał się Zembaczem marudnym. Zupełnie tak jakby moja sarkastyczna natura mi nie wystarczyła.
Mineło pół roku od tego wydarzenia. Za mną uczestnictwo w zorganizowanym przez mój ulubiony pub ognisku, w roli gitarzysty, ponadto z perspektywami na dołączenie do zespołu. Zwiedziłem kawał pięknego śląska, chociaż zupełnie nie tak, jak sobie to zaplanowałem. Chociaż rozbiłem jeszcze w czerwcu samochód (nie z mojej winy though), dziś już poruszam się kolejnym i zbieram pieniądze na dużo lepszy. No i przyjęli mnie do pracy tam gdzie chciałem, czym wybiłem się finansowo ponad swoje własne oczekiwania. Cały czas powtarzając sobie w duchu, że skoro już żyję, to nie może być to po nic.
Nie mogę tego roku zaliczyć do udanego, z oczywistych względów, ale wierzę, że chociaż trochę podjąłem walkę. I tym bardziej nauczyłem się w tym roku, że jeśli sam nie zdecydujesz się wyjść z piwnicy, nie wygrasz nic. Na świecie nic nie jest czarne lub białe, nie ma decyzji ani ludzi dobrych i złych. Albo znajdujesz drogę, czym próbujesz uciec z mroku, albo wciaż jej szukasz i użalasz się nad swoim losem. To, co postanowisz, ma wpływ tylko na ciebie samego.
Tuż po nowym roku przenosze się mieszkać po swojemu. Życzę sobie by żyć i nie rezygnować z tego życia.
A jeśli mam wam czegoś życzyć, to chciałbym, gdy już będziecie na dnie, żebyście spróbowali sie podnieść. Każdemu należy się jego własna próba.
ale popatrz na ironie sytuacji, wszystko byloby ok gdybys nie mial rozowego xD