Aktywne Wpisy
jmuhha +9
Czy znacie jakieś kursy/książki na prawko dla seniora? ᶘᵒᴥᵒᶅ
Chcemy, żeby babcia 76 lat zrobiła sobie prawo jazdy by mogła dojechać do lekarza, na zakupy czy do urzędu. Babcia ma wzrok jak sokół i tata zabiera ją na plac do pojeżdżenia gdzie już ogarnia + jezdzilaby nową toyotą xcroos Yaris gdzie sama hamuje przy przeszkodach
Jakby ktoś miał jakieś namiary na dobrą szkoły jazdy mająca cierpliwość w okolicach
Chcemy, żeby babcia 76 lat zrobiła sobie prawo jazdy by mogła dojechać do lekarza, na zakupy czy do urzędu. Babcia ma wzrok jak sokół i tata zabiera ją na plac do pojeżdżenia gdzie już ogarnia + jezdzilaby nową toyotą xcroos Yaris gdzie sama hamuje przy przeszkodach
Jakby ktoś miał jakieś namiary na dobrą szkoły jazdy mająca cierpliwość w okolicach
lofix +24
Taka mała ciekawostka z fabryki Tesli "Giga" pod Berlinem.
Przy każdej rampie z obu stron wisi przyczepione na trytytkach 8 "ajfonów" (przykryte plastikami, więc nie wiem jaki model, ale raczej nowszy niż starszy).
Wózek widłowy wyciąga towar z naczepy, na stelażach są kody kreskowe. IPhone czyta kod i wrzuca na komputer (zazwyczaj w innych firmach wózkowy skanuje kod ręcznie skanerem).
Dla zobrazowania skali. Główna hala (największa) posiada na pewno więcej niż 200
Przy każdej rampie z obu stron wisi przyczepione na trytytkach 8 "ajfonów" (przykryte plastikami, więc nie wiem jaki model, ale raczej nowszy niż starszy).
Wózek widłowy wyciąga towar z naczepy, na stelażach są kody kreskowe. IPhone czyta kod i wrzuca na komputer (zazwyczaj w innych firmach wózkowy skanuje kod ręcznie skanerem).
Dla zobrazowania skali. Główna hala (największa) posiada na pewno więcej niż 200
Robiłem zakupy świąteczne w sklepie o niemieckim szyldzie. Wchodząc do sklepu widziałem nieśmiałą, zaniedbaną dziewczynę. Brzydka, brudna, ale się nie narzucała, prosiła o kupienie bułki albo kilka groszy. Wziąłem kupiłem szynkę, ser, chleb, sok, parę owoców, kabanosy i zapakowałem do osobnej reklamówki. Po wyjściu wręczyłem jej. Nieśmiało to wzięła, wstydziła się chyba. Powiedziałem, że jeśli nie chce jałmużny to niech to potraktuje jako prezent albo odda, bo prosić się nie będę.
24 grudnia 2015, godzina 10.
Muszę podskoczyć do sklepu po soki, alkohol i ciastka. Spotkałem sąsiada, również jechał do tego samego sklepu. Śmieszkując zaparkowałem obok jego samochodu, on poszedł do sklepu, ja spod wejścia wróciłem się do samochodu. Idę ponownie do sklepu i kto wyskakuje do wchodzących klientów? Nasza biedna szkapa. I mówi do mnie, że dziękuje, że wigilia i czy mógłbym jeszcze jej coś kupić, bo głodna zjadła wszystko i we dwójkę im jedzenia nie starczy. Ja lekkie wtf, staram się wejść do sklepu, a tu na wózkach koczuje jej konkubent, pewnie wyłudza od ludzi złote z wózków. A zdradziły go wlepione we mnie ślepia. Powiedziałem, że jałmużna to nie fundacja. Kupiłem, co potrzebowałem, a przy samochodach sąsiad, który wcześniej zrobił zakupy i jak się okazało czeka, "lumpy spod wejścia się wyraźnie kręciły z zamiarem opędzlowania wozu". A ja sobie myślę, że kraść nie chcieli, ale uszkodzić mi samochód na pewno.
Przez cala sytuację nabrałem tyle goryczy... No i mam lekcję na przyszłość. Wy też wyciągnijcie z tego wnioski. Ja wiem jedno - sąsiadowi jestem bardzo wdzięczny. Mam nadzieję, że lubi orzechówkę od Soplicy.
Ja wracam do roboty z posiedzenia na tronie, bo mnie gonią, a wam życzę wesołych świąt!
Chyba zakrawa się pod #logikarozowychpaskow i #opowiescwigilijna