Wpis z mikrobloga

Tja, tak bardzo depresja. Jasne.Ja wiem, że to teraz na mirko modne, ale uszanujcie tych, którzy rzeczywiście zmagają się od lat z tą starą #!$%@?ą. Tag #depresja był stworzony dla ludzi, którzy cierpią i szukają pomocy. Stąd często takie nudne wpisy, typu "odstawiłem proch x, teraz biorę y". Nuda, nie? #przegryw, #usunkonto itd. I właśnie o to chodzi.
Depresja, wbrew trendowi na mirko, nie jest "something cool", nie jest fetyszem #!$%@? emo, dodatkiem do ich #!$%@? wizerunków scenicznych, "bo depresja tak fajnie dopełni moje wyobcowanie". Depresja to #!$%@?, ciężka choroba psychiczna, z którą ludzie walczą latami (ja od 15 lat, dla przykładu), którą leczy się w zamknięciu w psychiatryku, bardzo ciężkimi farmaceutykami, która często prowadzi do samobójstwa, pozornie bez powodu. To wróg, który zniszczy każde, nawet najlepiej zapowiadające się życie.
Masz doła? Rozumiem, wszyscy miewają. Ale dopóki nie znajdziesz się w stanie, w którym zaciągasz zasłony, wyłączasz telefon, zalegasz w łóżku i nie otwierasz drzwi, choćby nie wiem, kto i jak głośno się dobijał - błagam, oszczędź mi tagowania swoich smutków #depresja. Nie wiesz, czym naprawdę jest depresja. I obyś nigdy się nie dowiedział. Pokój z Tobą, ziom!
  • 22
@sunny-d: Przez 90% czasu maska dzielnie przylega do ryja i normalnie pracuję, spotykam się z ludźmi, jestem lubiany, normalny itd. Aż nagle z dupy, nawet bez powodu, przychodzi moment: nie mam siły, nie wstanę. Dzwonią z pracy - wyłączam telefon. Szef się martwi, przyjechał i się dobija - udaję, że mnie nie ma (szefowi powiedziałem, co ze mną nie halo, dlatego się martwi). I tak 3 dni, tydzień, 3 tygodnie. Jestem
@Ripper_roo: Najwyraźniej nie zrozumiałeś wszystkiego, co napisałem powyżej Twojego cytatu. Ja tego nie sprawdzam, nie komentuję wpisów innych, nie wrzucam im "Oh-ty-nieprawdziwa-depresjo". Napisałem to na mirko, w eter, by sami zainteresowani przemyśleli, czy naprawdę takie cool jest opisywanie się tagiem, założonym jako grupa wsparcia przez osoby, które (często w bardzo dojrzałym wieku) nie ogarniają życia, są pod opieką psychiatrów, mają #!$%@? psychotropami wątroby i żywoty, słowem - są chore... Serio, to
@WujekRemo: Tak jak napisał @spokojnychlopaczek w szpitalu psychiatrycznym dzięki temu, że jesteś na miejscu i pod stałą obserwacją masz większą i szybszą możliwość dojścia do siebie. Leki są wtedy dobierane pod Ciebie indywidualnie i jest sprawdzana reakcja. Fajnie to wygląda jak taka straszliwie zaburzona osoba po 2 miesiącach dochodzi do siebie i jest nie do poznania. Nikt by nie pomyślał, że leżała w psychiatryku.

@WujekRemo:

Leżysz w łóżku, w zaciemnionym pokoju i czekasz na śmierć. Taka właśnie jest depresja.

Taka jest twoja. A jak się czyta opis choroby, to postaci jest wiele. To jest najcięższy przypadek. Kolega lekarz z psychiatryka mówił, że jak zaczynają kuracje, to pilnują najmocniej chorych, bo zaczynają mieć energię i zdarza im się popełnić samobójstwo. Ale to właśnie najcięższe przypadki. A te lekkie to mają po prostu na co dzień lżejszą