Wpis z mikrobloga

Wykop to pewnie najgorsze miejsce na takie zwierzenia, ale jest mi dzisiaj naprawdę źle i muszę się gdzieś wyżalić. Założyłem specjalnie nowe konto, bo moje mam pod pseudonimem który wszyscy z mojego otoczenia znają.
Nigdy nie byłem doby z kobietami. Moja samoocena była niska i przez to przyciągałem do siebie niezbyt wartościowe osoby. Byłem kiedyś duszą towarzystwa, ale mimo to zawsze czułem, że czegoś mi w życiu brakuje. Pierwszy raz uprawiałem seks z kobietą mając 18 lat. Dziewczyna się we mnie zakochała, a ja chciałem tylko seksu. Zraniliśmy się przez to nawzajem. Później miałem koło 7 partnerek przez pierwszy rok studiów. Wszystkie były powiedzmy sobie szczerze poniżej oczekiwań zarówno pod względem wyglądu jak i charakteru. po prostu przyciągałem do siebie zdesperowane kobiety szukające kogokolwiek w życiu. Nie wszystkie były brzydkie, ale każda została skrzywdzona przez życie w jakiś tam sposób. Potem spotkałem w sumie całkiem przypadkiem dziewczynę która z początku niezbyt mi się spodobała, ale jakoś tak wyszło, że trafiliśmy do łóżka. Potem zaczęliśmy się spotykać. Pod względem charakteru nie spotkałem lepszej osoby w moim życiu. Byłem wtedy przekonany, że nie chcę nikogo na stałe, że potrzebuję więcej partnerek w życiu, a później przyjdzie czas na szukanie miłości. Przez to przez pierwszy rok trwania tego związku zdarzyło mi się pocałować z inną dziewczyną i ogólnie miałem do tego jakiś pociąg. Moja kobieta wiedziała o tym i było jej bardzo przykro z tego powodu. To były ciężkie czasy. Ostatecznie zrozumiałem, że nie chcę iść tą drogą i na prawdę postanowiłem stworzyć normalny związek. Co jednak z tego jeżeli ciągle w głowie miałem, że chciałbym ułożyć sobie życie z kimś innym. Mimo, że nie zdradzałem dziewczyny to czułem, że to nie jest to. Była to jednak jedyna bliska mi w życiu osoba. Prawdę mówiąc nawet mając jakichś tam kumpli, z resztą sporo, wszyscy mieli mnie tak na prawdę w dupie. Spędzaliśmy czas na imprezach itd, ale nikt nie był dla mnie nigdy bliski. To było takie towarzystwo od imprezy do imprezy. Po prawie czterech latach rozstałem się z dziewczyną. Było to spowodowane tym, że w naszym związku ciągle były problemy. Z seksem, z różnicami charakterów, z tym jak chcieliśmy spędzać czas. Ogólnie ze wszystkim. Ja dodatkowo chciałem przeżyć coś innego w życiu spróbować seksu w trójkącie, poznać nowych ludzi. Od tego czasu minął prawie rok. Przez pierwsze trzy miesiące, mimo, że to ja rozstałem się z nią a nie odwrotnie, cały czas rozpaczałem i myślę, że byłem bliski depresji. Spotykaliśmy się dalej mimo rozstania czasem. Od trzech miesięcy nie widziałem się z nią. Przespałem się z kilkoma dziewczynami (podobnymi jak przed związkiem). Spróbowałem tego #!$%@? seksu w trójkącie który z resztą nie dał mi żadnej satysfakcji. Zostałem całkowicie sam. Znajomi dla których i tak wcześniej nic nie znaczyłem nie byli dla mnie żadnym oparciem. Nawet się już z nimi więcej nie spotykam. Moja była dziewczyna przez ten czas miała bardzo dużo oparcia u swoich znajomych. Dorwała towarzystwo w którym dobrze się czuje, przespała się z paroma fajnymi osobami (ja byłem jej pierwszym) i układa sobie jakoś życie. Wiem, że jak wrócimy do siebie to nasze problemy wrócą, a nawet jeszcze będzie gorzej. Jej rodzice mnie nienawidzą, znajomi również. Można by wyliczać. Nie mam po prostu siły na nic. Z końcem roku tracę prace, ale mam to w dupie. Nawet nie zacząłem szukać następnej. Bardzo możliwe, że nie skończę studiów, mimo, że został mi tylko jeden przedmiot do zaliczenia magisterki, ale to też mam w dupie. Ostatnie dni chodzę do pracy po czym wracam do domu i zajmuję swój umysł głupotami, żeby nie myśleć. To daje mi trochę ukojenia, tak jak dla alkoholika napicie się gorzały. Nie dbam o nic i o nikogo. Normalne, ładne dziewczyny interesują się mną, ale to w jakim jestem stanie emocjonalnym nie pomaga mi w nawiązywaniu żadnych kontaktów. Pewnie wyleje się na mnie morze hejtu, ale nawet o to nie dbam. Chciałem się tylko wyżalić bo w tym #!$%@? życiu nie mam nawet jednej osoby z którą mógłbym pogadać.
#feels #depresja
  • 12
@MrGreeneye: Pewnie tak, ale w moim związku było ogólnie bardzo dużo problemów. Części nie dało się w żaden sposób rozwiązać i nie byłem w nim szczęśliwy.
@dolores007: Nie wiem. Na chwilę obecną chciałbym mieć fajnych znajomych i zająć się czymś w końcu w życiu. Nigdy nie miałem pasji która by mnie całkowicie pochłonęła. Chciałbym być szczęśliwy sam ze sobą. Wtedy wszystko przyszło by samo. Kobiety nie dają szczęścia jak i
@ciezkie_czasy: i wiesz... Chociaż głupio to zabrzmi - zajmij się czymś. Rzeczywiście nie ma sensu rano wstawać, jeśli nie ma się nic do roboty, ani jakiegoś celu do realizacji, choćby najprostszego, jak po pracy pójść po zakupy.
@ciezkie_czasy: i coś Ci powiem. Ja też przechodziłam przez podobne kwasy w życiu. Wisiałyby pewnie mocno nade mną do tej pory, ale wyprowadziłam się z miasta, nie mijam starych znajomych, mam nowych, nowego faceta, nowe życie, a tamto to przeszłość i #!$%@? z tym, nie pamiętam i jestem szczęśliwa :D
@dolores007: Dzięki za to. Zostałaś moją wykopową przyjaciółką. :P Chyba masz rację, patrzyłem na to jak na uciekanie przed problemami, a może to po prostu stworzenie sobie nowej szansy w życiu... Chyba muszę podnieść z powrotem rękawice zamiast jęczeć jak #!$%@?. Po prostu już trochę mi w życiu brakuje sił. Zawsze myślałem, że jestem kozak, bo nic mnie nigdy nie ruszało. Ostatecznie okazało się, że po prostu nie miałem dotychczas żadnego
@ciezkie_czasy: Jak tak to rozegrałeś to miałeś powód. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Nie sądzę,że tylko o ten trójkącik ją zostawiłeś. Były kwasy,to nie było to,ale teraz jak posiedziales trochę sam to idealizujesz tamtą sytuację. Jak chcesz się wyżalić i pogadać to PW.