Wpis z mikrobloga

Mógłby mnie ktoś wytłumaczyć fenomen marihuehueniny pośród szerokiego grona szczycącego się zdecydowanie antynarkotycznymi poglądami? Dlaczego pośród sebixów i całej reszcie panów pozbawionych włosa na czerepie, a przecież i będących przed trzydziestką i bez raka, marihuana wyróżniana jest w sztuczny sposób od reszty używek? Dlaczego gloryfikują oni jedną substancję kategorycznie odcinając się od innych traktując użytkowników jak zwykłych ćpunów sami nigdy nie używając tego określenia w stosunku do siebie? Skąd to internetowe lobby przedstawiające thc jako remedium na każdą chorobę, od raka, poprzez klastrowe bóle głowy, epilepsję, stwardnienie rozsiane, reumatyzm, ból dupy, migreny, wegetarianizm, homoseksualizm i genderyzm, przy jednoczesnym i absolutnym braku wszelkich efektów ubocznych.

Rozumiem podział na twardogłowych użytkowników etanolu i nikotyny klasyfikujących wszystkie inne używki jako narzędzie do przegrywania i instrumenty szatana, wrzucających wszystko inne, począwszy od thc i kwasy, poprzez mdma i fetę, skończywszy na mecie czy haśle kluczu - bagażu pojęciowym dla ludzi nie mających żadnej wiedzy w temacie - "dopalaczach", do wielkiego worka z napisem ZUO. Pomimo tego, że sami część tego zua duszkiem wypijają co sobotę przy stoliku, a potem na spalają na balkonie ze szwagrem, to jednak jest to zuo oswojone, zuo do którego wszyscy przywykli i zawsze było, i nawet państwo reglamentuje, takie zuo to jak nie zuo.

Jednak marihuana nie wpisuje się w ten schemat. Tak jak bywa wielu wyznawców Trójcy Pasków na odzieży, dla których feta przy trzepaku, czy tam w garażu Matiego jest powszechna niczym cukier w ciasteczkach z thc u dekadentów w hipsterskich klimatach, to jednak tylko marihuana jest lobbowana w mediach, tylko ona jest wyniesiona na zupełnie inny poziom względem reszty nielegalnych używek. Jednocześnie traktując o wszystkim innym, nawet u wielu zwolenników, jak o czymś z zupełnie innej ligi. Dlaczego hasło legalizacja domyślnie implikuje legalizację właśnie marihuany? Dlaczego przy wszelkich doniesieniach o dopalaczach pojawiają się głosy *hurr durr zalegalizujo marihuehueninę to nikt nie będzie palić tego gówna*, a nie *hurr durr zalegalizujo fetkę to nikt nie będzie wciągał jakichś soli do kąpieli* czy *hurr durr zalegalizujo mdmkę to nikt nie będzie zżerał jakich krążków na których nie wiadmo co jest* albo *hurr durr zalegalizujo kwasy to nikt nie będzie fajczył jakichś mieszanek ziołowych na krzywe fazy*. Czy jest to wyłącznie kwestia popularności danej używki? Gdyby przykładowo mdma było tak popularne jak marihuana, to o niej słyszelibyśmy w mediach, to o terapiach z jej wykorzystaniem w zwalczaniu stresu pourazowego i *medycznym extasy* pojawiało się w dyskusji publicznej? Czy o niej powstawałyby piosenki nawołujące do syntezowania, połykania i legalizowania? Czy gdyby przenieść upodobania konsumencie sprzed kilkudziesięciu lat to samo huczałoby w mediach o eterze? Czy też jest to kwestia kombinacji wielu czynników (jakich), włącznie z popularnością? Ewentualnie cóż stoi za popularnością właśnie tej używki na całym świecie? Bo osobiście uważam, że marihuana używką jest no taką średnią bym powiedział ( ͡° ͜ʖ ͡°).

#marihuana #narkotykizawszespoko #narkotyki #pytanie #pytaniedoeksperta #pytaniezdupy #rozkminy #seba
  • 15
Prawdopodobnie dlatego że jest to używka zupełnie innego kalibru, nie czyniąca takiego spustoszenia w organizmie jak cięższe specyfiki. Wiem, że cała masa substancji mocniejszych od trawki którymi też ciężko było by sobie coś zrobić, ale nie przeniosło się to jeszcze do świadomości społeczeństwa. W tej chwili nawet typowe janusze potrafią powiedzieć o marihuanie, że powinna być legalna, ale spróbuj takiego zapytać o LSD.
@krl_krl: przykladowo: cukier vs syntetyczne slodziki (sorbitol, acesulfam...)

cukier pozyskany z natury, wiemy jaki ma dokładnie wpływ na człowieka i w jakich ilościach możemy go spożywać.
Slodziki, mimo że dopuszczone do stosowania, maja niejasny wpływ na rozwój nowotworów.
@zavalita: palenie marihuany to najgorszy sposob jej zazywania, sprobuj cos z konopiami zjesc, a jak Ci sie nie spodoba to po prostu zaczekaj na raka, wylecz się dzięki RSO i zrozum dlaczego konopie to nie dopalacz, ani zwykla uzywka.
@staryhaliny: Równie dobrze można brać pod uwagę syntetyczne przecież antybiotyki i naturalnie występujące trucizny. Poza tym sama *wprost z natury* sacharoza jest szkodliwa na szkliwo zębne, obniża wchłanialność niezbędnych mikroelementów jak chrom i miedź, oraz wpływa niekorzystnie na działanie trzustki.

@wapserdak: w dyskusji chodzi o sebixów walczących o legal. A tacy w zdecydowanej większości palą, nie jedzą. Ponadto istnieje ogrom używek bezwarunkowo lepszych od trawy, niezależnie od sposobu administracji. W