Wpis z mikrobloga

Co ta #studbaza... ;-)

Tekst prosto z Facebooka:

Nie od dziś wiadomo że w SGH hajs musi się zgadzać ( co, jak również nie od dziś wiadomo, nie ma odzwierciedlenia w sytuacji finansowej samej jednostki). Być może to z powodu tej udzielającej się hajsowej obsesji, okolice uczelni obrosły w Grażyny i Januszy świata biznesu, prawdziwe Wilki z Pola Mokotowskiego.

Godzina 8:02- wjeżdzam spóźniona i zaspana na bezpłatny, niestrzeżony parking uczelniany. Minutę później stwierdzam absolutny brak miejsc. Dostrzegam samochody ustawione równolegle, tuż za tymi zaparkowanymi prostopadle. „Debile”- szufladkuję ich w myślach. Następnie przeprowadziwszy szybki rachunek zysków i strat, dochodzę do wniosku, że obecność sama się nie dostanie. Dołączam więc zdesperowana do szufladki z debilami. Wiedziona wyrzutami sumienia piszę na wyrwanej z zeszytu kartce „Przepraszam, jeśli Cię zastawiłam. Kończę o 9:30.” Dopisuje też swój numer telefonu, żeby zastawiony delikwent mógł w razie czego wyciągnąć mnie z sali.

Wysiadam. I wtedy pojawia się on. Znaczy najpierw pojawia się zapach wody ognistej. Dopiero później on.

„Na luzie zostawiła? Ręczny opuściła?” – przypominam sobie o tym, że chyba automatycznie zaciągnęłam hamulec parkując. Zaprzeczam odruchowo.

„To czego mi k**a na tym parkingu szuka?! Pierwszy raz k*a jest?”- Zgodnie z prawdą potwierdzam.

Tym czasem mocno wczorajszy obdartus perioruje dalej „P*a pyskować mi tu k*a będzie. Spuści hamulec albo w*********ć z mojego parkingu!”.

Na horyzoncie kuśtykając pojawia się Żulien. Jej niegdyś blond włosy opadają zlepionymi kaskadami prosto na twarz.

„Co jest?”-pyta. „Wyprostuj no koła kochanienika”- dorzuca.

„Krzyczą na mnie. Krzyczą...”- myślę spanikowana. Zszokowana wsiadam do samochodu. Nie przypominam sobie, żeby krzyczano na mnie w ciągu ostatnich kilku lat. Karnie opuszczam hamulec i prostuje koła. Nerwowo patrzę na zegarek. 8:10. W głośnikach włącza się Vivaldi. Cała sytuacja wydaje się przez to jeszcze bardziej groteskowa.

„No- świetnie kochanienka”-chwali mnie Żulien-„ teraz dopilnujemy tutaj, żeby żadna laweta Cię nie odholowała. Jeszcze tylko kawa i możesz lecieć na zajęcia”. Natychmiast wyobrażam sobie, jak wchodzę do pobliskiego Mokpola, kupuję paczkę najtańszej kawy, tracę kolejne dziesięć minut w kolejce, za jakąś niezbyt krzepką babcią i w końcu wręczam kawę Żulien. Czy każdy z „Debili” kupił jej paczkę kawy? A jeśli tak to co z nią robi? Sprzedaje?

„Kawa?” – powtarzam tępo. O 8 rano nie jestem najszybszym myślicielem na ziemi.

„No na kawę da i popilnujemy”- tłumaczy jak dziecku.

„A... jasne! Na kawę.”- czuję jak spada na mnie nagła fala oświecenia. Wyciągam portfel. Z portfela smutno patrzy na mnie samotna stuwa.

„To może po zajęciach?”- pytam. Żulien zagląda mi ukradkiem do portfela.

„Nie, nie... wydam.” Skrupulatnie odlicza dziewięćdziesiąt pięć złotych.- „Nie stresuj się już lalka. Będzie dobrze. Popilnujemy” I krzepiąco klepie mnie po ramieniu, w reakcji na co spinam się jeszcze bardziej. Nie lubię, gdy ktoś nazywa mnie „lalką”. Jeszcze bardziej nie lubię, gdy ten ktoś klepie mnie krzepiąco (wg niego) po ramieniu.

Zdyszana wpadam do sali o 8:17. Kontestuje, zerkając ukradkiem na listę, że Obecność rzeczywiście sama się nie dostała. Nieobecność za to dostała się sama jak najbardziej. Zuch dziewczyna.

W połowie zajęć spoglądam przez okno i dostrzegam, że mój samochód zdecydowanie nie stoi tam, gdzie go zostawiłam. Gorączkowo zastanawiam się, czy w stresie nie zapomniałam czasem zamknąć drzwi i czy Janusz z Grażyną (vel Żuliettą) nie podprowadzili mi samochodu oraz czy oby nie kierują się właśnie dorogą na Terespol.

Tymaczasem okazuje się, że osoba formalnie Nieobcena także może dostać ujemne punkty za aktywność.

Wracam na parking. Mój samochód stoi elegancko zaparkowany po drugiej stronie parkingu, a Żul z Żuliettą machają to mnie przyjaźnie. Odjeżdżam w rytmie „Zimy” Vivaldiego, przeklinając się w myślach za to że w ogóle wstałam z łóżka.

Koniec aktu pierwszego.

#januszebiznesu #sgh #wtf


#pasta
Mr--A-Veed - Co ta #studbaza... ;-)

Tekst prosto z Facebooka:

 Nie od dziś wiado...

źródło: comment_wN3IBZR22Jv0Dz1QXotFrJZwUHqsmZ1Q.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz
@Mr--A-Veed: wątpię, żeby to była pasta, tam faktycznie jest ekipa parkingowych. Ale jak przyjedziesz na tyle wcześnie, żeby zaparkować to nic od Ciebie nie chcą, a dzięki nim można zaparkować na luzie przed innymi autami, przez co diametralnie zwiększa się liczba miejsc. A pani żulietta jest miła :p
  • Odpowiedz