Wpis z mikrobloga

Patologia rozwoju osobistego to temat dzisiejszego wpisu. Miało być o czymś zupełnie innym, ale jak zobaczyłem Julianka, to już wiedziałem, że "nie wytrzymie" i napiszę tu pojazd po środowisku rozwoju osobistego, żeby wam pokazać co się z czym je oraz ostrzec przed takimi idiotami jak on! Będzie ściana tekstu, ale muszę to z siebie wyrzucić ;P! Gotowi? No to jedziemy!

*

PATOLOGIA 1
NA WSZYSTKICH MA TO DZIAŁAĆ, A JAK NIE DZIAŁA TO "JEST Z TOBĄ COŚ NIE-TAK"
Zazwyczaj ze szkoleniami w stylu "zostań samcem alfa" są prezentowane określone metody, które - według prowadzących - mają zapewnić skuteczność w osiąganiu danego celu. Niestety - większość z tych prowadzących nie w ogóle pojęcia o czym mówi! Doprowadzają w ten sposób do popełniania błędu centracji, a po drodze projekcji - jeśli sprawdziło się u mnie, ma się sprawdzić u wszystkich! Nie sprawdza się? "JESTEŚ IDIOTĄ!", "CZEMU MARNUJESZ MÓJ CZAS I CZAS GRUPY?!", "TOBIE JUŻ NIC NIE POMOŻE!" itd.

*

PATOLOGIA 2
ZAMIENIAMY LUDZI W ROBOTY
Jeśli nie zdarzyło nam się być osobami, które bezpośrednio doświadczyły Patologii 1, to idziemy w tej maszynie dalej i staram się zastosować proponowane "narzędzia" we własnym życiu. I się zaczyna!

Wyobraźcie sobie, że zapisujecie się do ~30sto osobowej grupy na zajęcia pt. "Podstawy treningu siłowego". Wchodzicie na salę i widzicie mnóstwo sztang, ławeczek itd. - robi to na was wrażenie... a jeszcze większe wrażenie robi na was gość, który do was przychodzi, czyli trener. Facet w średnim wieku, świetnie zbudowany, zadbany, rewelacyjna prezencja. I ten człowiek mówi wam coś w stylu:
- Teraz dobieramy się w grupy 5cio osobowe i znajdujemy sobie ławeczkę, a następnie na sztangę zakładamy dodatkowe 50kg obciążenia i ćwiczymy. Każdy z was musi zrobić w przedziale 8-12 powtórzeń. JEDZIEMY!

Przecież to jest obłęd! Część z tych ludzi może bez problemu sobie z tym poradzić! A co z tymi, którzy dadzą radę zrobić taką jedną serię, ale dalej już sobie nie poradzą? A co z tymi, którzy są na tyle początkujący, że mogą mieć problemy z wyciśnięciem samej sztangi? Kto ich będzie asekurował? Przecież oni mogą sobie zrobić krzywdę!!!

To jest obłęd, owszem, ale nie na niektórych szkoleniach! Na niektórych szkoleniach to norma. I potem się dziwić ludziom, że mają jeszcze większe problemy niż mieli! No ale w końcu hajs musi się zgadzać, prawda?

*

PATOLOGIA 3
JEDNO WIELKIE PRANIE MÓZGU
Niestety - ludzie, którzy będą na takich szkoleniach, będą poddawani permanentnemu praniu mózgu. Tu już nie można mówić o tym, że "niechcący" się zastosowało socjotechnikę, której się nawet nie znało (a większość z nas nieświadomie wykorzystuje je każdego dnia)! Tu trzeba powiedzieć jasno - te szkolenia/spotkania są tak konstruowane W OPARCIU o te techniki. Jeśli ktoś z was czytał "Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka" R. Cialdiniego (bardzo polecam, rewelacyjna książka) i był na takim spotkaniu/szkoleniu, to doskonale wie o czym mówię. Efekt? Osoby, które są nastawione do szkolenia/szkoleniowca negatywnie są odsuwane od grupy i mają taką sieczkę w głowie, że boją się o tym mówić nawet po szkoleniu... a osoby, które są nieświadome zaczynają mieć drenowane portfele.

*

PATOLOGIA 4
UZALEŻNIENIE OD SZKOLEŃ
Jak ktoś już wpadnie w pętle szkoleniową, to ciężko tej osobie będzie z tego wyjść. Lecą kredyciki i nagle jesteście na minusie np. -20 000tys. zł! A to dopiero początek. Bo widzicie - tu nie chodzi o to, żeby kogoś PRZESZKOLIĆ, ale o to, żeby kogoś SZKOLIĆ (bo po co komuś pomóc lub kogoś wyleczyć, skoro można pomagać i leczyć... a przy okazji czerpać z tego niesamowite profity?). Jest taki blog https://diligito.wordpress.com/ na którym piszą osoby, które miały szansę szkolić się u Grzesiaka i opowiadają historię w stylu "Poszedłem rozwiązać jeden problem za 4h spotkania, które kosztowało mnie 3 000tys.zł... problemu nie rozwiązałem, ale mam 3 nowe". Jest to "przeramowanie" problemu, standard.

Człowiek ma w głowę wbudowany mechanizm uwagi. I ta w środowisku naturalnym kierowana jest też na nowe bodźce. Np. jesteście w sali na lekcji/zajęciach/w pracy i do tej sali nikt nie wchodzi przez określony czas... a potem nagle uchylają się drzwi i ktoś wpada do pomieszczenia. Wasza uwaga zostanie skierowana w tamtym kierunku, żeby zbadać czy nowy bodziec zagraża waszemu życiu i zdrowiu (poczujecie np. że podniosą wam się uszy ^_^). Jeśli bodziec nie będzie problemem, wracacie do dalszych zajęć. Jednak jeśli taki bodziec powtarzałby się co 20-30s, to przyzwyczaicie się do niego i uznacie, że tak właśnie wygląda dane środowisko w stanie naturalnym - jest to habituacja. To samo dzieje się z wypłatą! Na początku dostajecie te 15k na konto i jest ogromna radość. W następnym miesiącu to samo i to samo... ale już po kilku miesiącach będziecie wręcz oczekiwali tej wypłaty, a po paru latach okaże się ona za mała - przyzwyczailiście się. Jednak, gdy pierwszy raz dostajecie taką wypłatę, to macie ogromny skok dopaminy - i na tym opierają się szkolenia.

Takie spotkania nie chcą was zmieniać, one mają na celu "być zajebistymi". To ma być zajebiste spotkanie prowadzone przez zajebistego trenera, gdzie poznacie zajebistych ludzi, dowiecie się zajebistych rzeczy, nauczycie się zajebistych umiejętności i ogólnie zajebiście spędzicie czas. A przecież chcecie się czuć zajebiście, prawda? No i kiedy ten "hype" poszkoleniowy zacznie opadać - chcecie go poczuć znowu, więc idziecie na kolejne, oczywiście zajebiste, szkolenie. Kilka szkoleń i już wpadacie w uzależnienie.

PS
Te jednorazowe skoki "radości" to tzw. "gratyfikacja" i nie ma ona nic wspólnego ze szczęściem. Szczęście to permanentny stan, a jeśli chcecie poczytać o tym więcej, to odsyłam do światowej klasy psychologa Martina Seligmana i jego książki "Prawdziwe szczęście" oraz do książki "Przepływ", której autorem jest Mihály Csíkszentmihályi.

*

PATOLOGIA 5
PIJARY I MARKETYNGY, A NIE WARTOŚCIOWA TREŚĆ
Większość szkoleń i książek to nie szkolenia i książki. Nie, nie, nie. To "produkty szkoleniowe" ;). Nazwa fajna, chwytliwa... i też pokazująca jak to wszystko działa. Kiedyś kupowało się przedmiot i on był na lata, dzisiaj kupuje się jakieś urządzenie i dziwnym zbiegiem okoliczności psuje się ono tuż po zakończeniu okresu gwarancyjnego. Co za pech. I masz ci los - musisz iść i kupić nowe. W naszych czasach nie opłaca się sprzedawać aut - opłaca się je serwisować. Nie inaczej jest w światku rozwoju osobistego.

Co rusz, powstają nowe i wspaniałe produkty szkoleniowe. Poprzednie się dezaktualizują, więc musimy kupić coś nowego. Zapętlamy się w kupowaniu i byciu "rozwojowym", ale tak naprawdę nie rozwijamy siebie w ogóle. A produkty mają świetny marketing! Są ładnie opakowane, mają ciekawe logotypy, są kolorowe, zawierają trudne słowa w języku angielskim - cuda na kiju. Łatwo jest dać się zwieźć błyskotkom i ludzie to robią. Idą do księgarni, bo chcieliby coś poczytać i co kupują? To, co znają! A co znają? To, co jest popularne! A co jest popularne? To, czego wszędzie jest pełno... A że znają Grzesiaka z telewizji śniadaniowej TVN, to kupują jego książki. I co z tego, że obok może leżeć rewelacyjna książka "7 nawyków skutecznego działania", która jest klasyką gatunku, jeśli nie jest popularna?

*

**Było trochę o szkoleniach, to teraz skupimy się na autorytetach tego świata, a więc naszych ukochanych "coachach" ^_^

*

PATOLOGIA 6
SAM(A) NIE UMIEM I DLATEGO POMAGAM
Brutalna prawda - większość osób, która prowadzi szkolenia, sama ma problemy ze zrozumieniem siebie i tematyki. Często dzieje się tak, bo chcemy podzielić się jakąś wiedzą z innymi i dlatego wybieramy ten sposób przekazywania informacji. W tym nie ma nic złego - jedni piszą blogi o kodowaniu, inni prowadzą kanały na yt o gotowaniu, a jeszcze inni robią szkolenia np. z motywacji.

Złe jest stawianie się w roli autorytetu i zgarnianie grubego hasjsu od innych ludzi, gdy tak naprawdę autorytetem jest się żadnym. Wyobrażacie sobie, że jest organizowane spotkanie dla młodych rodziców o tym jak wychowywać dziecko... i prowadzi je osoba, która nie ma dziecka? Albo spotkanie o dietetyce, sporcie i zdrowym żywieniu prowadzone przez osobę z nadwagą? Bo ja nie. ALE w świecie rozwoju wszystko jest możliwe, bo przecież "każdego dnia możesz wszystko" ( )

Powtarzam - nie ma nic złego w organizowaniu takich spotkań pro bono. Np. jeśli ktoś ma wadę wymowy i będzie robił spotkania z zakresu komunikacji, autoprezentacji itd. to jest to spoko, nawet uważam, że jest to szlachetne. ALE NA BOGA! Wyprowadźcie najpierw SIEBIE na prostą, a później dopiero nauczajcie za pieniądze!

Najlepszym przykładem obrazującym powyższą patologię jest "inteligencja finansowa" - dziedzina rozwoju osobistego zajmująca się pieniędzmi, ogarnianiem domowego budżetu, przychodami pasywnymi itd. Dlaczego? Dlatego, że większość spotkań "jak zostać milionerem" jest prowadzona przez osoby, które groszem nie śmierdzą... a wręcz toną w kredytach (pewnie zaciągnięte na szkolenia ;P).

*

PATOLOGIA 7
NIE ZNAM SIĘ TO SIĘ WYPOWIEM
Kolejna potężna patologia to kompletny brak ELEMENTARNEJ wiedzy na tematy, na które się dana osoba wypowiada. Już zresztą "pal sześć" z wiedzą tematyczną, ale ci ludzie w ogóle(!) nie mają kompetencji dydaktycznych! Nie wiedzą jak prowadzić szkolenia, jakich narzędzi używać, by wszyscy mieli szansę się rozwijać oraz aby nikomu nie zrobić krzywdy.

Z tym również jest związane pewne "tabu" szkoleniowe. Jakbyście poszli na jakiś warsztat np. z zakresu zarządzania sobą w czasie, jest bardzo prawdopodobne, że w ogóle nie zostaną wam podane źródła, na podstawach których to szkolenie zostało opracowane! Sam kiedyś na takim byłem i laska przez 5 godzin robiła ćwiczenia z zakresu tej właśnie tematyki (zarządzanie sobą w czasie) - szkolenie było oparte na "Macierzy Eisenhowera" spopularyzowanej przez wspominaną już książkę "7 nawyków skutecznego działania". Przez tych kilka godzin nie pojawił się ani jeden slajd, który mówiłby o źródle wiedzy. Inny przykład? Szkolenie na temat typologii osobowości (tzw. "kolory klienta" opracowane na podstawie typologii temperamentów Hipokratesa). Pod koniec szkolenia spytałem się o bibliografię i zostałem poproszony o odezwanie się na fanpage'u tego szkoleniowca. Napisałem. Odpowiedzi nigdy nie dostałem.

Uważam, że to fajne, że zna się GTD i się stosuje to w życiu... ale jak robi się szkolenie z zarządzania sobą w czasie, to trzeba mieć w cholerę większą wiedzę i doświadczenie niż tylko znajomość jednego systemu! Dodatkowo - fajnie byłoby się podczas prezentacji pochwalić wynikami BADAŃ NAUKOWYCH, które wyjaśniają dane zjawisko, a nie tylko własnymi insynuacjami. OK - rozumiem, że sypanie statystykami przez 1,5h będzie nudne, bo nie po to robi się wykład lub szkolenie... ale należy zadbać o to, by pokazać, że wiedza, którą prezentujemy nie jest wyssana z palca, a w konsekwencji - wskazać konkretne źródła, które będą bogatsze w te dane (w razie, gdyby ktoś chciał sobie poszperać).

*

PATOLOGIA 8
NIE JESTEM POTRZEBNY, TO ZROBIĘ TAK, ŻEBY LUDZIE MYŚLELI, ŻE JESTEM
Dla mnie sprawdzenie czy ktoś jest dobrym szkoleniowcem to sprawdzenie czy jego szkoleniami mogłaby być zainteresowana jakaś firma. Dlaczego? Bo to jest prosty układ - żadna rozsądna i szanująca się firma nie zatrudni za gruby hajs konsultanta zewnętrznego, który pomoże im rozwiązać jakiś problem... jeśli nie będzie miała pewności, że tak będzie (chyba, że zatrudniają Grzesiakopodobych ludzi, żeby był lans).

Większość szkoleniowców ucieka od takich wyzwań daleko i prowadzi szkolenia "coachingowe" dla pojedynczych osób, które w ilości kilkudziesięciu sprowadzane są do jednej sali na - jak już wiadomo - zajebiste szkolenie. Takie osoby nie będą w stanie zrobić krzywdy takiemu szkoleniowcowi, jeśli okaże się, że spotkanie było do dupy. Wpisy na fb się usunie, oburzonych się zbanuje i pozamiatane. Ale z firmą już tak łatwo nie pójdzie. O nie! Firmy mają kontakty i znajomości, markę i opinię... i jeśli coś im się nie spodoba, nie zawahają się użyć tego wszystkiego, żeby takiemu "szkoleniowcowi" wejść w pięty. Poczta pantoflowa nadal ma się świetnie i dlatego kiepscy trenerzy omijają dobre firmy jak ognia.

A co z certyfikatami? Powiem wam tak - jak będziecie chcieli mieć certyfikat, to załóżcie sobie startup, przygotujcie ładną graficzkę i sobie go wydrukujcie ;). CO WIĘCEJ! TERAZ SAMI MOŻECIE ROBIĆ SZKOLENIA CERTYFIKOWANE ;D! Rada ode mnie - nazwijcie certyfikat jakoś po angielsku, żeby lepiej brzmiał ( )

*

PATOLOGIA 9
COACH DOBRY NA WSZYSTKO**
Najbardziej irytująca mnie patologia tego środowiska! Wyobraźcie sobie skalę od -10 przez 0 do +10. Skala ta obrazuje ogólny stan zdrowia psychicznego danej osoby. Osoby z zakresu -10 do 0 to osoby, które są chore. One potrzebują fachowej pomocy. Rola trenera może się zacząć od momentu 0 i prowadzić do +10 (byłoby super). Czyli mówiąc prościej - jak trenujecie piłkę nożną i (nie daj Boże) złamiecie sobie na treningu nogę, to nie idziecie do trenera, żeby was naprawił. Idziecie do lekarza. Za to jak już wyzdrowiejecie, to nie idziecie do lekarza, żeby was trenował, ale do trenera (oczywiście - fajnie jest jak lekarz i trener to jedna osoba ^_^). Nie jest tak w środowisku rozwoju osobistego. O nie!

Jak ktoś jest z przedziału -10 do 0 to - jak już mówiłem - potrzebuje fachowej pomocy! FACHOWEJ! Potrzebuje psychologa, psychoanalityka, psychiatry, a więc osoby, która ma WARSZTAT oraz DOŚWIADCZENIE w pracy z takimi osobami... a nie trenera. I tu jest zonk! Otóż osoby z przedziału -10 do 0 często zamiast do psychologa trafiają do trenera! Dlaczego? Bo ludziom dookoła lepiej mówić, że ma się "personalnego trenera" niż, że "chodzi się do psychologa". Inna sprawa jest związana z "czarem" tych osób.

I taki trener zaczyna "pomagać" takim ludziom z depresją. Nie ma w ogóle żadnego warsztatu, ale ciśnie! Tutaj trzeba nadmienić, że narzędzia coachingowe różnią się od narzędzi psychologa. To trochę tak jak z gospodarkami światowymi i gospodarką Polski - te same mechanizmy, które sprawdzą się w USA, Anglii lub Francji, w Polsce mogą okazać się tymi, które jeszcze bardziej pogłębią ekonomiczny stan naszego kraju. To, co sprawdza się w pracy z ludzi z przedziału 0 do +10 (narzędzia coachingowe) mogą komuś z depresją wyrządzić poważną krzywdę!!! No ale jak już mówiliśmy sobie wcześniej - hajs musi się zgadzać!

*

PATOLOGIA 10
FAŁSZYWE INTENCJE
No i na sam koniec moje ulubione - fałszywość intencji.

Wyobraźcie sobie, że siedzimy sobie na ławce nieopodal waszego domu i wy stwierdzacie, że jesteście głodni. Ja wyciągam z torby jabłko i daję je wam mówiąc:
- Jedz śmiało, ja nie nie jestem głodny i mam w domu.
I teraz! Mogę w tym przypadku być manipulatorem albo osobą szczerą w zależności od moich intencji (pragnę podkreślić fakt, że sytuacja się nie zmienia - działanie jest takie samo w obu przypadkach... zmienne są intencje i motywacja).

Manipulatorem będę wtedy, gdy sam będę bardzo głodny, ale wiem o tym, że mogę za 30min pójść do was do domu i sobie coś zjeść od was. W końcu dałem wam jabłko - mój gest był szlachetny... tyle, że w waszym domu nażrę się tyle, że moglibyście sobie za to kupić ciężarówkę jabłek ;). Szczerą osobą będę wtedy, gdy sam jestem autentycznie najedzony, a posiłek u was w domu to sprawa opcjonalna.

Tak samo jest ze szkoleniowcami! Większość z nich mówi, że chce wam pomóc, że chce waszego dobra i żebyście się rozwijali (wartości deklarowane). Wykonuje w stosunku do was mnóstwo dobrych gestów - poświęci wam czas, porozmawia, "zrozumie". Czujecie, że tak dobrej osobie wypadałoby się zrewanżować... i zapisujecie się do nich na coachingi.

Z intencjami jest też związany ogromny problem autorytetów szkoleniowych - oni zawsze chcą być dla ludzi prawidłową odpowiedzią. Zawsze wszystko wiedzą najlepiej, na wszystkim się znają, zero pokory. Dlatego m.in. postanowiłem, że na swojej drodze życiowej wolę być dla ludzi prawidłowym pytaniem.

*

I tym oto punktem oraz wnioskami zamykamy naszą listę patologii rozwoju osobistego. Teraz będzie trochę właśnie o rozwoju osobistym, szkoleniach i coachingu w ogóle, żeby wam trochę pokazać o co w tym wszystkim chodzi, byście mieli większą świadomość ;).

*

COACHING A SZKOLENIA, PSYCHOLOGIA A SOCJOLOGIA - RÓŻNICE
Wyobraźcie sobie, że macie różne pliki na komputerze pochowane w różnych folderach na różnych partycjach. I teraz - jeśli część z tych plików wrzucicie w jedno miejsce, to one zaczną ze sobą pracować i stworzą większą, działającą całość. Tym jest coaching - zajmuje się tym, co już macie w waszych głowach i "zrzucaniem" tego w jedno miejsce po to, aby zwiększyć waszą efektywność. Coaching to zazwyczaj pytania i dochodzenie do pewnych wniosków, odkrywanie siebie.

A teraz wyobraźcie sobie, że instalujecie na waszym komputerze kompletnie nowe oprogramowanie - tym zajmują się szkolenia. Nie wiecie czegoś, nie znacie się na czym, więc idziecie na szkolenie i (teoretycznie) macie podstawy umiejętności.

Psychologia klasyczna zajmuje się waszym systemem operacyjnym... a żeby być bardziej precyzyjnym - jak postawić system na nogi, gdy się #!$%@? ( ͡º ͜ʖ͡º). Psychologia pozytywna zajmuje się czymś a'la "podkręcanie procesora i uprawnianiem działania danego systemu". Jeśli zaś zaczynacie egzystować w jakiejś sieci (LAN, Internet), to owa sieć to domena badań socjologii. Jest jeszcze psychologia społeczna, która bada wpływ tej sieci na wasz komputer.

Mówiąc wprost - psychologia bada człowieka. Psychologia społeczna - wpływ otoczenia na człowieka. Socjologia bada to otoczenie. Zaznaczam tutaj, że jest to uproszczenie.

*

CZYM JEST PATOLOGIA ROZWOJU OSOBISTEGO
Tacy ludzi jak nasz Julianek to właśnie ta patologia. Szkoleniowcy tego typu są dla rozwoju osobistego mniej więcej tym, czym MLMy są dla biznesu i przedsiębiorczości.

Sam rozwój osobisty nie jest zły, tak samo szkolenia. Co więcej - to jest bardzo fajna sprawa! W końcu bowiem znalazły się bardzo ciekawe możliwości dla zastosowania w praktyce osiągnięć nauk humanistycznych (co zaczęło się w zasadzie od Efektu Hawthorne w latach 1927-1932, gdy przedsiębiorcy skumali, że na efektywność pracowników mają wpływ czynniki miękkie (np. relacje), a nie tylko twarde (stan oświetlenia).

Niestety dla rozwoju osobistego przeżywa on w Polsce teraz swój drugi "boom". Pierwszym boomem były szkolenia z zakresu wyrywania różowych pasków. Już w 2011 mówiłem, że za chwilę ci wszyscy trenerzy będą śpiewali w stylu "Przepraszam CIĘ za te szkolenia! Popełniłem straszny błąd! Tak naprawdę nie MUSISZ być samcem alfa, żeby być mężczyzną! Ale żeby być mężczyzną - MUSISZ się rozwijać... i dlatego chciałbym CIEBIE zaprosić na najnowsze szkolenie bla, bla, bla (...)"

Taki stan rzeczy to naturalna kwestia związana z inkubacją kulturową danego zjawiska. Najpierw jest ziarenko, które zaczyna kiełkować. Nikt się nim nie interesuje, ale w momencie, gdy zaczyna być coraz bardziej popularne, zlatuje się coraz więcej osób. W końcu dochodzi do apogeum możliwości i zaczyna się wypaczanie danego zjawiska. Osoby odpowiedzialne za jego rozwój od podstaw są marginalizowane, a na forpocztę wychodzą "piękni, młodzi, popularni, wygadani". Przykład z życia? Rozprzestrzenianie się kultury hiphopowej w Polsce. W momencie boomu koło ~2000r. hip hop robił każdy... później nawet Kaja Paschalska miała swoje 5 minut (prawilnie przypominam - [kl
thus - Patologia rozwoju osobistego to temat dzisiejszego wpisu. Miało być o czymś zu...

źródło: comment_ateneMXIe21OGXObaHZOBQYPO7E0F446.jpg

Pobierz
  • 50
Mam nadzieję, że ten giga wpis trochę otworzył wam o czy na to jak wygląda cały ten świat rozwoju osobistego. Nie jest to świat czarno-biały i uwierzcie mi - rozwój osobisty ma naprawdę wiele do zaoferowania.

ALE!

Gdyby ktoś zadał mi pytanie: "Damian. Odpowiedz mi zero-jedynkowo na pytanie: czy warto wejść w rozwój osobisty?" odpowiedziałbym: "Nie". Dlaczego? Dlatego, że obecnie ta dziedzina życia jest zapchana taką ilością gówna, że jak ktoś w
@JakisTakiNick: W tym przypadku bardziej chodzi mi o pracę nad sobą. Ze szkoleniami jest tak, że one mogą pomóc, ale nie zrobią roboty. To może być dodatek - spoko, ale trzeba działać samemu. Jeśli wierzy się w to, że osiągnie się efekty dzięki szkoleniom, to jesteśmy w błędzie :(
@thus: Zamiast się bawić w rozwój osobisty chyba lepiej iść na psychologię. Wyjdzie taniej, wchłoniemy konkretną wiedzę, poznamy ludzi i można coś konkretnego sobie wpisać w CV.
@AntyBohater: To ja ci powiem z doświadczenia, że osoby idące na psychologię liczą właśnie na to, że będą się uczyły o tym jak praktycznie wykorzystać wiedzę, aby np. rozwijać siebie i innych. Chcą jakby takiego dobrego jakościowo rozwoju osobistego osadzonego w nurcie naukowym... i niestety zazwyczaj jest wielki zawód, bo się okazuje, że uczą się zupełnie innych rzeczy :(
@thus: Bardzo dobry wpis, i trochę w sumie dałeś mi tym do myślenia, odnośnie rozwoju osobistego.

czy warto wejść w rozwój osobisty?" odpowiedziałbym: "Nie".

Tutaj rodzi się pytanie - dlaczego? Ja sądzę że każdy powinien przynajmniej spróbować, bo stojąc w miejscu tak naprawdę cofamy się względem tych, którzy się rozwijają. Oczywiście łykając wszystko jak pelikany nie wyjdziemy na tym na dobre, ale wystarczy trochę ogarnięcia, zdolności łączenia faktów i naprawdę rozwój
@Dawidinho8: Zgadzam się z tym, co napisałeś. Ja sam uprawiam rozwój osobisty od 2008 roku i mi to pomogło wyjść z przegrywu :). Czy każdy powinien spróbować? Tak - każdy powinien choć przez 3-6 miesięcy pobawić się z jakimś aspektem rozwoju osobistego, komunikacji czy zarządzania projektem. Pisałem, że "nie polecam" z tego względu, że teraz łatwiej jest wejść na minę i zrobić sobie krzywdę.

Jak tego uniknąć? Najprostszy sposób - sprawdzić
@thus: Świetny wpis :) Sam mam podobne przemyślenia odnośnie tematu coachingu. Dawniej przeglądałem strony różnych coachów i wszystko o czym pisali wydawało się zbyt proste i idealne. Na szczęście mam w sobie nawyk sprawdzania informacji z którymi mam styczność, więc nie straciłem na tym czasu. Moim zdaniem zamiast angażować się w tego typu programy coachingowe, lepiej sięgnąć po sprawdzoną literaturę, jak m.in. wspomniane przez Ciebie "Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i
Do wszystkich, który interesują szkolenia z "rozwoju osobisty" a nie wiedzą od czego zacząć.

W pierwszej kolejności jak chcesz "się rozwijać" to warto wiedzieć jakim się jest. Szeroka profesjonalna diagnoza psychologiczna (nie psychozabawy na stronach www) pozwala zapoznać się ze swoimi zasobami i ograniczeniami.

W drugiej kolejności warto sobie postawić racjonalne i osiągalne cele. Adekwatne do ograniczeń.

W kolejnym kroku wybrać szkolenie, dzięki którem możesz zrealizować cel. Im konkretniejsza tematyka, tym większe
@urs6: z jego posta: "Poprzestawszy studia rozpocząłem pracę w sprzedaży gdzie przeszło 2 razy w tygodniu prowadziłem warsztatowe szkolenia z umiejętności miękkich"

ciekawe czemu już nie studiuje aktorstwa