Wpis z mikrobloga

Wasze mirko, takie piękne.
Dziewczyna (kobieta) wrzuca pastę o serwerowni z konta mającego blisko 8 lat, piszę z nią, nic na siłę, ale wspomniała o samobójstwie, a teraz patrzę na jej wpis: ona zbanowana, a komentarze standardowe: "śpij słodko aniołku".
I teraz nie wiem, czy ona żyje, czy jest w szpitalu, bo pomysł na to samobójstwo miała słaby (dlatego jej od niego nie odciągałem, bo prawdopodobnie by wszystko zwymiotowała i wylądowała na SOR na płukaniu żołądka, a później jakiś psychiatra z NFZ).
Nie wiem i to już chyba nieistotne, gdzie teraz jest, ale ogarnijcie czasami, że to jest portal nie tylko ze śmiesznymi obrazkami.
Wiem, że większość takich przypadków to po prostu wołanie o atencję, i wiem, że niektórym prawo do samobójstwa się należy, ale są tacy, którzy chcieli, a to była tylko depresja, jakiś tam kryzys życiowy i po odpowiedniej pomocy, po kilku latach zostawali ludźmi sukcesu. Byli szczęśliwi.
Starsi zapewne to rozumieją, więc apeluję głównie do młodszych: POMYŚL, ZANIM NAPISZESZ.
  • 27
@Mopse: Dobra, nieważne. Gimby już śpią, więc tego nie przeczytają.
Z mojej strony to taka refleksja, bo to nie była pierwsza osoba, która mi mówiła o samobójstwie.
Żadnej z nich nie ciągnąłem w żadną stronę. Telefon zaufania? Kpiny z ludzi, forsa z podatków.
@Agassi: Przepraszam za ironię. Przechodziłem przez takie sytuacje zbyt wiele razy, żeby samobójstwo anonimowej osoby z internetu miało wzbudzić we mnie emocje. Z wiekiem doszedłem do wniosku, że im mniej wiem tym lepiej śpię, a troskę o nicki na wykopie przełożyłem na rodzinę i bliskich.
Mam nadzieję, że wszystko jest ok.
Będę trzymał kciuki Mirku! :)
@Mopse: Wiesz, ja bym normalnie przeszedł koło tego obojętnie, ale tak się złożyło, że do niej napisałem. No i na koniec mi napisała, że czas już na nią, bo i tak ją zagadałem (chciała to zrobić wcześniej).
I nie chcę się powtarzać, bo sam nie wiem, ile jest warte nasze życie, jednak widziałem, że to nie była byle nastolatka, która się "cieła" nożem do masła, bo mnie pies (szczeniak) pozostawił większe
@BuzzKillington: Tu nie chodzi o mnie. Dla mnie przeszłość jest takim anestezjologiem, że ja już jedynie bym zabijał takich ludzi, którzy np. uwiązują w lesie niechcianego psa do drzewa, albo polewają zwierze benzyną i podpalają.
Śmierć noworodków mnie jakoś nie rusza. Ja pamiętam tylko jedną sytuację z czasu, gdy miałem nie więcej niż 1 rok (niemożliwe, a jednak). Następnie pamiętam poparzenie kawą, miałem ze 3 lata. I to w sumie wszystko.