Wpis z mikrobloga

Zastanawiam się nad sensem odpraw lotniczych podczas lotów wewnątrz UE. Wczoraj wróciłem z kilkudniowego wypadu na południe, podróżowałem Ryanem. Jak wiadomo tanie linie prowadzą odprawę online, czyli bierzemy nasz numer lotu, wpisujemy numer dowodu i datę ważności. Lecieliśmy 9 osobową grupą, wszystkie odprawy robiła jedna osoba. Skończyło się na tym, że zamiast moich danych z dowodu wpisała numerki koleżanki. Leciałem więc z biletem wystawionym na moje nazwisko, ale nie mój dowód. Uznałem, że na pałę spróbuję i polecę, bo i tak nie jechałem daleko, więc jakby co w 2 dni wróciłbym sobie stopem. Okazało się, że nie było ŻADNYCH problemów, co więcej, na lotnisku we Włoszech babka sprawdzała mi śledząc palcem po tym numerku i porównując coś w komputerze nie doczepiła się absolutnie niczego!

Inną sprawą jest sprawdzanie bagażu podręcznego. Na lotnisku we Wrocławiu celnicy bardzo dokładnie sprawdzali nam bagaż (będąc przy tym okropnie nieuprzejmym i docinając jakimiś chamskimi tekstami). Zaglądali do kubków termicznych i miseczek. Przy czym koleżanka (notabene ta, na której dowodzie leciałem) miała w plecaku dość duży scyzoryk, czego nawet nie zauważyli.

Po co zatem mamy zjawiać się na pierdyliard godzin przed odlotem, skoro wszystkie te procedury są kompletnie losowo przeprowadzane? Do tego jeszcze lecąc normalnymi liniami trzeba się odprawić na miejscu, co jeszcze bardziej wydłuża czas podróży. Lecisz samolotem godzinę, a na lotnisku marnujesz dwie.
  • 2
@kotwmikrofalowce: Ostatnio jak lecialam sprawdzali mi laptopa i ipada na materialy wybuchowe :D Zawsze mi sie z tego chce smiac :D Raz mi konsole do dj hero sprawdzali :D i prostownice. ciekawe jak oni to wyczuwaja skoro przelatuja tym paskiem po obudowie laptopa ;)

A we Wloszech widzialam jak kontrolerka kazala matce dziecka napic sie panadolu czy aby na pewno to jest syrop :D