Wpis z mikrobloga

2 października 1986 roku w trakcie kolejnej misji zrzutu ładunku ołowiu do wnętrza reaktora nr IV Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, śmigłowiec Mi-8 z załogą w składzie: Vladimir Vorobov, Alexander Yungkind, Leonid Hristich oraz Nicholas Ganzhuk rozbił się wskutek uderzenia łopat wirnika w liny dźwigu. Pomimo natychmiastowej pomocy nikt z załogi nie przeżył.

Wbrew obiegowej opinii śmigłowiec nie wpadł do wnętrza reaktora lecz spadł kilkanaście metrów od niego za halą turbin bloku IV.

#czarnobyl #smiglowce #kalendarium #ciekawostki
C.....l - 2 października 1986 roku w trakcie kolejnej misji zrzutu ładunku ołowiu do ...

źródło: comment_iIn686fREe2kJv1piM7Hh4fZ6urU5BYa.gif

Pobierz
  • 6
@Czarnobylpl: Jak jeszcze reaktor dymił, to pilot sprowadzony z działań wojennych w Afganistanie czy gdzieś tam zrzucał tam worki z piaskiem i dymiło na załogę, po czym poumierali. Co ciekawe, krótkotrwałe napromieniowywanie w pobliżu reaktora jakoś wielkiej krzywdy raczej większości ratownikom nie wyrządziło z tego co kojarzę. Tylko oni tam wbiegali na chwilę z metalowymi (chyba ołowianymi) ochraniaczami. Jeden z nich twierdzi, że czuł tam metaliczny posmak i tak już mu
@printf: "bioroboty" mieli poubierane przerobione kombinezony chemiczne z poprzyczepianymi blachami olowianymi, tyle ze to i tak nie mialo wiekszego znaczenia bo promieniowanie 1 bylo zbyt duze, a 2 blachy mialy wolne przestrzenie wiec i tak promieniowanie dopadalo tych ludzi
@printf: te kombinezony były przez nich samych szyte, dostali wytyczne, że promieniowanie na tym dachu jest wysokie, ale nie na tyle, żeby zaszkodzić, a tak na prawdę było kilka tysięcy razy wyższe. Co do metalicznego posmaku, to mówił o tym fotograf z miejsca wydarzenia w wywiadzie do dokumentu, który leci co ileś bodajże na discovery, to jest smak podobny do polizania baterii (gimbynieznajo).