Wpis z mikrobloga

Tak sobie wróciłem po blisko 10 latach do #bukmacherka by zobaczyć czy daję radę i czy mógłbym mieć ewentualnie jakiś z tego zysk (większy niż na lokacie w banku;)) gdybym zainwestował większą sumę czy jednak mi się zwyczajnie wydawało i jestem cienki. Po około 3 miesiącach grania u naszych stacjonarnych na żałosne stawki (2-10 zł za kupon do 5 kuponów dziennie - (chciałem sobie potrenować i się posprawdzać żeby niepotrzebnie nie tracić dużej kasy) ) można już mieć pewne wnioski. Pierwszy oczywisty wniosek: trzeba być mega frajerem żeby grać u naszych stacjonarnych buków. 12% to zbrodnia gdy netowi mają od 0 do 5% . Nie wiem jak to jest dokładnie u każdego ale że mam blisko do Niemiec to pojechałem i miła pani w takim Tipico Sportwetten powiedziała mi że u nich jest 5%. Może w necie mają za darmo. Pewnie trzeba dodać opłaty prowizyjne za netoweportfele i ewentualne przewalutowywanie ale i tak lepiej grać u nich "nielegalnie" niż u nas "legalnie".
  • 8
@semperfidelis: Możesz sobie kpić i dla ciebie to jest żadne odkrycie ale widzę że ludzie tu się zarzucają jakimiś kuponami z różnych stsów. Najwyraźniej nie wiedzą że w długim dystansie będą w plecy. Bo te 12% to może być ich zysk jak im dobrze pójdzie.
@jordanos: Nie do końca. Wczoraj przegrałem w sumie 80 groszy :) Gdybym te same kupony z tymi samymi kursami i stawkami puścił w necie to byłbym do przodu 72 grosze ;) Z gracza przegrywającego nagle zamieniasz się w wygrywającego. Przy stawkach jakie chciałbym grać to ma bardzo duże znaczenie.
@niestety_to_prawda: Zdecydowanie gorsze kursy w NBA. Stawiając 10 wygrywasz 20. Tu żeby wyjść na 20 musiałbyś mieć kurs 2,28 jeśli dobrze policzyłem. Fortuna z tego co widzę zresztą to ma masakrycznie słabe kursy na NBA (na tym mi najbardziej zależy) i nie grałbym tego u nich nawet bez podatku.